Takie rzeczy tylko we Francji, gdzie inspirowane arabską modą orszaki ślubne pozwalają sobie na hałaśliwe parady ulicami miast i zakłócanie porządku publicznego. Już kilka lat temu merowie zbuntowali się i zapowiedzieli kary dla niesfornych gości, a nawet możliwość odmowy udzielenia ślubu cywilnego.
I tak w alzackiej Miluzie ślub cywilny został odwołany w sobotę 21 czerwca, właśnie z powodu powtarzających się „naruszeń norm społecznych” przez orszak ślubny. Zastępca mera skrytykował „niedopuszczalne i niebezpieczne zachowanie” gości i odmówił ceremonii. Dodatkowo policja nałożyła 21 mandatów, a kierowcy kawalkady orszaku dostali też punkty karne za łamanie przepisów drogowych, nadużywanie klaksonów, itp.
Ślub się nie odbył, a mer Florian Colom uzasadnił swoją decyzję powtarzającymi się naruszeniami przepisów a drogach publicznych. Zgłoszone incydenty obejmowały zablokowane rondo, nieprzestrzeganie czerwonych świateł, „anarchicznej” i „ryzykownej” jazdy oraz czynionego hałasu.
Według lokalnych mediów w samochodowym orszaku jechało około sześćdziesięciu osób. W sumie wystawiono 21 mandatów, a dwa pojazdy zostały nawet skonfiskowane. Merostwo przypomniało przy tej okazji incydent z 2015 roku ze Strasburga, gdzie taki rozbrykany orszak doprowadził do śmierci przechodnia.
To pierwszy przypadek odwołania ceremonii ślubnej w Miluzie, chociaż inne miasta już takie retorsje stosowały. Zresztą tego samego dnia w Chalon-sur-Saône (Saône-et-Loire) odwołano kolejny ślub z powodu zakłóceń porządku przez słabną kawalkadę. Próby wychowania i ucywilizowania zachowań wielokulturowego społeczeństwa nie są jednak łatwe…
🔴 Mulhouse : un mariage annulé après les débordements « inacceptables » du cortège nuptial ⤵️
— Valeurs actuelles ن (@Valeurs) June 23, 2025
Źródło: Valeurs