Temat coraz bardziej niechcianej imigracji przynosi punkty partiom prawicy w całej Europie. Dla lewicy jest to projekt ideologiczny, chęć osłabiania więzi narodowych, tradycyjnych wartości, wprowadzania wielokulturowego społeczeństwa, tworzenia „nowego człowieka” i szukania sobie nowego elektoratu przyszłości.
Lewica zrobi tu wszystko, by oszukiwać ludzi, ale w przypadku Francji maski opadły całkowicie. Senator socjalistyczny przedstawił właśnie projekt ustawy mający na celu uniemożliwienie przeprowadzenia jakiegokolwiek referendum w sprawie imigracji. Nic dziwnego, bo także w tym kraju, wynik takiego głosowania byłby oczywisty.
Projekt ustawy złożył socjalistyczny senator Éric Kerrouche. Oficjalnie celem tego projektu jest… „ochrona Konstytucji przez ograniczenie możliwości jej rewizji”. Tymczasem coraz więcej Francuzów domaga się referendum w sprawie migracji, a niektórzy deputowani są gotowi, by takie konsultacje bezpośrednie ze społeczeństwem umożliwić.
Éric Kerrouche twierdzi, że ustawa zabezpieczałaby prawa migrantów i utrudniła referenda tego typu, jeśli do władzy doszłoby np. Zjednoczenie Narodowe (RN) Marine Le Pen. W styczniu 2024 partia RN przedłożyła projekt ustawy konstytucyjnej pt. „obywatelstwo-tożsamość-imigracja”, której celem było ograniczenie imigracji, w tym przez zniesienie prawa ziemi (urodzenia się we Francji). Sama Marine Le Pen zapowiadała, że gdyby została wybrana prezydentem, rozważyłaby przeprowadzanie referendów.
Rzeczy dl lewicy nie do pomyślenia, bo ta formacja uważa się za mądrzejszą od elektoratu. Dlatego senator Kerrouche złożył projekt ustawy mający na celu ograniczenie możliwości rewizji konstytucji, a co za tym idzie uniemożliwienie przeprowadzenia referendów.
Jego zdaniem, referendum, omijając parlament, ustanowiłoby prawo „wybitnie ksenofobiczne i podważyłaby wszystkie zasady, na których została założona nasza Republika”. Kerrouche uważa, że jest to kwestia… „utrzymania praworządności”.