W Strefie Gazy zginęło 520 pracowników humanitarnych, z czego niemal wszyscy to lokalni mieszkańcy. – Zablokowany transport, nieskuteczne zrzuty i zniszczona infrastruktura sprawiają, że skuteczna pomoc staje się niemożliwa – powiedziała przedstawicielka Polskiej Akcji Humanitarnej Joanna Lenartowicz.
19 sierpnia obchodzony jest Światowy Dzień Pomocy Humanitarnej. Święto obchodzone przez ONZ upamiętnia śmierć 22 pracowników pomocy humanitarnej, którzy zginęli w 2003 roku podczas zamachu bombowego na hotel Canal w Bagdadzie.
Tegoroczne hasło Światowego Dnia Pomocy Humanitarnej to „ActForHumanity”, czyli „Działaj Na Rzecz Ludzkości”. Wyjątkowo nie zostało zmienione względem roku poprzedniego ze względu na postępujący kryzys w niesieniu pomocy humanitarnej.
„System pomocy humanitarnej jest wyczerpany, niedofinansowany, przeciążony i atakowany” – czytamy na stronie ONZ.
O warunkach pracy organizacji niosących pomoc humanitarną, na podstawie trwającego konfliktu w Gazie, PAP rozmawiała z Joanną Lenartowicz, koordynatorką programową na Bliski Wschód w Polskiej Akcji Humanitarnej (PAH). To organizacja udzielająca pomocy humanitarnej w krajach ogarniętych konfliktami zbrojnymi, kryzysami humanitarnymi i katastrofami naturalnymi na całym świecie.
Jak podkreśliła Lenartowicz, z powodu bezprecedensowego niebezpieczeństwa w Strefie Gazy na ten moment praktycznie nie ma tam pracowników humanitarnych spoza Palestyny. Natomiast ci Palestyńczycy, którzy się w niej znajdują, nie mają możliwości jej opuszczenia. Jak dodała, większość pracowników humanitarnych, którzy zostali zabici podczas wykonywania swojej pracy, to pracownicy lokalni.
– Dane mówią o 520 pracownikach humanitarnych, którzy zostali zabici w Strefie Gazy od października 2023 roku, z czego 8 z nich to obcokrajowcy. Niewiele jest takich miejsc, gdzie pracownicy humanitarni są celem działań wojskowych. Nie jest im zapewniane odpowiednie bezpieczeństwo, żeby mogli zapewniać pomoc. Zgodnie z Międzynarodowym Prawem Humanitarnym pracownicy humanitarni, podobnie jak cała ludność cywilna i obiekty cywilne, takie jak szkoły i szpitale, nie powinni być celem ataków zbrojnych – podkreśliła Lenartowicz.
Jak przekazała, na ten moment transport pomocy humanitarnej drogą morską do Strefy Gazy jest zablokowany. Pomoc dociera tam jedynie drogą lądową oraz zrzutami z samolotów, które – jak tłumaczy Lenartowicz – są wyjątkowo nieefektywne.
– Zrzuty się odbywają, ale to jest nieefektywna forma dostarczania pomocy (…). Transport lotniczy jest też o wiele droższy. Problem jest również taki, że nad zrzutem nie ma się żadnej kontroli. Palety z pomocą mogą więc trafić do morza, uderzyć w ziemię i rozsypać się czy wymieszać z piaskiem – tłumaczy ekspertka.
Jak podkreśliła, zrzuty lotnicze mogą powodować też śmiertelne niebezpieczeństwo dla Palestyńczyków w Gazie.
– Palety z pomocą mogą trafić w strefy objęte nakazem ewakuacji albo strefy zmilitaryzowane, gdzie ludność ze względu na stan bezpieczeństwa nie powinna w ogóle wchodzić. To jest ponad 86 proc. Strefy Gazy. Regularnie zdarza się też, że takie palety po prostu zabijają ludzi, uderzając w nich lub w ich namioty. Dwa tygodnie temu zginął pod paletą pielęgniarz, a w zeszłym roku kilkuosobowa rodzina – przekazała ekspertka.
Od ponad miesiąca Izrael prowadzi w Internecie ohydną kampanię online oskarżającą ONZ o odmowę dystrybucji żywności w Strefie Gazy i zbywającą odpowiedzialność z żydowskich ludobójców. Jak przekazała Lenartowicz, do Strefy Gazy nieustannie wpuszczane jest jednak jedynie ok. 30 proc. ciężarówek czekających z pomocą humanitarną – jedzeniem, wodą oraz benzyną, która jest potrzebna m.in. do napędzania generatorów elektrycznych niezbędnych do funkcjonowania szpitali.
– Na granicach Strefy Gazy lub w ich pobliżu znajduje się wiele ciężarówek z pomocą humanitarną, które czekają na możliwość wjazdu do Strefy. Mogłyby dostarczyć mieszkańcom taką ilość pomocy, która na kilka tygodni zaspokoiłaby ich potrzeby. Niestety większość z tych transportów nie jest wpuszczana do Strefy Gazy. Żeby tak naprawdę zaspokoić potrzeby ludności, potrzeba minimum od 500 do 600 ciężarówek z pomocą dziennie, a obecnie wjeżdża ich kilkadziesiąt – zaznaczyła ekspertka.
Lenartowicz podkreśliła, że zniszczona jest duża część infrastruktury humanitarnej w Gazie, więc pomoc nie jest dystrybuowana tak, jak być powinna.
– Większość ciężarówek nie dociera w ogóle do punktów dystrybucji. Ludność w Gazie jest na tyle zdesperowana, że wyjmuje produkty żywnościowe z jadących ciężarówek, od razu po przekroczeniu granicy. To jest dla nich niebezpieczne, bo zdarzyła się już sytuacja, kiedy ciężarówka przewróciła się na ludzi, w wyniku czego 20 osób zginęło – mówiła Lenartowicz.
Jak tłumaczy ekspertka, od kiedy punkty dystrybucji pomocy humanitarnej prowadzi amerykańska Gaza Humanitarian Foundation, na całym terenie Strefy znajdują się cztery punkty, z czego faktycznie funkcjonują tylko dwa. Kiedy dystrybucją pomocy zajmowały się międzynarodowe organizacje pozarządowe, takich punktów było kilkaset.
– Jeśli mamy tylko 4 punkty na więcej niż 2 miliony osób, to tak naprawdę wiele z tych osób musi przejść długie kilometry, żeby się w ogóle dostać do tej pomocy. To oznacza, że ta pomoc jest dla najsilniejszych, a nie tak powinna zostać zorganizowana – zaznaczyła Lenartowicz.
Przedstawicielka PAH podkreśliła, że „tak naprawdę nie możemy obecnie mówić o tym, że efektywne dostarczanie pomocy jest na terenie Gazy w ogóle możliwe”. Mimo to Akcja organizuje kolejny projekt pomocowy, który ma zapewnić dostęp do wody pitnej w Strefie Gazy. Oprócz tego m.in. prowadzi zbiórkę pieniędzy na kontynuowanie udzielania pomocy Palestyńczykom.
Jak informuje Amnesty International w niedawno ogłoszonym raporcie, Izrael prowadzi w Strefie Gazy „celową kampanię głodu”, systematycznie niszcząc zdrowie, dobrobyt i tkankę społeczną mieszkającej tam ludności palestyńskiej. Według władz palestyńskich z głodu zmarło tam 258 osób, w tym 110 dzieci.
Z kolei Biuro Narodów Zjednoczonych ds. Koordynacji Pomocy Humanitarnej poinformowało, że „w lipcu z powodu ostrego niedożywienia hospitalizowano w Strefie Gazy blisko 13 tys. dzieci, z których ponad 2,8 tys. (22 proc.) cierpi na ciężkie ostre niedożywienie (ang. SAM), czyli najbardziej śmiercionośną formę tego stanu”.
Izrael zaprzecza, aby jego działania przyczyniały się do głodu, i oskarża Hamas oraz podległe mu instytucje o zawyżanie liczby wywołanych nim zgonów. Władze w Tel Awiwie odrzucają też oskarżenia o blokowanie pomocy, przekonując, że celem przyjętych środków bezpieczeństwa jest uniemożliwienie rozkradania transportów przez Hamas.
W rzeczywistości jednak Izrael prowadzi celowe i świadome ludobójstwo na Palestyńczykach. A ONZ kompromituje się, nie podejmując skutecznych i stanowczych działań przeciwko zbrodniarzom, podważając poważnie sens swojego istnienia.