„Z Urzędu Marszałkowskiego woj. lubelskiego wyciekły dane pracowników i zarządu” – poinformowało Radio ZET. Za wyciek odpowiadać ma jeden z pracowników placówki. Działania w tej sprawie podjęła już prokuratura.
W lubelskim urzędzie marszałkowskim doszło do poważnego wycieku danych. Z systemu wyciągnięto imiona, nazwiska i pesele pracowników.
Wśród zdobytych danych są także informacje o nagrodach rozdawanych przez marszałka z ramienia PiS.
„Wiadomo, że wypłynęły też dane o członkach zarządu i radnych, ale też informacje o pensjach pracowników czy umowach. Dane na pendrive miał skopiować jeden z pracowników wydziału środowiska” – podaje radiozet.pl.
– Jeden z pracowników miał dokonać transferu danych dotyczących pracowników urzędu na swój prywatny komputer – powiedziała Agnieszka Kępka z prokuratury okręgowej w Lublinie.
Urząd marszałkowski zawiadomił prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa. Jak przekazała Kępka, „obecnie badamy okoliczności wyszczególnione w zawiadomieniu”.
„Winny za wyciek został już ukarany i zwolniony z pracy. Sprawą zajmuje się teraz prokuratura” – czytamy.
Postępowanie prowadzone jest pod kątem nielegalnego przetwarzania danych, za co grozi grzywna lub do dwóch lat pozbawienia wolności. Na razie nie postawiono nikomu żadnych zarzutów.
– Dla dobra postępowania nie udzielamy informacji w przedmiotowym zakresie – powiedział rzecznik marszałka województwa lubelskiego Remigiusz Małecki.
Zaznaczył, że o incydencie poinformowano „odpowiednie służby”.