Póki co nie widzę zagrożenia koniecznością ponownego przeliczania głosów w wyborach – poinformował w niedzielę przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak. Jak dodał, aby do tego doszło, musiałyby się pojawić protesty wyborcze i decyzja sądu.
Szef PKW zaznaczył, że w Polsce nie obowiązują przepisy nakładające obowiązek ponownego przeliczania głosów w sytuacji, gdy wyniki obu kandydatów są zbliżone. Wskazał, że aby dokonać ponownego przeliczenia, konieczne jest po pierwsze złożenie protestów wyborczych, a następnie decyzję ws. przeliczenia musi podjąć sąd. „Nie widzę takiego póki co zagrożenia” – powiedział.
Marciniak wyraził nadzieję, że PKW w poniedziałek poda oficjalny wynik wyborów. Jak podkreślił, od tego momentu będzie biegł termin na złożenie protestów wyborczych. Wyborcy i komitety mają na to 14 dni.
„Faktycznie mamy świadomość, że ta różnica (głosów) będzie niewielka według tych sondaży. To jest kwestia jednak, według moich wyliczeń na szybko 120 tysięcy głosów. Biorąc pod uwagę ok. 23 mln głosów ewentualnie oddanych, to bardzo mała różnica” – powiedział przewodniczący PKW.
Uprawnionych do głosowania w II turze wyborów było prawie 29 mln Polaków. Dla przeprowadzenia wyborów prezydenckich powołano ponad 32 tys. obwodowych komisji wyborczych w kraju i 511 za granicą. Według danych MSZ, do głosowania za granicą między I i II turą wyborów zarejestrowało się dodatkowo ponad 200 tys. osób, co łącznie z pierwszym głosowaniem daje rekordowe ponad 700 tys. osób głosujących poza krajem.
W II turze tegorocznych wyborów prezydenckich rywalizuje ze sobą dwóch kandydatów: Rafał Trzaskowski (kandydat Koalicji Obywatelskiej, prezydent Warszawy) oraz Karol Nawrocki (kandydat popierany przez Prawo i Sprawiedliwość, prezes Instytutu Pamięci Narodowej).