Wiceprezydent USA J.D. Vance dał jasno do zrozumienia, że administracja Donalda Trumpa ma dość pomagania Ukrainie, a potencjalne porozumienie na szczycie Trumpa i Władimira Putina na Alasce powinno jej pozwolić „umyć ręce” od tej wojny – pisze w poniedziałek amerykański portal Bulwark.
W wywiadzie dla telewizji Fox News Vance powiedział otwarcie, że spotkanie Trump-Putin na Alasce to ważny krok ku realizacji marzeń amerykańskiego prezydenta o wykorzystaniu możliwości wywierania gospodarczych nacisków, jakimi dysponują USA, by położyć kres czemuś, co „dziwnie i uporczywie” nazywał „konfliktem” – relacjonuje komentatorka portalu Cathy Young.
Zwraca uwagę, że wiceprezydent z naciskiem mówił w wywiadzie o tym, że to Europa powinna zająć się pomocą dla Ukrainy, która jest jej „tylnymi drzwiami”.
Jeśli Europejczycy „tak bardzo przejmują się tym konfliktem, to powinni być chętni, by w sposób bardziej bezpośredni i namacalny finansować tę wojnę. (…) A Amerykanie, jak sądzę, mają kompletnie dość wysyłania swoich pieniędzy, swoich dolarów podatników, na ten szczególny konflikt” – oznajmił Vance.
Young ocenia, że nazywanie Ukrainy „tylnymi drzwiami” Europy dowodzi, iż mimo wszelkich zapewnień Trumpa, że chce położyć kres zabijaniu, prawdziwe przesłanie jego administracji w sprawie wojny przeciw Ukrainie brzmi: „To nas nie obchodzi”.
Autorka uważa, że „trudno jest zakładać, że z tego spotkania prezydenta (Trumpa) i jego bohatera (tj. Putina – PAP) wyniknie coś dobrego”, zwłaszcza że nie został na nie zaproszony prezydent Ukrainy Wołodymyr Załenski.
„Przynajmniej na razie wygląda na to, że szczyt ten będzie jaskrawym pogwałceniem zasady (…) »Nic o Ukrainie bez Ukrainy«. Lub, jak ujął to w wywiadzie ukraińsko-rosyjski politolog Władimir Pastuchow, obecnie badacz University College London: »Dwóch szefów mafii zdecydowało, że usiądą razem i utną sobie pogawędkę o kapitulacji Ukrainy«” – konstatuje autorka.
(PAP)