„W hotelu znajdującym się tuż przy lotnisku Chopina w Warszawie ktoś zostawił tłumik do karabinu stosowany przez snajperów” – poinformowało Radio ZET. Zaznaczono, że to już kolejny „zagadkowy incydent” sprawdzany przez służby portu lotniczego w ostatnim czasie. Wiadomo, że wyprodukowano go na Ukrainie.
Na Lotnisku Chopina doszło ostatnio do dziwnych i niebezpiecznych zdarzeń. 2 października ubiegłego roku eksplodowała walizka nadana przez jednego z pasażerów.
Wybuch nastąpił wskutek rozszczelnienia znajdującego się w środku pojemnika z suchym lodem, czyli zestalonym dwutlenkiem węgla. Suchy lód zabezpieczał próbki biologiczne w walizce.
Z kolei 6 kwietnia tego roku nastąpiła eksplozja, gdy śmieciarka odbierała lotniskowe odpady. Firma zajmująca się odbieraniem odpadów poinformowała, że jej pracownik został poszkodowany.
Teraz dowiadujemy się o incydencie sprzed około tygodnia. W hotelu Renaissance Warsaw Airport Hotel w ogólnodostępnej łazience znaleziono tłumik, którego można użyć do broni automatycznej lub snajperskiej.
Informatorzy Radia ZET przekazali, że jego wielkość i oznaczenia wskazują, że nie używa się go do broni sportowej. Był ukraińskiej produkcji.
„Podłużny owalny tłumik nakręcany na lufę pistoletu lub – w tym przypadku karabinu – wykonany nierzadko z lekkich stopów metali ma za zadanie wytłumić odgłos wystrzału. Dlatego tłumiki stosowane są na przykład przez snajperów wojsk specjalnych” – czytamy na radiozet.pl.
Hotel znajduje się dokładnie naprzeciwko terminalu Lotniska Chopina. Materiały promocyjne hotelu podkreślają, że od hotelu do wejścia do hali odlotów „dzieli go 67 kroków”. Czyli jest bardzo blisko. Ponadto z hotelowych okien jest świetny widok na część płyty lotniska.
Sprawą zajęła się Komenda Stołeczna Policji i służby specjalne. Tłumik wysłano do Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Tam zostanie ustalone, czy był używany i jakiego rodzaju amunicję wykorzystano.
„Dowiedzieliśmy się także, że Straż Graniczna sprawdza, czy zostało zarejestrowane wwiezienie tego tłumika przez polską granicę” – czytamy.
Eksperci pytani przez Radio ZET podkreślają, że jest mała szansa na to, by był to „wypadek przy pracy” i by zamachowiec zapomniał zabrać tłumika. Oceniają, że raczej mamy do czynienia z celowym działaniem obcych służb albo z przestępczymi porachunkami.
– Pozostawienie tego elementu w takim miejscu może świadczyć o prowokacji. Nie chce mi się wierzyć, by profesjonalista, który chciałby wykorzystać tłumik, był tak nieudolny i zostawił go w łazience – powiedział Marcin „Borys” Miksza, były naczelnik Centralnego Biura Śledczego Policji.
– To spory rozmiar tłumika. Takie długości tłumików spotyka się najczęściej przy karabinach, na przykład karabinach strzelców wyborowych lub broni szturmowej, rzadziej przy krótkiej. Taki rozmiar sugeruje raczej broń długą, na przykład AR-15, AK, karabiny snajperskie – kontynuował.
Informatorzy Radia ZET podali, że tłumik ten waży około 0,5 kg i ma 26-27 cm długości.
– To waga typowa dla tłumików wykonanych ze stali lub tytanu. Wersje z aluminium ważą mniej – ocenił Miksza.
– Dobrze wykonany tłumik tej długości potrafi znacznie zredukować hałas, ale nie sprawi, że broń będzie „bezgłośna”. Efektywność zależy też od rodzaju amunicji – zaznaczył.
Policja zamierza zawiadomić prokuraturę o znalezisku.