Strona głównaMagazynProf. Wielomski: Rysie w owczych skórach

Prof. Wielomski: Rysie w owczych skórach

-

- Reklama -

Polskimi katolikami, ale i wszystkimi Polakami, wstrząsnął ostatni list kard. Grzegorza Rysia o przyjmowaniu imigrantów. Listowi duszpasterskiemu towarzyszyło kilka wypowiedzi purpurata, z których wynikało, że każdy z nas powinien przyjąć pod swój dach grupkę „inżynierów”, „doktorów” i „pielęgniarek” w celu ubogacenia siebie, domu i kraju. Prawdę mówiąc, mnie te wypowiedzi nie zbulwersowały, gdyż wpisują się w pewną logikę, której my, Polacy staramy się nie dostrzegać.

Nadal żywy jest pośród nas mit Polaka-katolika powstały za zaborów, w czasie walki polskości z prawosławną Rosją i luterańskimi Prusami i II Rzeszą Bismarcka. Mit ten stanowi zresztą rozwinięcie mitu jeszcze z XVII wieku o Rzeczypospolitej jako „przedmurzu chrześcijaństwa”. Mity te i podobne zespoliły w jedno polski interes narodowy i interes Kościoła. Niestety jak to z mitami historycznymi bywa, jest w nich tyle prawdy co fałszu. Jest to problem, gdyż – jak pisał nasz konserwatywny klasyk – „fałszywa historia jest mistrzynią fałszywej polityki”.

Z racji najpierw słabości państwa w epoce Złotej Wolności, a potem jego ciągłego nieistnienia, w Polsce nie wykształciła się tradycja regalistyczna, czyli myślenia w kategoriach racji stanu. W tej sytuacji przewodnictwo Narodu często pełnił Kościół, co spowodowało unię w świadomości w jedno raison d’Etat (racji stanu) i raison d’Eglise (racji Kościoła), przy czym ta druga zaczęła definiować tę pierwszą. Niestety interesy Kościoła i państwa mogą być tożsame, lecz wcale takimi być nie muszą.

Państwo narodowe jest instytucjonalnym wyrazem egoistycznego interesu grupy ludzi o wspólnym języku, historii i obyczaju, subiektywnie czującej się wspólnotą narodową. Kościół katolicki jest korporacją ponadnarodową o celach uniwersalistycznych, dla której narody i państwa narodowe mogą być czasami sojusznikiem, a czasem wrogiem. Historia XX wieku zna przynajmniej dwóch papieży będących wrogami państw narodowych. Mam tutaj na myśli Piusa XI i Piusa XII.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Ten pierwszy w 1926 roku, obkładając sankcjami kościelnymi Action Française, chciał poświęcić francuski nacjonalizm na ołtarzu pojednania Kościoła z wolnomularską III Republiką. Z kolei radykalny germanofil Pius XII najpierw odmawiał potępienia publicznego III Rzeszy, aby po 1945 roku głosić, że za wybuch wojny i towarzyszące jej zbrodnie nazistowskie odpowiadali nie sami Niemcy, lecz mityczne „nacjonalizmy”. Pius XII był jednym z ojców współczesnej koncepcji federalizacji Europy, gdyż wyobrażał sobie, że Europą będą rządzić partie chrześcijańsko-demokratyczne, którymi on jako papież będzie ręcznie sterować niczym Innocenty III w średniowieczu. W ten sposób propaganda katolicka, wolnomularska i socjalistyczna zawarły nieświęty sojusz przeciwko nacjonalizmom i idei państwa narodowego. Jego widomym skutkiem jest współczesna Unia Europejska, której fundamenty zostały poświęcone przez Piusa XII, będącego jednym z jej fundatorów, obok słynnego Altiero Spinelliego.

Niemiecko-europejska imperialistka Ursula von der Leyen jest z niemieckiej CDU, czyli z partii chadeckiej, stanowiąc późne dziedzictwo błędnej doktryny politycznej, która narodziła się w Watykanie. Drugim pełnoprawnym późnym dziedzicem europejskiej doktryny Piusa XII jest kard. Ryś, powszechne określany jako „Ryś w owczej skórze” (copyright by Grzegorz Braun).

Nie jest przypadkiem, że Jan Paweł II i polski episkopat tak gorąco poparły wejście Polski do Unii Europejskiej. Kościół miał tutaj własne rachuby polityczne. Jakkolwiek zdawano sobie sprawę, że spowoduje to przyśpieszenie laicyzacji w Polsce, to liczono, że per saldo spowoduje to wzmocnienie katolicyzmu i chrześcijaństwa w Europie. Słowem, celowo poświęcano interesy katolicyzmu polskiego na ołtarzu rechrystianizacji całego kontynentu, co zresztą od samego początku do końca było utopią.

Biskupi jednak nigdy się do tej porażki nie przyznają, przytulając całkiem obfite dotacje unijne dla swoich diecezji, na remonty kościołów etc. Jakby nie zauważają, że jakkolwiek europejskie kościoły są pięknie wyremontowane za unijne pieniądze, to świecą pustkami. Ten sam kierunek przeciwko interesom państwa narodowego, lecz w imię interesów katolickich, przyświecał polskim biskupom, którzy w 1966 roku wygłosili przesłanie do niemieckich biskupów, ze słynnym „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”. Czytałem reakcje biskupów niemieckich i niemieckiej prasy katolickiej na to przesłanie: w RFN nikt nic nie słyszał o zbrodniach niemieckich na Polakach, więc nie bardzo wiedziano, co polscy biskupi wybaczają katolikom niemieckim, ale dobrze zrozumiano frazę „prosimy o przebaczenie”. Uznano, że jest to pokajanie się polskich katolików za zbrodnię… wypędzenia Niemców z Ziem Zachodnich.

Przykładów rozejścia się interesów narodowych i interesu polskiego państwa narodowego jest oczywiście więcej. Dziś obserwujemy to w bezwarunkowym poparciu biskupów polskich dla Ukrainy. W Watykanie trwa cały czas proces beatyfikacyjny skrajnie kontrowersyjnego arcybiskupa Andrzeja Szeptyckiego. Trudno nie dostrzec, że po śmierci ks. Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego zaangażowanie duchownych katolickich w sprawę prawdy o Wołyniu jest nikłe. Słowem, episkopat wydaje się poświęcać prawdę o tych straszliwych dla Polaków wydarzeniach w imię… no właśnie, w imię czego? Odpowiedź jest prosta: w imię powiększania zasięgu unitów (grekokatolików) na Wschodzie.

Śmiem sądzić, że jakkolwiek nikt tego jeszcze nie powiedział zupełnie wprost i bez ogródek, to w przeprowadzonej przez Władimira Zełenskiego schizmie prawosławnej przeciw patriarchatowi moskiewskiemu, władze kościelne wyczuły szansę dołączenia jej do kościoła grekokatolickiego i podporządkowania Rzymowi. Gdy więc podstawowy interes Polski to niemieszanie się w wojny graniczne w państwach sukcesyjnych po ZSRR, to podstawowy interes Kościoła zdefiniowany jest jako aktywne mieszanie się w te sprawy. Stąd wspólna polityka wschodnia polskich biskupów i globalisty, jakim jest małżonek Anne Applebaum.

Najnowsze