Strona głównaMagazynZmartwienie po wynikach wyborów w Polsce. "Koszmar dla Niemiec i UE"

Zmartwienie po wynikach wyborów w Polsce. „Koszmar dla Niemiec i UE”

-

- Reklama -

Wyniki obu tur wyborów prezydenckich w Polsce zaskoczyły i mocno zmartwiły większość niemieckich mediów i komentatorów. Niektóre gazety pisały nawet o spowodowanej tymi wynikami „katastrofie” dla rządu i partyjnego obozu Donalda Tuska.

Już po pierwszej turze tych wyborów duża część niemieckich komentatorów prasowych nie kryła swojego zaskoczenia bardzo niewielką przewagą wyniku kandydata R. Trzaskowskiego nad kandydatem Karolem Nawrockim. Już wtedy niektórzy np. zauważali, że te wyniki to „dobra pozycja startowa” dla Nawrockiego w drugiej turze. Zwracali też uwagę na wysokie poparcie otrzymane przez obu kandydatów „skrajnie prawicowych”, jak nazywają Sławomira Mentzena i Grzegorza Brauna.

Natomiast 2 i 3 czerwca, już po drugiej turze, liczni niemieccy komentatorzy dość zgodnie uznali, że zwycięstwo Karola Nawrockiego „poważnie utrudni” prace i działania rządu Donalda Tuska, współpracę koalicyjnych partii i może doprowadzić w Warszawie do rządowego kryzysu. Wyrażali więc wyraźne obawy o przyszłość stosunków niemiecko-polskich i o dalsze postępy „integracji” Polski z innymi krajami i ustrojem Unii Europejskiej.

Zauważali też, że sukces Nawrockiego, PiS i innych „nacjonalistów” jest też „triumfem rządów Węgier i Słowacji”, które niebawem „zyskają ważnego sojusznika w ich walce z instytucjami UE”. I oceniali, że w sporej mierze nowa sytuacja polityczna w Polsce zmusi komisarzy i innych z unijnej Brukseli do „ponownego przemyślenia strategii” wobec rządów tych krajów członkowskich, które „lekceważą zasady UE”. Inni – np. jak komentator tygodnika „Die Zeit” – ubolewali, że „nie jest pewne, czy proeuropejski rząd Tuska przetrwa do następnych wyborów parlamentarnych w roku 2027”.

- Prośba o wsparcie -

Wesprzyj wolne słowo. Postaw kawę nczas.info za:

Stwierdzali też, że „w każdym razie PiS Kaczyńskiego ma swój własny plan: chce zdemontować rząd Tuska. Bo im mniej może zrobić obecny szef rządu, tym silniejsze jest wrażenie koalicji rozdartej i bezsilnej”. Donnerwetter!

Istotą tych i innych silnych obaw niemieckich mediów i komentatorów jest ich narastające od 2 czerwca przekonanie, że koniec obecnej rządowej koalicji i władzy Donalda Tuska, jego partii i ministrów jest już tylko kwestią czasu i nastąpi najpóźniej kilka tygodni po regulaminowych wyborach do parlamentu w Warszawie – jesienią 2027 r. A może nawet znacznie wcześniej. Bo „zwycięstwo Nawrockiego pokazało, że obóz prawicy ma w Polsce większość”, jak to 7 czerwca napisał warszawski korespondent „Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung” – Stefan Locke. A przywódcy partii prawicowych „zdają sobie sprawę, że są wzajemnie skazani na sojusz”, bo „dobrze wiedzą, że tylko wspólnie mogą odsunąć Tuska od władzy”. Więc „zbliżenie [między PiS a partiami prawicy] będzie postępowało, a ośrodkiem łączącym podmioty tego procesu będzie urząd prezydencki z Karolem Nawrockim” – pisał korespondent. Richtig!

Komentarze prasy

Berliński „Der Tagesspiegel” już 2 czerwca ocenił, że „ostateczny wynik tych wyborów jest szokiem dla Europy”. Przewidywał, że dotychczasowy „proeuropejski kurs” rządu w Warszawie ulegnie destabilizacji, gdyż należy spodziewać się dalszych „podziałów, głośnych sporów i chaosu w polityce zagranicznej” rządowej Warszawy. A przedwyborcze wypowiedzi Nawrockiego, w tym jego „sprzeciw wobec członkostwa Ukrainy w NATO i UE” oraz oskarżanie władz Niemiec o przerzucanie nielegalnych „migrantów” do Polski, pozwalają przewidywać, jaką politykę zagraniczną będzie prowadził przyszły prezydent. Z kolei w opinii dziennika „Die Welt”, w Europie „jeszcze nie było szefa państwa z taką biografią jak Nawrocki”. Zdaniem tej gazety jego zwycięstwo jest też „nadzwyczajnym” osiągnięciem Jarosława Kaczyńskiego. Gdyż kampania 42-letniego szefa IPN stała pod znakiem „skandali, które zgodnie z niedawnymi kryteriami demokratycznego systemu jeszcze kilka lat temu oznaczałyby niechybną porażkę tego kandydata”.

Ponadto „jedno jest pewne – polskie wybory prezydenckie i polityczna kultura w Polsce są już tak amerykańskie jak w żadnym innym kraju Europy”. A ponieważ „liczne skandale i kary nie przeszkodziły Trumpowi w zwyciężeniu w wyborach po raz drugi”, więc „to samo dotyczy też Nawrockiego – wszystkie jego wpadki miały efekt przeciwny: zjednoczyły i zmobilizowały jego zwolenników” – twierdził komentator „Die Welt”. Natomiast lewicowy dziennik „Süddeutsche Zeitung” dowodził, że Karol Nawrocki „reprezentuje niepohamowany prawicowy populizm”, a jego wyborczym atutem okazał się jego „nieociosany sposób bycia i proste przekazy”. Więc „dla Donalda Tuska nastały ciężkie czasy, gdyż jego rząd już nie może rozwinąć skrzydeł”. Bo „będzie nadal hamowany przez prezydenta – być może nawet bardziej niż dotychczas” [przez prezydenta Dudę]. Sytuacja w Warszawie mocno się pogorszyła, gdyż „wszystko wskazuje na to, że PiS – partia reprezentująca częściowo poglądy skrajnie prawicowe i nacjonalistyczne, a także rozpowszechniająca kłamstwa na temat UE, Niemiec i ludzi z tęczową flagą – teraz skręci jeszcze bardziej w prawo”. Furchtbar!

Z kolei według komentatora opiniotwórczego tygodnika „Die Zeit” sukces Karola Nawrockiego nie jest dla Polski dobrym prognostykiem, ponieważ „proeuropejski rząd jest teraz sparaliżowany, a prawicowi radykałowie dostali wiatr w żagle”. A końcowe wyniki tych wyborów są „koszmarem dla liberałów i tryumfem narodowych konserwatystów”. Gdyż dzięki sukcesowi Nawrockiego „prawicowi nacjonaliści zachowają prawo weta wobec poczynań rządu”. Więc dla premiera Tuska wynik tych wyborów jest „ciężkim ciosem”, a „dla liberalnej Europy sygnałem alarmowym” – oceniał „Die Zeit”. Największa w Niemczech gazeta „Bild” oznajmiła, że wynik wyborów prezydenckich w Polsce jest dla wielu mieszkańców Niemiec i UE „szokiem”. Należy spodziewać się bowiem, że nowy prezydent Polski będzie blokował działania rządu, co znacznie osłabi koalicję Tuska. „Bild” ocenił pozytywnie zapowiedź premiera Tuska – zgłoszenia wniosku o wotum zaufania dla rządu: „Taki krok jest konieczny, żeby jego koalicja mogła nadal stabilnie rządzić”.

Inne gazety, jak np. lewicowy „Der Spiegel”, wieszczyły wręcz „katastrofalne” problemy rządu Donalda Tuska. Za pomocą prawa weta przecież nowy prezydent „będzie hamował reformatorski kurs Tuska”. Ponadto „może on też prowadzić własną politykę zagraniczną” – zapewne „krytyczną” wobec władz i polityki Unii Europejskiej i Niemiec. Komentator Jan Puhl zauważył jednak słusznie, że bardzo wielu Polaków ma już dość panującego od 20 lat politycznego duopolu PO i PiS. Zu Recht! Przypomniał też, że za ponad dwa lata odbędą się w Polsce ponowne wybory do parlamentu. Do tego czasu „PiS może połączyć siły ze Sławomirem Mentzenem i stworzyć niezwyciężony blok prawicowy”. Donnerwetter! Zdaniem ww. autora Karol Nawrocki nie zamierza wprawdzie „bratać się z Moskwą” jak premier Węgier Viktor Orban czy premier Słowacji Robert Fico. Jednak „tradycyjnie trudne relacje” polskiej prawicy z Niemcami i jej podziw dla Donalda Trumpa w dłuższej perspektywie mogą „znacznie utrudnić nowe europejskie otwarcie” w trójkącie Warszawa–Paryż–Berlin.

Natomiast „Frankfurter Allgemeine Zeitung” w komentarzu zatytułowanym „Prezydent o wątpliwej reputacji” wyraził przekonanie, że wybory w Polsce poprzedził „polityczny thriller”. Wymieniał powody, które sprawiły, że wygrał Karol Nawrocki: m.in. wyborczą frekwencją (71,6 proc.), która choć rekordowa w wyborach prezydenckich, była jednak niższa od tej w ostatnich wyborach parlamentarnych (74,4 proc.), po których PiS stracił władzę. Bo wielu wyborców jest już rozczarowanych rządami Donalda Tuska, „który w opinii wielu jego zwolenników jest zbyt niezdecydowany, aby wdrożyć obiecaną politykę, powrócić do rządów prawa i ukarać skorumpowanych polityków PiS”. Ponadto wybór Nawrockiego na prezydenta „nie jest dobrą wiadomością dla władz Unii Europejskiej”.

Z kolei w ocenie dziennika ekonomicznego „Handelsblatt” „presja na rządzącą w Warszawie centrolewicową koalicję będzie rosła, a PiS będzie przedstawiać te wybory jako wotum nieufności wobec proeuropejskiego premiera, którego wyśmiewa jako „niemieckiego agenta”. Więc „nie jest wykluczone, że najbliższe wybory parlamentarne będą przedterminowe”, i „z europejskiego punktu widzenia są to ponure perspektywy”, gdyż „europejska jedność wobec zagrożenia ze strony Rosji i ze strony coraz bardziej wrogo nastawionego do Europy rządu USA jest ważniejsza niż kiedykolwiek wcześniej” – pisał ww. dziennik. W podobnym tonie komentował dziennik „Neue Osnabrücker Zeitung”: „Przedwyborcze nadzieje, że były przewodniczący Rady UE [Donald Tusk] mógłby przywrócić Polskę na kurs liberalny i proeuropejski, nie spełniły się. Ponieważ dopóki prezydent państwa nie będzie z nim dobrze współpracował, premier nie będzie w stanie dobrze działać. Może to prowadzić do impasu, przedterminowych wyborów i do powrotu PiS do władzy. Tak czy inaczej wybór Nawrockiego na nowego prezydenta utrwala nacjonalistyczną i antyeuropejską agendę Polski. Dla Niemiec i Unii Europejskiej jest to koszmar”. Jawohl! Tak jest! To „koszmar”. Widać wyraźnie, że niemal wszyscy niemieccy komentatorzy są wynikami polskich wyborów z 1 czerwca szczerze i poważnie zmartwieni. Gut!

Polskie wybory komentowali też oczywiście różni niemieccy politycy, w tym posłowie do parlamentu UE. Np. w reakcji na ostateczny wynik tych wyborów młody poseł demoliberalnej FDP Moritz Körner wezwał przewodniczącą Ursulę von der Leyen „do działania”. Na portalu X napisał też między innymi: „Polski rząd musi teraz przyjąć wszystkie ustawy, które przywrócą w Polsce państwo prawa. Jeżeli nowy prezydent będzie blokować te reformy, korzystając z weta, to Unia Europejska musi znowu zamrozić wypłaty dla Polski”. Oh, ja! Natürlich!

Najnowsze