Młoda influencerka poddała się operacji plastycznej w jednej z tureckich klinik. Kobieta zmarła. Jej mąż udostępnił w mediach społecznościowych chwytający za serce post.
Nie żyje brazylijska influencerka Ana Bárbara Buhr Buldrini, znana również jako Ana B. 31-latka zbudowała profil na Instagramie, który śledziło blisko 800 tys. internautów. Kobieta była bardzo aktywna w mediach społecznościowych.
W połowie czerwca pojawiły się dramatyczne wieści. Jej mąż Elgar Sueia przekazał na swoim profilu, że jego żona nie żyje. Przed śmiercią kobieta poddała się operacji plastycznej w tureckiej klinice.
„16 czerwca 2025 roku Ana tragicznie straciła życie z powodu rażącego zaniedbania medycznego w prywatnej klinice” – oświadczył mąż 31-latki.
Na początku czerwca influencerka udała się do Turcji, by tam poddać się operacji nosa, powiększenia piersi oraz liposukcji. Początkowo zabieg był zaplanowany na 18 czerwca, jednak lekarz poinformował ją, że w związku ze zmianami w harmonogramie, termin przełożono na 15 czerwca.
Z relacji męża zmarłej kobiety wynika, że spotkali się z odpowiedzialnym za operację chirurgiem 14 czerwca na imprezie, podczas której mieli spożywać alkohol. Mimo tego influencerka następnego dnia udała się na zabieg. Ten miał się skończyć około godz. 23.00.
Ana nie odzyskała później przytomności. Lekarze mieli z czasem informować męża 31-latki, że stan kobiety się pogarsza. Ostatecznie influencerka nie przeżyła.
„Przyjechała do tego kraju z nadzieją i zaufaniem. To zaufanie zostało złamane – nie tylko przez nieodpowiedzialne osoby, ale przez system, który na to pozwolił” – twierdził mężczyzna.
„Ana była córką, żoną, kobietą pełną marzeń – zasłużyła na kompetentną opiekę i godność. To, co się z nią stało, może przydarzyć się innym, jeśli nikt zabierze w tej sprawie głosu” – dodał.
W rozmowie z portalem Plotek.pl chirurg plastyczny dr n. med. Piotr Stabryła wyjaśnił, że każdy zabieg niesie ze sobą ryzyko. – Podejmując decyzję o dowolnym zabiegu chirurgicznym, należy pamiętać, że zawsze wiąże się z ryzykiem powikłań – powiedział.
Wskazał, że opieka pooperacyjna jest znacznie utrudniona, jeśli zabieg jest wykonywany w innym państwie. – W sytuacji zagrożenia zdrowia czy życia specjalista może wdrożyć postępowanie szybko, gdy znajduje się na miejscu. Operacja plastyczna to nie tylko pojedynczy zabieg, ale także obserwacja gojenia na regularnych wizytach kontrolnych, jest to ciężkie do wykonania, gdy zabieg odbywa się za granicą – zaznaczył.
Głos w sprawie operacji plastycznych w Turcji zabrało nawet polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych, które na swoich stronach radzi Polakom, by – jeśli już się na taki krok zdecydują – skonsultowali się z lekarzem w Polsce, czy są „dobrymi kandydatami” do operacji, dokładnie zapoznali się z kwalifikacjami i doświadczeniem lekarza, a także sprawdzili referencje wybranej placówki, wykupili międzynarodowe ubezpieczenie podróżne, obejmujące transport medyczny czy pokrycie kosztów leczenia w przypadku powikłań oraz zapoznali się z umową i zakresem usług świadczonych przez daną placówkę medyczną. „Jeśli nie znasz języka w którym sporządzone są dokumenty, nie podpisuj ich. Skontaktuj się z tłumaczem” – czytamy.