Od 12 maja parlament Francji pracował nad ustawą eutanazyjną. Parlament zatwierdzał kolejne rozdziały ustawy o „prawie do wspomaganego samobójstwa”. Angażowanie personelu medycznego do podawania trucizny spotyka się z dużym oporem organizacji lekarskich i pielęgniarskich. 29 francuskich stowarzyszeń pracowników służby zdrowia przedstawiło wspólnie krytykę proponowanej ustawy. Określono ją jako „niejasne prawo”, które „budzi podziały” i „nie przystaje do rzeczywistości”. Ich zdaniem ustawa łamie sumienia i kodeks etyczny pracowników służby zdrowia, bo zamierza się powierzyć wiodącą rolę w zakresie podawania śmiercionośnej substancji oraz monitorowania prawidłowego przebiegu zabójstwa, właśnie lekarzom i pielęgniarkom…
Głosowanie nad całym tekstem ustawy o „prawie do wspomaganej śmierci” odbywało się 27 maja. Zasady cywilizacji śmierci zadomowiły się nad Sekwaną już na stałe i raczej trudno było liczyć na większościowy opór deputowanych. Autorem ustawy jest „centrowy” polityk Olivier Falorni. Wspiera ją lewica, obóz Macrona, ale też skapitulowała część posłów centrowych. W trakcie prac dokonano kilku kosmetycznych zmian najbardziej kontrowersyjnych zapisów. Odrzucono np. poprawkę, która sugerowała, by w przypadkach zabójstwa bezsilnego pacjenta, na jego „życzenie” mógł dokonać eutanazji np. jego krewny. Nie zmienia to faktu, że po „konstytucjonalizacji aborcji” kolejna droga do niszczenia szacunku dla życia została otwarta.
Deputowani debatowali m.in. nad definicją wspomaganego samobójstwa i jego semantyką. Przeciwnicy tej ustawy chcieli, by używano wprost nazwy „eutanazja”, a nie eufemizmu w postaci „wspomaganego samobójstwa”. To jednak nie przeszło. Lewica szła tu bardzo daleko i chciała nawet zastąpić sformułowanie „prawo do”, terminem „wolności”. Głos w sprawie tych „semantycznych sporów” zabierał też deputowany narodowy (RN) Christophe Bentz, który retorycznie pytał – „jak podawanie śmiertelnej substancji może komukolwiek pomagać?” i dodał, że zawsze „będzie to po prostu zadawanie śmierci”.
Lata „obróbki” ideologicznej zrobiły tu spore spustoszenie, a wpuszczenie tylnymi drzwiami eutanazji jest tylko dopełnieniem podobnych działań, jak np. wpisania do konstytucji tego kraju „prawa” do zabijania dzieci nienarodzonych. Uwagę zwraca jednak fakt, że ustawa trochę „obudziła” francuski Kościół, a może to już wpływ nowego papieża Leona XIV? Episkopat tego kraju rozpoczął wielką kampanię, aby wywrzeć nacisk na deputowanych. W kościołach zostały wywieszone odezwy wzywające wiernych do sprzeciwienia się legalizacji eutanazji i wspomaganego samobójstwa, przez naciski na swoich posłów. Konferencja Episkopatu Francji m.in. udostępniła w sieci materiały dotyczące eutanazji, pod nazwą: „Koniec życia, eutanazja, wspomagane umieranie: zrozumienie problemów ustawy z 2025 r.”.
Konferencja Episkopatu zdecydowanie sprzeciwiła się proponowanemu prawu o eutanazji, a od 19 maja trwała akcja nacisku wiernych na swoich posłów, a także działania informacyjne dotyczące zagrożeń związanych z ustawą. „Jeśli ten tekst zostanie przyjęty 27 maja, będzie jednym z najbardziej pobłażliwych na świecie, co zagrozi najbardziej bezbronnym i podważy szacunek należny każdemu ludzkiemu życiu” – stwierdziła Konferencja Episkopatu. Na plakatach wywieszanych w kościołach znalazły się wezwania: „Powiedzmy »nie« legalizacji eutanazji i wspomaganemu samobójstwu!”, „nie będziemy cicho!”, „zadzwoń do swojego parlamentarzysty!”. Umieszczono na nich także kod QR odsyłający do strony internetowej Konferencji Episkopatu i materiałów na temat ustawy. Była też lista działań zatytułowana – „co możesz zrobić już dziś?”.
W wywiadzie dla pisma „La Croix”, wiceprzewodniczący Konferencji Episkopatu ks. bp Vincent Jordy powiedział, że ustawa o tzw. wspomaganiu samobójstwa jest zboczoną („perwersyjną”) ideą republikańskiej idei „braterstwa”. Bp Jordy, odnosząc się do pomysłu referendum w tej sprawie zgłoszonego przez prezydenta Macrona, powiedział, że aby takie głosowanie miało sens, trzeba by najpierw podać społeczeństwu „prawdziwe informacje, aby zmniejszyć klimat strachu i propagandy”. Pomoc w zadawaniu śmierci jest równoznaczna z zabijaniem” – dodał ks. Kardynał François-Xavier Bustill, który uznał perspektywę eutanazji za „przerażającą”. Także przedstawiciele religijni innych wyznań ostrzegli wspólnie przed „poważnymi nadużyciami” i „radykalną zmianą”, jaką ich zdaniem może spowodować proponowana ustawa o „wspomaganym samobójstwie”.
Działania przeciw ustawie podejmowały też świeckie organizacje. Europejskie Centrum Prawa i Sprawiedliwości (ECLJ) skierowało skargę do kilku międzynarodowych organów, w tym do Komitetu Praw Osób Niepełnosprawnych ONZ, Niezależnego Eksperta ds. Praw Osób Starszych i Specjalnego Sprawozdawcy ds. Praw Osób Niepełnosprawnych Rady Praw Człowieka. ECLJ chciała w ten sposób przypomnieć deputowanym, że Francja jest nadal związana międzynarodowymi ramami prawnymi, które chronią życie.
Międzynarodowe normy, przynajmniej w teorii, bezwzględnie i bez wyjątku zakazują eutanazji i wspomaganego samobójstwa. Po pierwsze wynika to z zakazu zabijania, który jest podstawą praw człowieka. Zasada ta została potwierdzona np. po II wojnie światowej, gdy także niemieccy lekarze byli skazywani w Norymberdze za eutanazję osób niepełnosprawnych. ECLJ przypominało, że każda eutanazja – nawet przedstawiana jako dobrowolna – stanowi naruszenie praw człowieka.
ECLJ wskazywało też na doświadczenia takich krajów, jak Belgia i Kanada, które po „dekryminalizacji” eutanazji doprowadziły do sytuacji, w której stała się ona niemal niekontrolowana i rozszerzana na osoby najsłabsze, niepełnosprawne i starsze. Dekryminalizacja eutanazji prowadzi nie tylko do systematycznego łamania praw człowieka, ale także do poważnego regresu kulturowego i prawnego, a także normalizacji eliminacji osób najbardziej bezbronnych – dodawali eksperci Centrum. Przypomniano, że Komitet Praw Osób Niepełnosprawnych, opierając się na prawie do życia, zalecił Kanadzie 21 marca 2025 r. uchylenie eutanazji wobec osób niepełnosprawnych.
Przeciw ustawie „o końcu życia” we Francji byli też pracownicy medyczni i opiekunowie. 29 francuskich stowarzyszeń pracowników służby zdrowia przedstawiło wspólną krytykę proponowanej ustawy. Określono ją jako „niejasne prawo”, które „budzi podziały” i „nie przystaje do rzeczywistości”. Nic dziwnego, bo ustawa łamie sumienia i kodeks etyczny pracowników służby zdrowia. W tekście rozpatrywanym przez parlament, zamierza się powierzyć wiodącą rolę, w zakresie podawania śmiercionośnej substancji w celu eutanazji oraz monitorowania prawidłowego przebiegu zabójstwa, właśnie lekarzom i pielęgniarkom… Maj 2025 roku zapisze się nad Sekwaną jako kolejny krok rozbratu tzw. wartości republikańskich z wartościami uniwersalnymi naszej europejskiej cywilizacji.
Francuzi o wyborach w Polsce. Czego to się człowiek nie dowie o swoim kraju?
Rzecz dotyczy I tury i schematów, jakimi posługują się francuskie media w opisie naszej rzeczywistości. Według nich wybory prezydenckie w Polsce to „zacięty pojedynek liberałów i suwerenistów”. „Kandydat proeuropejski i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski zmierzy się w drugiej turze wyborów 1 czerwca z kandydatem nacjonalistą Karolem Nawrockim”. Francuskie klasyfikacje i schematy podziałów polityczny są od dawna czerpane z lewicowego leksykonu politologii. W tych schematach PiS to „nacjonaliści”, Nawrocki to nawet „ultrakatolik”, a Konfederacja to już „skrajna i ekstremalna prawica”. Warto tu dodać, że „Le Figaro”, które w taki sposób opisało I turę, to dziennik raczej centrowy (a nawet „centroprawicowy” w słowniku francuskim).
Nic dziwnego, że otoczeni tego typu mediami Polacy we Francji zagłosowali w większości na Trzaskowskiego, chociaż wyjątkiem był tu podparyski okręg Aulnay-sous-Bois, gdzie Nawrocki pokonał kandydata KO, a Mentzen i Braun mieli całkiem niezłe wyniki. To ta miejscowość, gdzie niedawno zorganizowano Targi Książki Patriotycznej, zakończone interwencją policji po donosie lewackiej radnej Afrofrancuzki Nadège Abomangoli. Sprawę opisywały poważne francuskie media, które zauważyły w Aulnay „postacie antysemickie i karabiny szturmowe” na „Targach książki polskiej skrajnej prawicy”. Pisano, że „obecność działaczy nacjonalistycznych i antysemickich na tydzień przed pierwszą turą wyborów prezydenckich w Polsce budzi kontrowersje i stawia gminę i organizatorów w trudnej sytuacji”. Francuzów „zaalarmował” „politolog i specjalista od skrajnej prawicy Jean-Yves Camus (niedawno w roli eksperta był zapraszany przez TVN), który opublikował artykuł w Charlie Hebdo”. „Ostrzegał” w nim przed „spotkaniem w Aulnay-sous-Bois z udziałem kilku podejrzanych postaci z najgorszej polskiej prawicy”. Spotkanie jednak najwyraźniej przyniosło przynajmniej pozytywne wyniki w wyborach miejscowych Polaków.
Wracamy jednak do „Le Figaro”. Ci zauważali, że „to Nawrocki jest w korzystnej sytuacji, bo za nim uplasowali się, ku zaskoczeniu wszystkich, dwaj kandydaci skrajnej prawicy”. „Mając 15,4 proc. poparcia, skrajnie prawicowa partia Konfederacja, reprezentowana przez Sławomira Mentzena, potwierdziła swoje zakotwiczenie w krajowym krajobrazie politycznym od czasu swojego powstania w 2019 r.”. Konfederacja to zdaniem dziennika „reakcyjna” partia, która „wykazała się wrogością wobec Ukraińców, największej społeczności zagranicznej w kraju, i potwierdziła swój absolutny sprzeciw wobec aborcji w kraju, w którym prawo do aborcji jest już jednym z najbardziej restrykcyjnych w Unii Europejskiej”. W dodatku za Konfederacją uplasował się Grzegorz Braun, „kandydat otwarcie antysemicki, który uzyskał 6,2 proc. głosów, wystarczająco dużo, aby zadziwić obserwatorów”.
Ciekawa jest identyfikacja przez francuskie media Hołowni. Ich zdaniem to reprezentant… „chrześcijańskich konserwatystów”, którzy otrzymali „jedynie 4,8 proc. głosów”, „podczas gdy socjaliści uzyskali 4,1 proc.”. Biejat to „socjaliści”, ale już Zandberg to „skrajna lewica”, która jednak ma „imponujący wynik 5,2 proc.”. W takiej konstelacji „centrowy” jest „Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy, źródło nadziei dla rządzącej liberalnej Koalicji Obywatelskiej, której główną twarzą jest proeuropejski premier Donald Tusk”. „Jeśli Rafał Trzaskowski wygra drugą turę, położy kres burzliwemu współżyciu, które trwa od półtora roku z ustępującym prezydentem Andrzejem Dudą, suwerenistą blokującym pewne kluczowe reformy, zwłaszcza dotyczące praworządności i kwestii społecznych”.
Z kolei Nawrocki ma nad Sekwaną przechlapane, bo jest „zafascynowany Trumpem” i „krytyczny wobec integracji europejskiej”, a w dodatku „przedstawia się jako najlepszy gwarant sojuszu Polski i Stanów Zjednoczonych”. Ten „polityczny nowicjusz broni interesów konserwatywnej, nacjonalistycznej partii Prawo i Sprawiedliwość”. Tu trzeba dodać, że proamerykańskie sympatie w Polsce, są nad Sekwaną odbierane bardzo negatywnie. Tyle „Le Figaro”, chociaż przegląd mediów trochę bardziej na lewo przyniósłby jeszcze większą dawkę dezinformacji i schematyzmu.