Rozmaici politycy uważają, że umoczenie w skandale skutkuje jedynie potrzebą przeczekania rozgłosu, a później można zaczynać od nowa… Obecnie obserwujemy przy sprawie zaprzysiężenia nowego prezydenta Karola Nawrockiego prawdziwy wysyp dawno skompromitowanych „autorytetów”.
Wyjątkowo aktywny jest Wałęsa, ze snu zimowego obudził się Stefan Niesiołowski, o którym ostatnio i to dawno temu, było głośno z racji połamania łóżka w burdelu i przyjmowania za protekcję usług w postaci prostytutek.
Teraz doszedł jeszcze wyciągnięty z jakiegoś lamusa, dawny założyciel KOD Mateusz Kijowski. Albo politycy Koalicji 13 grudnia sami nie chcą się do końca kompromitować i używają tego typu „tarcz” albo uznali, że wszystkie „ręce na pokład” i niczym Putin, który rekrutował do armii więźniów, są gotowi zaciągać w szeregi swoich „najemników” niedawnych politycznych zesłańców?
Wspomniany Mateusz Kijowski wzywa teraz do ulicznych protestów pod Sądem Najwyższym i ostro włącza się do akcji kwestionowania wyników wyborów. Na piątek zaplanowana jest manifestacja pod Sądem Najwyższym, a do udziału w niej zachęca właśnie m.in. Mateusz Kijowski, były lider Komitetu Obrony Demokracji.
Ciekawe, kogo jeszcze odkurzą z pajęczyny zapomnienia? Czekamy np. na „zegarmistrza” Sławomira Nowaka, czy Marcinkiewicza, bo też już chyba mogą liczyć na krotką pamięć Polaków…
Na razie na ulice wychodzą: „Polskie Babcie”, „Wolna Prokuratura” oraz „Wolność Równość Demokracja”, do której obecnie należy Kijowski…