W Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych (PFRON) w ostatnich miesiącach zmieniono ośmiu regionalnych dyrektorów. Sześciu z nich ma bezpośrednie związki z Lewicą. „Super Express” przypomina w tym kontekście słowa premiera Donalda Tuska sprzed kilku tygodni, który mówił, że „reaguję natychmiast i to w sposób bardzo brutalny, kiedy widzę nepotyzm albo kolesiostwo”.
Ministerstwem Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej od początku rządu KO kieruje Agnieszka Dziemianowicz-Bąk z Lewicy. Działaczy partii można dostrzec w wielu instytucjach podległych resortowi.
„To, co dzieje się w Państwowym Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych, wykracza jednak ponad typowe polityczne praktyki. W ostatnich miesiącach w regionalnych oddziałach funduszu zmieniło się ośmioro dyrektorów. Aż sześć z tych osób jest wprost powiązana z Lewicą” – poinformował se.pl.
Najczęściej są to kandydaci z ostatnich wyborów samorządowych, ale trafiają się tez i z wyborów parlamentarnych.
– Kluczową jest tu rola wiceprerezes PFRON Bożeny Borowiec, kandydatki do Sejmu z list Lewicy, od wielu lat związanej z partią. To ona pilnuje by ludzie partii mieli stanowiska – powiedziała osoba związana z PFRON.
„I tak Iwona Spychała-Długosz, kandydatka do sejmiku z listy Lewicy stoi na czele śląskiego PFRON. W Olsztynie konkurs wygrał Robert Szyszka, który kandydował do rady powiatu oczywiście z listy Lewicy. Na Dolnym Śląsku dyrektorem jest Dariusz Daraż, były przewodniczący (z ramienia SLD) rady miejskiej w Bogatyni. W lubelskim i zachodniopomorskim rządzą kandydaci Lewicy do sejmików, czyli Monika Wac i Bartosz Baszczyński. W mazowieckim rządzi warszawska radna Lewicy Kamila Gołębiowska” – wylicza redakcja.
Sprawę skomentowała prof. Agnieszka Dudzińska, specjalistka ds. osób niepełnosprawnych.
– To nic nowego. Wszyscy tak robią. Jak przejmuje się władzę, to zaspokaja się oczekiwania formacji, dzięki której się doszło do władzy. PFRON jest nadzorowany przez ministerstwo, którym rządzi Lewica. Stąd dowartościowywanie też działaczy tej formacji w terenie – powiedziała prof. Dudzińska.
Trochę uczciwie do sprawy podchodzi poseł Polski 2050 Rafał Komarewicz. Wprost stwierdza, że partie powinny – zamiast gadania głupot o walce z nepotyzmem, której nikt nigdy nie widział – wprost ogłosić, że po przejęciu władzy wszystko obstawiają z klucza partyjnego.
– Robienie takich konkursów, w których wygrywają głównie znajomi z partii, nie ma przecież sensu. Wolałbym, żeby albo wszystko było przejrzyste, jeżeli chodzi o konkursy, albo żeby można było mianować takich ludzi. To, co widzimy teraz, to oszukiwanie się nawzajem – stwierdził Komarewicz.