– Przygotowuję dla Konfederacji program zdrowotny, aby, jeśli będzie taka możliwość, partia była gotowa do wprowadzenia zmian – powiedział Andrzej Sośnierz w rozmowie z „Menedżerem Zdrowia”. Udzielił też odpowiedzi na pytanie, czy zostanie ministrem zdrowia w razie rządów Konfederacji WiN.
Krystian Lurka zapytał Sośnierza o jego dawniejsze wypowiedzi, m.in. o tym, że „należy wywrócić zdrowotny stolik, bo siedzą przy nim dziwni ludzie, postawić nowy i posadzić przy nim przede wszystkim pacjentów i kompetentnych pracowników”.
– Wszystko, co mówiłem wtedy, jest aktualne. Polski system opieki zdrowotnej jest już tak zdezorganizowany, że drobne naprawy i korekty niczego nie poprawią. Sytuacja staje się na tyle fatalna, że konieczne są radykalne działania – stwierdził Andrzej Sośnierz.
Podkreślił, że niestety „jest wielu beneficjentów tego bałaganu”.
– W tym sektorze gospodarki są wielkie pieniądze, których wydatkowanie nie przynosi mierzalnego i oczekiwanego rezultatu. W naszym systemie prawie wszystko jest popsute. Mając częsty kontakt z pacjentami, obserwuję, z jaką pogardą spotykają się ci, którzy przecież finansują to wszystko – jak często, w potrzebie, rzucani są na kolana – mówił Sośnierz.
– Tak, ten stolik trzeba wywrócić – potwierdził.
Następnie ocenił, że PiS i PO „w czasie swoich rządów w zakresie ochrony zdrowia popełniają te same błędy”.
– Konieczna jest nowa siła i właśnie w Konfederacji jej upatruję. Dotychczasowi wielcy gracze nie są zdolni do jakiejkolwiek realnej naprawy systemu – powiedział Andrzej Sośnierz.
– To, co przygotowuję, będzie wymagało ostatecznej akceptacji kierownictwa, ale główne założenia kierunku zmian zostały już przedstawione na konwencji wyborczej, to się nie zmieniło i w tym jesteśmy w pełni zgodni czyli wszystkie podejmowane decyzje, a będzie ich kilkadziesiąt, muszą zmierzać do decentralizacji, do tego, aby motorami zmian stały się pieniądze i konkurencja. Dziś pieniądze w rękach rządzących Polską socjalistów są marnotrawione i służą do przekupstw na wszystkich szczeblach – wyjaśnił Sośnierz.
Na pytanie, „co ma na myśli” Sośnierz odpowiedział, że „czymże innym jak nie przekupstwem jest dawanie pieniędzy tym, którzy głośniej krzyczą, aby się uspokoili”.
– Jednym przyznaje się niebywale wysokie wynagrodzenia, innym udziela dotacji na pokrycie długów, choć pieniądze powinno się po prostu zarabiać, a cena świadczenia powinna być adekwatna do wartości tego, co się kupuje. To jest podstawowa rola pieniądza – także w zdrowiu. Również sposób ustalania cen – a w przypadku Narodowego Funduszu Zdrowia taryf – musi mieć rynkową logikę, a nie być wynikiem wpływów kogoś lub zmowy – mówił Sośnierz.
– Obecnie ceny wielu świadczeń są wzięte z sufitu lub wymuszane przez lobbystów. Niebywała centralizacja totalnie sparaliżowała system. Podwładni czekają na to, co powie zwierzchnik i nie wychylą się – bo albo poprzez swoją sprawność staną się konkurencją dla zwierzchności, albo podejmą decyzję niezgodną z jej intencjami. Wszyscy więc czekają, a góra albo nie wie, co zrobić, albo się boi, albo też czeka na wytyczne jeszcze wyższej zwierzchności – wyjaśnił.
Zapytano go również, czy przyjąłby stanowisko ministra finansów.
– Jeśli coś proponuję, to oczywiście muszę być gotowy podjąć się zadania zrealizowania, wdrożenia tych propozycji. Za wcześnie jednak mówić o personaliach. Problem tkwi w tym, że nawet najlepszy minister przy słabym premierze i słabym rządzie niewiele zrobi i w krótkim czasie polegnie niczego nie osiągnąwszy. Przecież każda realna zmiana w kogoś musi uderzyć. Nie ma zmiany, jeśli wszyscy są zadowoleni, bo to oznacza, że również beneficjenci rozwiązań wadliwych, też nie protestują czyli patologia będzie trwała – powiedział Andrzej Sośnierz.