„Komisja Izby Reprezentantów opublikowała książkę urodzinową Epsteina zawierającą listy rzekomo podpisane przez Trumpa i Clinton” – poinformował portal lifesitenews.com. Prezydent Trump zaprzecza, by był to jego podpis.
Opublikowano kolejny zbiór dokumentów nieżyjącego Jeffreya Epsteina. Wśród nich jest album, który miał zostać stworzony na 50 urodziny skandalisty.
Znajdują się w nim wpisy od przyjaciół i znajomych. Wśród podpisów znajdują się m.in. Donald Trump i Bill Clinton.
Dokumenty otrzymała Komisja Nadzoru i Reform Rządowych Izby Reprezentantów USA od spadkobierców Epsteina w odpowiedzi na wezwanie sądowe wystosowane przez przewodniczącego Partii Republikańskiej Jamesa Comera z Kentucky.
„Gdy przegląd treści jest w toku, pierwszym przedmiotem, który przykuł uwagę, była książeczka urodzinowa” – podaje LSN.
Redakcja przypomina, że w lipcu „Wall Street Journal” opublikował artykuł informujący, że Trump był jedną z kilku osób, które w 2003 roku dodały do albumu urodzinowego „sprośny wpis”. Składał się on z drukowanego dialogu między Trumpem a Epsteinem, otoczonego prymitywnym, ręcznie narysowanym konturem nagiej kobiety, zwieńczonego odręcznym podpisem imienia Trumpa w „prowokacyjnym, anatomicznym układzie”. Wśród dialogów znalazły się kwestie, że obaj „mają pewne cechy wspólne” oraz życzenie, aby „każdy dzień był kolejnym cudownym sekretem”.
Trump zaprzeczył, by napisał taki list. Twierdził, że „nie rysuje obrazków”. LSN zaznacza, że „znany jest z rysowania pejzaży miejskich, ale nie kobiet”. Przeciwko „Wall Street Journal” wniósł pozew o zniesławienie na kwotę 10 miliardów dolarów, oskarżając go o „świadome i lekkomyślne” publikowanie szkodliwych kłamstw.
Jak twierdzi WSJ, najnowszy wyciek dokumentów zawiera kopię całego albumu urodzinowego, w tym rzekomego listu Trumpa, którego zdjęcie WSJ opublikował, „co zgadza się z pierwotnymi doniesieniami”.
„Biały Dom nadal zaprzecza, jakoby to Trump stał za tym listem, i chociaż nowy artykuł nie dowodzi, że sam Trump go napisał, podpisał lub o nim wiedział, wydaje się potwierdzać, że Epstein rzeczywiście posiadał taki list (niezależnie od jego pochodzenia) i że 'Wall Street Journal’ nie stworzył ani nie sfabrykował tego zarzutu” – czytamy.
LSN zaznacza, że „chociaż aspekt Trumpa skupiał lwią część uwagi mediów, książka urodzinowa zawierała również inne istotne informacje”.
„Joel Pashcow, biznesmen i ówczesny członek ośrodka Mar-a-Lago należącego do Trumpa, zażartował o tym, że Epstein sprzedał Trumpowi 'całkowicie zdewaluowaną’ kobietę za 22,5 tys. dolarów. Epstein podobno powiedział bliskim przyjaciołom, że jest rozgoryczony tym, że kobieta, której tożsamości WSJ nie ujawnił, wybrała randkę z Trumpem zamiast z nim. Prawnik kobiety powiedział, że nigdy nie miała romantycznego związku z żadnym z nich i nie znała Pashcowa, ale uznała żart za 'obrzydliwy i głęboko niepokojący'” – napisano.
Poruszono też kwestię Clintona. Były prezydent znany jest z nadużyć seksualnych. Miał napisać Epsteinowi notatkę o tym, jak „pocieszające” było „wytrwanie tak długo, przez wszystkie lata nauki i wiedzy, przygód i (nieczytelne), a także posiadanie dziecięcej ciekawości, dążenia do zmiany i pocieszenia przyjaciół”. Rzecznik Clintona nie potwierdził ani nie zaprzeczył autentyczności urodzinowej wiadomości.
WSJ i „Guardian” doniosły, że wśród innych znanych nazwisk, które pojawiły się wśród darczyńców, znaleźli się Peter Mandelson, brytyjski ambasador w USA, który w liście nazwał Epsteina „swoim najlepszym przyjacielem”; prawnik Alan Dershowitz, który wcześniej przyznał, że mógł być współautorem, ale nie pamiętał; miliarder Leslie Wexner, który narysował dla Epsteina piersi; miliarder Leon Black; oraz projektantka mody Vera Wang.
Administracja Trumpa zgodziła się udostępnić Komisji Nadzoru Izby Reprezentantów więcej dokumentów dotyczących Epsteina, ale sam Trump oświadczył, że sprawa jest „martwa”.