– Wyborca Trzeciej Drogi dziś to taki wyborca yeti – niby jest, ale okazuje się, że bardzo trudno go namierzyć – powiedział prezes IBRiS Marcin Duma. W rozmowie z money.pl komentował nastroje wyborców poszczególnych ugrupowań. Wskazał też na przyczynę porażki Rafała Trzaskowskiego z Karolem Nawrockim.
– Miało być zwycięstwo Rafała Trzaskowskiego, wysyp ustaw, dopięcie wszystkich reform, 100 konkretów. To wszystko runęło po 1 czerwca. Trudny moment dla koalicji, ale co dzisiaj jest w głowach jej wyborców? – zapytali dziennikarze money.pl.
Marcin Duma, prezes IBRiS ocenił, że nastroje po wyborach „są mieszane”.
– Ale nie dlatego, że pojedyncze osoby nie wiedzą, co myśleć. Po prostu polskie społeczeństwo jest niespójne w odbiorze tych wyborów. Z jednej strony mamy wyborców PiS, którzy się cieszą. To radość zwycięstwa, które pozwala marzyć o powrocie. Ale oni wiedzą, że to jeszcze nie koniec marszu – ocenił Duma.
– Przed nimi kolejne dwa lata. Jest wygrana bitwa, bardzo ważna, bo gdyby została przegrana, utraciliby wszystko. Znaleźliby się w sytuacji, w której elektorat liberalny był przez osiem lat (2015-2023), a oni nie chcieli się w niej znaleźć i udało im się tego uniknąć. Trzeba też wspomnieć o tych, którzy przyczynili się do zwycięstwa Nawrockiego – wyborcach Konfederacji. Oni są średnio zadowoleni, bo mieli nadzieję, że to ich kandydat będzie w drugiej turze – kontynuował i zaznaczył, że „mają poczucie, że głosowali na mniejsze zło”.
– Przełknięcie tej gorzkiej pigułki ułatwił im Nawrocki wizytujący Mentzena w jego programie. Wyborcom Konfederacji towarzyszy poczucie, że mają nowego prezydenta „na smyczy”, bo tzw. deklaracja toruńska musi być realizowana. A obiecana w kampanii przez Nawrockiego obniżka VAT z 23 do 22 procent to właśnie gest w stronę wyborcy konfederackiego, który marzy o obniżce podatków – mówił Marcin Duma.
Z kolei wyborców Trzeciej Drogi określił mianem „yeti”.
– Niby jest, ale okazuje się, że bardzo trudno go namierzyć – stwierdził prezes IBRiS.
Redakcja zwróciła uwagę, że według sondaży IBRiS, „wyborców PSL i Polski 2050 jest wciąż łącznie około 7 proc.”.
– Ale przy urnach było ich niecałe 5 proc. Bez względu na próby budowania narracji, że to wynik Hołowni, nie PSL-u, fundamenty się nie zmieniają. Co z tego, że wspólnie mają 7 proc., gdy żadna z partii może nie przekroczyć progu – odpowiedział Marcin Duma.
Następnie ocenił nastroje wśród wyborców KO.
– Są potwornie przytłoczeni, przybici. Nie spodziewali się takiego wyniku. Ich oczekiwania można zamknąć w cytatach z badań: „To nie tak miało wyglądać”, „Zagłosowaliśmy i nie ma konkretnego efektu”. Byli nieprzygotowani na wygraną Nawrockiego – mówił Duma.
Skomentował też zwycięstwo Karola Nawrockiego i błąd strategiczny KO.
– Bardzo ciekawie respondenci opowiadali nam o Nawrockim. Udało się PiS-owi uniknąć wrażenia, że Nawrocki jest kimś z PiS-u. Był traktowany jako ktoś spoza PiS-u, mimo że sam powiedział, że jest „decyzją prezesa”. No ale druga strona nic z tym nie zrobiła. Jej głównym komunikatem było, że to „gangus wprowadzający dziewczyny do Grand Hotelu” – mówił Marcin Duma.
– Tymczasem powinno być jak mantra powtarzanie, że Nawrocki to właściwie Jarosław Kaczyński. Dokładnie takie rekomendacje były dla Trzaskowskiego w 2020 roku – sklejać Dudę z Kaczyńskim. Kaczyński był wówczas obciążeniem, szczególnie po słynnej wizycie na zamkniętym cmentarzu podczas pandemii Covid-19. Ta opowieść o Kaczyńskim na cmentarzu była o tym, że oni wcale nie są jednymi z nas, tylko że czują się od zwykłych ludzi lepsi. Można było więc wyrzucić całą tę ludową opowieść PiS-u. – ocenił.