Strona głównaMagazynNowy Papież – przełom czy kontynuacja?

Nowy Papież – przełom czy kontynuacja?

-

- Reklama -

Rozpoczęło się konklawe – czyli skomplikowany proces obioru biskupa Rzymu, czyli Papieża Kościoła Rzymsko-Katolickiego. Choć w kwestii wyboru kardynałów urząd papieski ma charakter monarchii absolutnej, to już wybór samego papieża opiera się na podstawie demokratycznej. Kolegium kardynalskie obiera nowego pasterza większością 2/3 głosów.

Sam termin „konklawe” pochodzi z języka łacińskiego. Oznacza cum clavis, czyli „zamknięcie pod kluczem”. Pierwszy raz terminem tym posłużył się papież Grzegorz X w konstytucji apostolskiej Ubi Periculum ogłoszonej w 1274 roku, która przyznała prawo wyboru nowego papieża tylko przez kardynałów. Sam Grzegorz X był zresztą wybrany w najbardziej niezwykłych okolicznościach w historii papiestwa.

Po śmierci Klemensa IV 29 listopada 1268 nastąpił najdłuższy w historii papiestwa okres tak zwanej „sediswakancji”, czyli de facto „bezkrólewia” w Stolicy Piotrowej. W tym czasie w toskańskim mieście Viterbo doszło do zebrania kardynałów, czyli ówczesnych doradców papieża czyli tzw. cardini.

Europa Suwerennych Narodów

Tu dygresja. Był to czas głębokiej reformy urzędu papieskiego, czas wielkiej reformy życia zakonnego i całego kościoła świata zachodniego. To czas wielkich reformatorów z kręgu klasztoru w Cluny. W wieku XI mają oni ogromny wpływ na funkcjonowanie Rzymu, kilku z nich dostępuje najwyższego zaszczytu i obejmują urząd papieski. Należy do nich m.in. mnich Hidebrand, słynny papież Grzegorz VII.

Trzy lata konklawe

Wracając do Viterbo i pamiętnego konklawe. Wybory trwały aż 33 miesiące i zakończyły się 1 września 1271. Zebrało się 19 elektorów, ale w czasie wyborów dwóch zmarło. Ta liczba może wydawać się mała, ale przy pierwszym tego typu obiorze było ich wcześniej zaledwie pięciu! Kardynałowie sami zdecydowali o prowadzeniu wyborów w zamknięciu i obradowali w katedrze lub w wielkiej sali pałacu papieskiego. Mimo jednak upływu czasu nie udawało się dokonać wyboru. W gronie elektorów istniały przeciwne stanowiska polityczne i eklezjalne. Do Viterbo – wracając z wyprawy krzyżowej – przybyli szlachetni goście, m.in. król Francji Filip III Śmiały czy król Sycylii Karol I Andegaweński i inni władcy, dostojnicy i duchowni, licząc na to, że naciski pozwolą na zakończenie wyborów. Jednak kardynałowie nadal się kłócili i nie mogli wskazać tego jednego…

W tej sytuacji podesta miasta Viterbo, czyli burmistrz, w którym odbywały się wybory, nakazał wręcz faktyczne zamknięcie elektorów. Wszyscy mieli już dość przedłużających się obrad. Posunięto się nawet do tego, że rozebrano dach pałacu, w którym toczyły się obrady, by w ten sposób przynaglić elektorów do zakończenia konklawe i wyboru papieża. Od tego czasu kardynałowie otrzymywali jedynie chleb i wodę. Ostatecznie po trzech latach, w 1271 roku wybrano Tebaldo Viscontiego. Co ciekawe, nie było on nawet kapłanem. Prowadził wesołe życie włoskiego arystokraty i nie zamierzał tego zmieniać. Objął tron dopiero po 7 miesiącach, gdy otrzymał święcenia. Tego samego dnia wyświęcono go na księdza, biskupa i papieża! To właśnie on jako papież Grzegorz X ostatecznie nadał procedurze wyboru papieża kształt, jaki znamy.

W tym celu zwołał sobór w Lyonie, ogłoszono słynną konstytucję „Ubi Pericolum”. Jej postanowienia, z uwzględnieniem kilku poprawek, obowiązują do dzisiaj!

Postanowiono, że jeżeli papież umrze w miejscu, w którym znajduje się kuria, kardynałowie winni czekać na nieobecnych elektorów tylko przez dziesięć dni. Zbierają się oni w pałacu, w którym rezydował dotychczasowy papież. Od kilku wieków miejscem obrad konklawe jest Kaplica Sykstyńska w Watykanie. Konstytucja określa, że kardynałowie mają mieszkać wspólnie, bez oddzielnych pokoi, zamknięci w jednej komnacie pobawionej przegród, bez kontaktu ze światem zewnętrznym. Każdemu z elektorów może towarzyszyć tylko jeden, a wyjątkowo maksymalnie dwóch służących. Zamknięcie mieli zagwarantować od wewnątrz sami kardynałowie (a klucz miał być powierzony tak zwanemu kamerlingowi, czyli klucznikowi.

Regulacja zastrzegała, że jeżeli w ciągu 3 dni nie dokonają wyboru nowego papieża, to elektorzy przez następne 5 dni będą otrzymywali dwa jednodaniowe posiłki. Gdyby i to okazało się nieskuteczne, to po kolejnych pięciu dniach mieli już otrzymywać tylko chleb, wodę i wino w niewielkiej ilości.

Warto pamiętać, że jeśli chodzi o procedurę, to dziś jedynym sposobem obioru pozostaje więc tajne, pisemne, indywidualne głosowanie, czyli zasada per scrutinium. Tak zadecydował papież Benedykt XVI. Wcześniej dopuszczalne były także dwie inne metody. Mianowicie przez „kompromis” – w której elektorzy „dobrowolnie i spontanicznie ogłaszają kogoś papieżem, jednomyślnie i głośno” – oraz przez „inspirację”. Wybór przez „inspirację” oznaczał dopuszczenie mistycznej, nadprzyrodzonej formy wyboru. Świadectwa z pierwszych wieków mówiły o tym, że mieliśmy do czynienia za znakami, na przykład biskup Fabian w II został wskazany przez gołębicę, który usiadła na nim podczas zgromadzenia ludu rzymskiego, który obradował nad wyborem papieża.

Kto po Franciszku?

W ostatnich dniach rozgorzały spory o to, kto ma największe szanse na obiór na urząd biskupa Rzymu. Mówi i pisze się wiele o szansach kardynałów określanych jako konserwatywnych, takich którzy dadzą szansę na powrót Kościoła na ścieżki tradycyjnej nauki Chrystusowej. Zdaniem wielu komentatorów pontyfikat śp. Franciszka oznaczał silny zwrot w kierunku liberalnych, modernistycznych ideologii. Papież wspierał dialog z przedstawicielami innych religii. Pochwalał politykę pandemiczną, nazywał przeciwników przypisywania człowiekowi wpływu na zmiany klimatyczne „głupcami”. 13 września 2024 roku w Singapurze powiedział, że chrześcijaństwo, islam, buddyzm oraz sikhizm są różnymi drogami prowadzącymi do Boga. Autoryzował budowę Domu Rodziny Abrahamowej, który stawia trzy religie – chrześcijaństwo, judaizm oraz islam – na równym poziomie. W 2019 roku razem z wielkim imamem z Uniwersytetu z Al Azhar stwierdził, że istnienie różnych płci, ras, języków i religii jest wyrazem mądrej woli Boga. Dla wielu jego nauki ocierały się o herezję. Tak sądził między innymi jeden z najwybitniejszych filozofów katolickich naszych czasów, 80-letni profesor Josef Seifert. Ten austriacki uczony w 2017 roku stracił nawet posadę akademicką na Uniwersytecie w hiszpańskiej Granadzie, bo odważył się wskazywać na błędy w nauczaniu Franciszka.

Te wszystkie gorszące fakty sprawiły, że miliony wiernych na całym świecie dziś życzą sobie odejścia od takich ekscesów. Trzeba jednak pamiętać, że wyboru dokonuje kolegium kardynalskie, a kardynałów mianuje papież. A właśnie Franciszek był bardzo aktywny na tym polu i w trakcie swojego 12-letniego pontyfikatu zwołał aż dziesięć konsystorzy, podczas których wręczył kapelusze kardynalskie aż 163 kardynałom. Oczywiście część z nich z racji wieku utraciło prawo do zasiadania w kolegium kardynalskim (zgodnie z reformą elekcji przeprowadzoną przez św. Jana Pawła II kardynałowie po przekroczeniu 80 roku życia tracą swe uprawnienia elektorskie). Jednak aż 120 osób w 135 osobowym gronie, które zasiada podczas obrad konklawe w Kaplicy Sykstyńskiej, to nominaci z ręki śp. Franciszka.

Grupa z Sankt-Gallen

Czy można sobie więc wyobrazić, że ci ludzie wybiorą osobę, która całkowicie zmieni kurs nawy Kościoła Rzymskiego? Bardzo wątpliwe. Trzeba bowiem pamiętać, że w łonie tej grupy funkcjonuje bardzo wpływowe grono, które de facto, wprowadziło na tron Piotrowy kardynała Jorge Marie Bergoglio. Jest to tak zwana „grupa z Sankt-Gallen”, czy też jak mówią inni „mafia z Sankt-Gallen”. W tym szwajcarskim kurorcie regularnie spotykają się hierarchowie o skrajnie lewicowych, „modernistycznych” poglądach. W 2013 roku do tej sitwy należały  takie osoby, jak arcybiskupi: Walter Kasper, Achille Silvestrini, Cormac Murphy-O’Connor, Godfried Danneels, Theodore McCarrick. Dziś grupa ta jest jeszcze silniejsza i tworzy je grono skupione wokół kardynałów:  Reinharda Marxa, Jean-Claude Hollericha i Mario Grecha. Mogą liczyć na poparcie „liberalnych” kardynałów z całego świata. Tu należy wymienić takie osoby, jak pochodzący z Azji: Luis Antonio Tagle, William Goh, Tarcisio Kikuchi. Amerykanie: Robert Prevost, Blase Cupich, Joseph Tobin, Michael Czerny. Latynosi – Leonardo Steiner, Jaime Spengler czy nawet pseudo-Afrykanie jak Jean-Paul Vesco z Algierii, Cristobal Lopez Romero z Maroka. Mamy tu również Europejczyków – Laszlo Nemet (Serbia/Węgry), Jozef de Kesel (Belgia), Jean-Marc Aveline (Francja) i wielu innych.

Mówienie o szansach konserwatystów, jak choćby pochodzącego z Czarnego Lądu Roberta Saraha, jest w tym momencie niestety tylko myśleniem marzycielskim. Ale kto wie…

1 KOMENTARZ

Możliwość dodawania komentarzy nie jest dostępna.

Najnowsze