Składamy zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przez Gizelę Jagielską kolejnego przestępstwa – nieudzielenia pomocy dziecku, które urodziło się żywe w wyniku aborcji. Wedle relacji Jagielskiej, po wywołanym porodzie jej zespół po prostu czekał, aż dziecko umrze – przekazała Fundacja Pro – Prawo do Życia.
Ze szpitala w Oleśnicy docierają do nas kolejne, makabryczne informacje. Coraz więcej dzieci zabija się poprzez aborcję również w wielu innych szpitalach. To efekt wadliwego prawa oraz licznych „kompromisów” zawartych ze złem przez skorumpowanych moralnie polityków. Aby dokonała się odnowa potrzebujemy konsekwentnych i długofalowych działań, podejmowanych niezależnie od aktualnej sytuacji wyborczej. Potrzebujemy, aby aborcja stała się dla całego społeczeństwa czymś nie do pomyślenia, tak jak dzisiaj nie do pomyślenia jest np. niewolnictwo. Dlatego jako Fundacja walczymy już od 20 lat.
Nasze zawiadomienie dotyczy wstrząsającej sprawy, o której pisaliśmy tydzień temu. W trakcie jednej z aborcji w Oleśnicy dziecko urodziło się żywe. Wedle relacji Gizeli Jagielskiej zespół „lekarzy” po prostu czekał po tym, aż dziecko umrze. Za nieudzielenie pomocy medycznej wcześniakowi grozi do 3 lat więzienia.
Nie wiemy jak dokładnie przebiegała ta egzekucja w Oleśnicy, ale wiemy, jak wyglądają inne takie aborcje, dokonywane przez wywołanie porodu. Opowiedziała o tym m.in. pielęgniarka Jill Stanek, która pracowała w jednym z ośrodków aborcyjnych:
„Pewnej nocy koleżanka pielęgniarka niosła dziecko, które zostało abortowane, ponieważ miało zespół Downa do naszego brudnego pomieszczenia gospodarczego, ponieważ tam były zabierane te, które przeżyły. Nie mogłam znieść myśli, że to cierpiące dziecko będzie umierało samo, więc kołysałam je przez 45 minut, przez które żyło. Miał 21 do 22 tygodni, ważył około pół kilograma i był mniej więcej wielkości mojej dłoni. Był zbyt słaby, by zbytnio się poruszać, zużywał całą swoją energię próbując oddychać. Pod koniec był tak cichy, że nie mogłam stwierdzić, czy jeszcze żyje, chyba że podnosiłam go do światła, by zobaczyć czy jego serce nadal podbija ścianę klatki piersiowej. Kiedy ogłoszono jego zgon złożyłam jego małe ręce na klatce piersiowej, owinęłam go w maleńki całun i zaniosłam go do szpitalnej kostnicy, gdzie zabieraliśmy naszych wszystkich zmarłych pacjentów”.
To wszystko dzieje się na naszych oczach. Kolejne dzieci zabijane są nie tylko w Oleśnicy, ale także w szpitalach w całej Polsce. Zgodnie z prawem można zamordować dziecko na żądanie do końca ciąży, wystarczy tylko uzyskać zaświadczenie od lekarza. Dziesiątki tysięcy dzieci mordowanych jest każdego roku w domach za pomocą pigułek poronnych rozprowadzanych i reklamowanych przez aborcyjne mafie.
Jak to możliwe, że znaleźliśmy się w takiej sytuacji i że doszło do tego w naszym kraju?
Stało się tak, gdyż mordowanie dzieci zostało potraktowane jako „temat zastępczy”, którego celem ma być wywoływanie emocji i odwracanie uwagi od innych, rzekomo ważniejszych i istotniejszych spraw. Wielu polityków publicznie deklaruje, że jest „za życiem”, ale jednocześnie za chwilę dodają, że nie chcą wszczynać „wojny światopoglądowej” i wzniecać „konfliktów społecznych” ze zwolennikami dzieciobójstwa. W związku z tym, zdecydowali się na „kompromis” w sprawie aborcji, który w praktyce polega na tym, że po prostu przestali podejmować jakiekolwiek działania na rzecz ochrony dzieci zagrożonych aborcją i zrezygnowali z zamiaru zakazania aborcji. To wszystko w sytuacji, gdy aktywiści aborcyjni oraz powiązani z nimi politycy „koalicji chlorku potasu” Trzaskowskiego i Tuska mówią otwarcie, że żadnego „kompromisu” nie chcą i nigdy nie chcieli, zamierzając jeszcze bardziej upowszechnić i ułatwić zabijanie dzieci.
Za tydzień druga tura wyborów prezydenckich. Warto z tej okazji po raz kolejny publicznie postawić pytanie – po co nam w ogóle państwo? Po co nam Polska?
Każde państwo powinno istnieć po to, aby chronić własnych obywateli, w szczególności tych najsłabszych, którzy sami obronić się nie mogą. Jeśli państwo nie chroni ludzi, którymi z definicji powinno się opiekować, to nie spełnia swojej podstawowej funkcji i jego istnienie nie ma sensu.
Znamy z historii liczne przykłady, w których odmawiano pewnym grupom ludzi człowieczeństwa i prawa do życia. Naziści mordowali kierując się kryteriami rasy. Polacy, inni Słowianie i Żydzi byli „podludźmi” przeznaczonymi do eksterminacji. Proszę sobie wyobrazić, że jakiś polityk chciałby zawrzeć „kompromis” w sprawie obozów zagłady i komór gazowych – aby ludzi pewnych narodowości nie można było mordować, ale inne narody już tak. Wywołałoby to międzynarodowy skandal i taki człowiek nie miałby przyszłości w polityce.
Nazizm upadł, podobnie jak komunizm w wydaniu sowieckim. Te zbrodnicze ideologie przekształciły się jednak we współczesny aborcjonizm. Aborcjoniści mordują kierując się kryteriami wieku człowieka oraz tego, czy jest chciany i przydatny społecznie. Powód do zabijania inny, ale mentalność dokładnie ta sama – określonej grupie ludzi odmawiamy prawa do życia.
Czy z ludobójstwem dzieci wolno zawierać jakiekolwiek kompromisy? Nie. Aborcja to zbrodnia i morderstwo niewinnego dziecka, a prawo do życia to kwestia fundamentalna każdego państwa i narodu.
Właśnie dlatego już od 20 lat istnieje nasza Fundacja – działamy, aby budzić sumienia i mobilizować wszystkich Polaków do walki o życie.
Nie zajmujemy się aktywnością polityczną, choć cieszy nas oczywiście rosnące poparcie dla polityków, którzy deklarują sprzeciw wobec aborcji bez żadnych wyjątków. Kandydatów do rządzenia od zawsze jest jednak wielu, w tym również takich, którzy uważają się za reprezentantów „prawicy” i katolików. Nie chodzi nam o to, aby agitować na rzecz któregokolwiek z nich, brać udział w partyjnych rozgrywkach czy też wskazywać wyborcom, który z nic jest w obecnej sytuacji „mniejszym złem” i na którego powinno się zagłosować. Chodzi o to, aby niezależnie kto będzie rządził, podjął on osobistą decyzję – powstrzymam aborcję i mordowanie dzieci. Aby przeszedł od słów i werbalnych deklaracji do czynów – do konkretnych działań na rzecz zakazania aborcji i wprowadzenia w Polsce realnej ochrony dzieci zagrożonych aborcją.
Żeby tak się stało, konieczne są kolejne długofalowe, konsekwentne działania ukierunkowane na zmianę świadomości Polaków, w tym polityków – aby aborcja stała się czymś nie do pomyślenia, tak jak nie do pomyślenia dzisiaj są obozy zagłady, komory gazowe czy niewolnictwo i aby nikt nie chciał dłużej zawierać „kompromisów” z ludobójstwem.
Potrzebna jest prawda o aborcji w przestrzeni publicznej oraz publiczna modlitwa. Potrzebują tego nie tylko politycy, ale wszyscy Polacy, gdyż modlitwa i osobista konfrontacja z prawdą o aborcji ma bezpośredni wpływ na życiowe decyzje. Jest to szczególnie ważne m.in. w przypadku kobiet namawianych do dzieciobójstwa przez aktywistów aborcyjnych.
Dlatego działamy w całym kraju, ratując życie i budząc sumienia. Przedwczoraj zorganizowaliśmy akcję przed Szpitalem Miejskim w Rzeszowie, gdzie po raz pierwszy od 8 lat na Podkarpaciu zabito dziecko poprzez aborcję. Jak powiedziała w trakcie akcji nasza wolontariuszka Marta: „Przed 2016 rokiem w Oleśnicy nie było żadnych aborcji, zabójstw dzieci. W zeszłym roku dokonano tam 159 zabójstw. Nie chcemy, żeby to samo zaczęło dziać się na Podkarpaciu”.
Przed laty po ciężkiej batalii, w tym wyrokach sądu przeciwko naszym wolontariuszom, udało się powstrzymać aborcję w innym rzeszowskim szpitalu. Jak relacjonowała wtedy Agata Rejman, położna, która odmówiła udziału w mordowaniu dzieci w Rzeszowie: „mordowane są nawet 5-, 6-miesięczne chore dzieci nienarodzone. Są wyciągane za nóżki z łona matki, często rozrywane na pół i wrzucane do wiadra. Jeśli się nim nie mieszczą, są w nim upychane”.
Teraz trzeba powstrzymać dzieciobójstwo w Rzeszowie, w Oleśnicy oraz w szpitalach w całej Polsce. Trzeba zmienić świadomość Polaków, zakazać aborcji, postawić aborcjonistów przed wymiarem sprawiedliwości oraz zmienić złe prawdo na rzecz pełnej i realnej ochrony życia. To zwycięstwo nadejdzie, jeśli będziemy walczyć dalej. Konieczne jest do tego stałe i regularne wsparcie Darczyńców, które umożliwi nam organizacji kolejnych akcji i kampanii. W najbliższym czasie potrzebujemy na nie ok. 16 000 zł.