Założyciel Telegramu oskarża Francję o ingerencję w wybory w Rumunii. Quai d’Orsay, czyli francuskie MSZ temu stanowczo zaprzecza. Rumuński rząd z kolei, ponownie krytykuje „wirusową kampanię fałszywych informacji” w mediach społecznościowych, w tym zwłaszcza na…Telegramie, co ma wpływać „na proces wyborczy” i nosi „ponownie ślady rosyjskiej ingerencji”.
Powstaje pytanie, czy nie szykuje się ponownie afera z anulowaniem wyników, tym razem II tury? Założyciel Telegramu, Pavel Durov, oskarżył w niedzielę 18 maja Francję o próbę ingerencji w wybory prezydenckie w Rumunii poprzez żądania usunięcia pewnych informacji związanych z prawicą. Jednak rząd francuski stanowczo zaprzeczył tym oskarżeniom.
40-letni biznesmen, który w 2021 r. uzyskał obywatelstwo francuskie, obwiniał w swoim poście „rząd Europy Zachodniej”, który zwrócił się do niego, by blokował i „uciszył konserwatywne opinie przed wyborami prezydenckimi” w Rumunii. „Zdecydowanie odmówiłem. Telegram nie ograniczy wolności rumuńskich użytkowników ani nie zablokuje ich kanałów politycznych” – napisał Pavel Durov.
We Francji Durov jest oskarżany o „brak działań przeciwko rozpowszechnianiu treści przestępczych w serwisie”. W reakcji na wpis Durowa opublikowany na portalu społecznościowym X, francuskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych potępiło „całkowicie bezpodstawne oskarżenia”.
Dodano, że „Francja kategorycznie odrzuca te oskarżenia i apeluje do wszystkich o odpowiedzialne działanie i poszanowanie rumuńskiej demokracji”. „Ostatnie oskarżenia przeciwko Francji to nic innego, niż taktyka dywersyjna w obliczu realnych gróźb ingerencji wymierzonych w Rumunię” – dodał Paryż.
MSZ wezwało do „odpowiedzialności i obrony demokracji”. W podobnym duchu zaczął się wypowiadać Bukareszt, który odnalazł ponownie i skrytykował „oznaki rosyjskiej ingerencji”. Oświadczenie takie zostało opublikowane na portalu X przez rzecznika prasowego rumuńskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W drugiej turze wyborów prezydenckich mierzą się prawicowy polityk George Simion, nazywany we Francji „wielbicielem prezydenta USA Donalda Trumpa” z centrolewicowym i prounijnym politykiem Nicusorem Danem.
Źródło: AFP