Ruch Obrony Granic zakupił specjalistyczne drony z kamerami termowizyjnymi, jednak niemal natychmiast wprowadzono ograniczenia ich użycia w strefie przygranicznej. Decyzja służb wzbudziła ostre kontrowersje i pytania o prawdziwe motywy działań.
Organizacja kierowana przez Roberta Bąkiewicza poinformowała 3 lipca o zakupie nowoczesnego sprzętu do monitorowania granicy.
W ramach wyposażenia znalazły się dwa specjalistyczne drony z kamerami termowizyjnymi, 20 radiostacji, fotopułapki, kamery nasobne oraz lornetki. Całość została sfinansowana dzięki internetowej zbiórce przeprowadzonej przez organizację.
Zaledwie kilka dni później policja wprowadziła ograniczenia lotów bezzałogowych statków powietrznych w rejonie granicy polsko-niemieckiej. Zakaz obowiązuje do 5 sierpnia 2025 roku z możliwością przedłużenia. Oficjalnie decyzja została uzasadniona czasowym przywróceniem kontroli na granicy oraz troską o bezpieczeństwo mieszkańców.
Zbieżność czasowa między zakupem dronów przez Ruch Obrony Granic a wprowadzeniem zakazu lotów wywołała falę krytyki.
„To skandal, że w sytuacji, kiedy nasze drony, działając prewencyjnie ograniczają przemyt migrantów i patrzą na ręce nieudolnej władzy, która nas nie broni przed niemieckim zagrożeniem – wy zakazujecie nam tych działań” – ostro zareagował Bąkiewicz.
Lider organizacji zarzucił Policji blokowanie prewencyjnych działań obywatelskich i zapytał „komu naprawdę służycie”. Dodatkowo wskazał na paradoks sytuacji, podkreślając, że „drony niemieckich służb wciąż latają po polskim niebie”.
CZYTAJ TAKŻE: Niemcy dopięli swego. Nowe ustalenia w sprawie imigranta przerzucanego na moście w Gubinie
.@PolskaPolicja to skandal, że w sytuacji, kiedy nasze drony, działając prewencyjnie ograniczają przemyt migrantów i patrzą na ręce nieudolnej władzy, która nas nie broni przed niemieckim zagrożeniem – wy zakazujecie nam tych działań. Więc komu służycie?
Ponadto informujemy, że… https://t.co/7i6PDiEkfO
— Robert Bąkiewicz (@RBakiewicz) July 5, 2025