Za rządów PiS słusznie krytykowano, że rodziny polityków zatrudniani są w spółkach skarbu państwa. Za rządów koalicji KO – jest to „prawo”. Tak wynika z wypowiedzi minister Pauliny Hennig-Kloski w Radiu ZET. Chodzi o zatrudnienie w KGHM córki polityka PSL.
Minister klimatu Hennig-Kloska była gościem u Beaty Lubeckiej w Radiu ZET. Zapytano ją o doniesienia „Onetu” w sprawie zatrudnienia w KGHM – jednej z kluczowych spółek – Anny Sobieraj-Kozakiewicz. To córka polityka PSL Dariusza Sobieraja.
Wcześniej Sobieraj-Kozakiewicz kierowała firmą hotelarską AMW Rewita. Z kolei od 2024 roku jej ojciec pełni funkcję doradcy społecznego szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza.
– Powinno się oczywiście oceniać kompetencje. Dzieci polityków też mają prawo gdzieś pracować – powiedziała Hennig-Kloska.
– Czyli generalnie nie pochwala pani takiej, a nie innej decyzji kadrowej? – dopytała Lubecka.
– Jest to zawsze napiętnowane politycznie, w sposób często zasadny – odpowiedziała minister klimatu.
Prowadząca rozmowę przypomniała wówczas głośno reklamowaną umowę koalicyjną. W jej założeniach było odpolitycznienie spółek skarbu państwa.
Wówczas minister Hennig-Kloska… wyraziła nadzieję, że uda się to zrobić podczas drugiej kadencji. Która oczywiście nigdy może nie nadejść, a gdyby nawet się zdarzyła – to może wtedy w trzeciej, itd..
Wspomniała natomiast, że potrzebna byłaby regulacja funkcjonowania spółek skarbu państwa. Podobnież jest to ważne dla polityków Polski 2050.
Lubecka przypomniała, że dziennikarze „Onetu” pytali KGHM o liczbę kandydatów ubiegających się o stanowisko wiceprezesa ds. aktywów zagranicznych. Spółka oczywiście nie udzieliła odpowiedzi na to pytanie.
– Konkursy powinny być transparentne i powinny być organizowane zgodnie z duchem konkursu, a nie politycznym wskazaniem – przekonywała Hennig-Kloska.
A my przypominamy, że istnienie państwowych firm w swej istocie sprawia, że nigdy nie będą one odpolitycznione – są bowiem nieodłączną częścią politycznego łupu zwycięskiej w wyborach strony, za który płacimy my wszyscy.