Strona głównaWiadomościŚwiatMacron wykopał swoją „uległością” Francję z Afryki

Macron wykopał swoją „uległością” Francję z Afryki

-

- Reklama -

Francuzi są coraz mocniej wypychani z dawnych swoich afrykańskich kolonii. Wśród różnych powodów jest też polityka samobiczowania się i „przepraszania” Francji za przeszłość kolonialną, która przynosi skutki odwrotne od zamierzonych. Zamiast naprawy relacji, dochodzi do lekceważenia dawnej metropolii.

Jednak ta polityka „naprawiania relacji” przez branie na siebie różnych win, trwa nadal. Ostatnio Emmanuel Macron przyznał, że Francja prowadziła „wojnę” w Kamerunie także podczas procesu dekolonizacji. To prawda, ale należy pamiętać, że owe „procesy dekolonizacyjne” były wspierane przez różnych „rewolucjonistów” hodowanych i szkolonych w Moskwie i szczęścia i dobrobytu ludom Afryki nie zapewniły.

Tymczasem w liście do prezydenta Kamerunu, Emmanuel Macron uznał wnioski z raportu historyków, które „wyraźnie pokazują (…), że władze kolonialne i armia francuska stosowały represyjną przemoc różnego rodzaju”, zarówno przed, jak i po uzyskaniu niepodległości w 1960 roku przez ten kraj.

Emmanuel Macron oficjalnie przyznał, że Francja prowadziła „wojnę” w Kamerunie przeciwko „ruchom powstańczym”. To kolejny przycinek do zmian w „historii kolonialnej Francji”. W liście do swojego kameruńskiego odpowiednika, Paula Biyi, Macron bierze na siebie nawet odpowiedzialność.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

W lipcu 2022 roku prezydent Francji ogłosił w Kamerunie rozpoczęcie prac wspólnej francusko-kameruńskiej komisji historyków, dotyczących lat 1945–1971. Raport komisji, której przewodniczy historyk Karine Ramondy, powstał w styczniu tego roku. To kolejne opracowanie o mocno lewicowym i rewizjonistycznym odchyleniu, po podobnych raportach dotyczących Rwandy i Algierii.

Mathieu Njassep, prezes Stowarzyszenia Weteranów Kamerunu (ASVECAM), zrzeszającego „byłych bojowników o niepodległość” pochwalił raport, ale dodał, że będzie zadowolony tylko wtedy, gdy Francja wypłaci jeszcze reparacje.

Wojna domowa toczyła się na południu i zachodzie kraju w latach 1956–1961. Paryż wspierał po 1960 roku Ahmadou Ahidjo, premiera, a następnie prezydenta Kamerunu. Zarzuca się mu „autokratyzm i autorytaryzm”, chociaż obecny prezydent 92-letni Paul Biya też nie chce oddawać władzy i niedawno unieważniono kandydaturę jego wyborczego rywala.

Paul Biya był zresztą bliskim współpracownikiem Ahmadou Ahidjo w latach 60. XX wieku. Został premierem kraju w 1975 r., a następnie prezydentem w 1982 r. i od tego czasu rządzi. W Kamerunie pod koniec epoki kolonialnej istniała partyzantka komunistyczna, jako armia partii o nazwie Union des Populations du Cameroun” (UPC). UPC założona w 1948 roku chciała wprowadzać tam socjalizm, skonfliktowana z Ahidjo, którego wspierali wówczas Francuzi.

Teraz na pochyłe drzewo… Ostatnio np. obywatel Francji, pracownik ambasady w Bamako, został aresztowany w Mali i oskarżony o udział w „próbie destabilizacji” kraju. Francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych stać tylko na „rozmowy (z władzami Mali) w celu rozwiania wszelkich nieporozumień”. Może i ów zatrzymany pracował dla „francuskich służb wywiadowczych”, czemu Paryż zaprzecza, ale taka sytuacja jeszcze w XX wieku byłaby nie do pomyślenia, a Paryż miałby cały szereg narzędzi nacisku.

Czasy się zmieniły. Francja jest przeganiana z Afryki. Obecnie rządzącą w Mali junta pod przywództwem prezydenta Assimi Goïty, doszła do władzy po dwóch zamachach stanu w 2020 i 2021 r. i oparła się politycznie i militarnie na Rosji. Zatrzymanie francuskiego dyplomaty ma związek z „czystkami” w armii Mali. Dokonano aresztowania co najmniej 55 wojskowych, w tym dwóch generałów, Nemę Sagarę i Abassa Dembélé. Jeśli Francja chciała rzeczywiście odwrócić sytuację w Mali, to zrobiono to bardzo nieudolnie…

Źródło: Valeurs/ France Info

Najnowsze