Strona głównaWiadomościŚwiatIzrael zaatakował Iran. Niejasne stanowisko Trumpa. Dał zielone światło do napaści?

Izrael zaatakował Iran. Niejasne stanowisko Trumpa. Dał zielone światło do napaści?

-

- Reklama -

Prezydent USA Donald Trump wiedział o planowanym ataku Izraela na Iran i – jak donoszą media – dał mu „zielone światło”, choć wcześniej wzywał do dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu jądrowego. Według władz w Teheranie działania izraelskiej armii są jednoznaczne z deklarację wojny.

Przeprowadzone w piątek nad ranem ataki były – według Izraela – wymierzone w dziesiątki celów wojskowych w Iranie, w tym obiekty jądrowe. Według irańskich mediów i urzędników uszkodzono kluczowy zakład wzbogacania uranu w Natanz w środkowej części kraju oraz obiekt w Parczin, gdzie, w ocenie mediów i polityków USA, prowadzone są badania nad bronią jądrową.

Portal dziennika „Jerusalem Times” poinformował, że w piątek przed południem izraelska armia zaatakowała również obiekty w miastach Sziraz i Tebriz. W pierwszym cel stanowiła fabryka pocisków, a w drugim – lotnisko wojskowe lub jego okolice.

Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej (MAEA) poinformowała, że w wyniku ataku nie odnotowała wzrostu promieniowania w rejonie instalacji Natanz. Podała również, że władze w Teheranie powiadomiły ją, iż atak nie objął elektrowni jądrowej Buszehr.

Jak przekazała agencja Reutera, powołując się na źródła dyplomatyczne, w związku z atakami ma zostać zorganizowane nadzwyczajne posiedzenie Rady Gubernatorów MAEA, choć nie podano jeszcze terminu spotkania.

W wyniku ataku zginęło co najmniej kilku wysokich rangą wojskowych irańskich, w tym dowódca Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej generał Hosejn Salami oraz szef sztabu generalnego Mohammad Bageri. Ponadto zabito co najmniej sześciu naukowców zajmujących się energetyką jądrową.

Jak podała irańska agencja Nour, w piątkowych atakach w samym Teheranie zginęło co najmniej 78 osób, a 329 zostało rannych.

Władze Iranu zapowiadają odwet; minister spraw zagranicznych tego kraju Abbas Aragczi określił atak Izraela jako deklarację wojny i wezwał Radę Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych „do natychmiastowego zajęcia się tą kwestią”.

– Świat teraz lepiej rozumie irański opór i nasze prawo do wzbogacania uranu oraz rozwoju nuklearnej technologii – oświadczył w piątek prezydent Iranu Masud Pezeszkian.

Z kolei irański przywódca duchowy i polityczny ajatollah Ali Chamenei oświadczył, że Izrael „zgotował sobie ciężki los, którego z pewnością doświadczy”.

W piątek izraelskie wojsko poinformowało, że przechwyciło wszystkie z około 100 dronów wystrzelonych w odpowiedzi przez Iran. Armia irańska ostrzegła, że „nie będzie ograniczać się” w swojej odpowiedzi na przeprowadzone w nocy ataki, w których m.in. zniszczono instalacje nuklearne w Natanz.

Choć libańska organizacja Hezbollah potępiła izraelskie ataki i wyraziła pełną solidarność z Iranem, to w rozmowie z Reutersem odrzuciła możliwość przeprowadzenia ataku na Izrael.

Przedstawiciel Sił Obronnych Izraela, cytowany przez agencję Reutera, powiedział w piątek, że kraj jest gotowy na wielodniową konfrontację, ale zależy to także od sposobu odpowiedzi Iranu.

Premier Izraela Benjamin Netanjahu przekonywał w orędziu do narodu, że Iran w ostatnich miesiącach rozpoczął prace nad wykorzystaniem wzbogaconego uranu do celów militarnych i posiada wystarczającą ilość tego surowca, by zbudować dziewięć bomb atomowych. Podkreślił, że stanowi to zagrożenie dla istnienia państwa izraelskiego.

Jak zauważył dziennik „Jerusalem Post”, Netanjahu umieścił w czwartek kartkę w Ścianie Płaczu z tekstem „lud powstanie jak lew”, co było zapowiedzią ataku na Iran; operacja izraelskich wojsk nosi nazwę „Powstający Lew”.

„Przed piątkowym atakiem na Iran w centralnej części tego kraju operowała izraelska służba specjalna Mosad” – poinformowała agencja Reutera, opierając się na źródłach w izraelskich służbach bezpieczeństwa.

Według amerykańskiej telewizji Fox News bezpośrednio przed atakiem Izrael zwabił czołowych dowódców irańskich sił powietrznych na spotkanie.

W czwartek prezydent USA Donald Trump oświadczył, że jego kraj chce „dyplomatycznego rozwiązania kwestii irańskiego programu nuklearnego”, a „cała administracja została skierowana do negocjacji” z Teheranem.

Jednak jak podał w piątek portal Axios, izraelscy urzędnicy mówili mediom po rozpoczęciu ataku na Iran, że wbrew publicznym wypowiedziom amerykańskiego prezydenta Donald Trump dał im zielone światło, a operacja była skoordynowana z Waszyngtonem. Biały Dom nie potwierdził tych doniesień.

– Sądzę, że było to znakomite. Daliśmy im (Irańczykom) szansę i nie wykorzystali jej. Zostali mocno trafieni, bardzo mocno. Tak mocno, jak to możliwe. I nadchodzi więcej (ataków). Dużo więcej – oświadczył Trump w rozmowie z ABC News.

„Dwa miesiące temu dałem Iranowi 60 dni na 'zrobienie dealu’. Powinni byli to zrobić! Dziś jest dzień 61. (…) Teraz być może mają drugą szansę!” – napisał później na Truth Social prezydent Trump.

USA i Iran od kwietnia przeprowadziły pięć rund rozmów o porozumieniu, które ma ograniczyć irański program nuklearny w zamian za zniesienie części sankcji przeciwko Teheranowi. Szósta runda tych negocjacji miała się odbyć niedzielę w Omanie, ale po izraelskich atakach ich przeprowadzenie stoi pod znakiem zapytania.

Trump oświadczył w piątek, że Iran musi zawrzeć porozumienie, zanim nic nie pozostanie z tego kraju, i musi uratować to, co było znane jako irańskie (perskie) imperium.

Piątkowy atak wywołał reakcję rynków, podbijając ceny ropy i wywołując spadki na giełdach; wzrosły obawy, że kolejny konflikt w regionie zakłóci globalne dostawy surowców energetycznych. Cena ropy Brent wzrosła ponad 8 proc., do około 75 dol. za baryłkę.

Swoje zaniepokojenie sytuacją w regionie i działaniami Tel Awiwu wyraziło szereg państw, w tym Chiny, Turcja, Japonia, Indonezja, Malezja, a także Arabia Saudyjska i inne arabskie kraje Bliskiego Wschodu. Premier Kataru Mohammed bin Abdulrahman as-Sani stwierdził, że Izrael działa nierozważnie i niweczy możliwość zaprowadzenia pokoju w regionie.

Sekretarz generalny NATO Mark Rutte, szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen, a także brytyjski premier Keir Starmer czy szef włoskiego MSZ Antonio Tajani zaapelowali o deeskalację sytuacji na Bliskim Wschodzie.

Przebywający w Pradze na międzynarodowej konferencji o bezpieczeństwie GLOBSEC minister spraw zagranicznych Ukrainy Andrij Sybiha przypomniał, że Iran jest krajem dostarczającym broń Rosji.

Prezydent Francji Emmanuel Macron zwołał w piątek posiedzenie Rady Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego „poświęcone sytuacji na Bliskim Wschodzie”. Polityk twierdził, że Izrael ma prawo do tego, by się bronić i zapewniać sobie bezpieczeństwo. Podobne oświadczenie wydał niemiecki urząd kanclerski.

Ambasador Izraela w Paryżu Joshua Zarka podkreślił jednak, że Francja nie jest tak bliskim sojusznikiem, jakim była wcześniej, dlatego – w przeciwieństwie do USA – nie została uprzedzona o ataku.

Przewodniczący Centralnej Rady Żydów w Niemczech Josef Schuster oświadczył, że niemiecki rząd musi w obecnej sytuacji „zdecydowanie stanąć po stronie Izraela”. Jego zdaniem Iran jest odpowiedzialny za terror i stanowi zagrożenie dla państwa żydowskiego.

W Rzymie wzmocniona została w piątek ochrona terenu historycznego getta i innych wrażliwych obiektów. Obszar ten jest szczególnie chroniony od czasu ataku Hamasu na Izrael w 2023 r.

W wyniku ataku Izrael i Iran, a także Irak i Jordania zamknęły swoją przestrzeń powietrzną. Przewoźnicy z całego świata odwołali lub zmienili trasy lotów na Bliski Wschód. Polskie Linie Lotnicze LOT poinformowały w piątek, że nie korzystają z irańskiej przestrzeni powietrznej w rejsach tranzytowych do Azji.

Grecja i W. Brytania wezwały do unikania żeglugi w południowym regionie Morza Czerwonego i informowania o wszystkich rejsach przez Cieśninę Ormuz w odpowiedzi na izraelskie ataki na terytorium Iranu.

Sytuacja na Bliskim Wschodzie opóźniła wylot prezydenta Andrzeja Dudy z Singapuru, skąd głowa państwa wracała do Polski po złożeniu oficjalnej wizyty w tym kraju.

Rzecznik MSZ Paweł Wroński zaapelował w piątek do Polaków o powstrzymanie się od podróży na Bliski Wschód. Powiadomił, że obecnie nie ma przesłanek do ewakuacji Polaków.

Jak poinformowała wiceminister spraw zagranicznych Henryka Mościcka-Dendys, żaden z Polaków przebywających w Izraelu i Iranie nie doznał uszczerbku na zdrowiu; według danych z systemu Odyseusz w Izraelu przebywa 64 polskich obywateli, a w Iranie – 4, choć MSZ zakłada, że może ich być tam kilkunastu.

Szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oświadczył w piątek, że wojsko jest gotowe wesprzeć ewakuację Polaków z Bliskiego Wschodu, jeśli będzie taka potrzeba.

Z powodu eskalacji sytuacji na Bliskim Wschodzie ambasada Izraela w Warszawie jest w piątek nieczynna. Zamknięto również placówki Izraela w Berlinie i Sztokholmie.

Najnowsze