Przyszli rządowi koalicjanci: CDU-CSU i SPD chcą wydać dodatkowe setki miliardów euro na niemiecki MON i armię jego urzędników, w tym też na wzmocnienie prawdziwego wojska, na remonty tysięcy mostów i innej infrastruktury oraz na inne cele, w tym te „klimatyczne”. A to wszystko na ogromny, ponad bilionowy kredyt i nowy dług z pogwałceniem dotychczasowych zakazów konstytucji RFN i nakazów kolejnych traktatów UE.
Już 4–5 marca najbardziej prawdopodobni koalicjanci przyszłego rządu Niemiec – postchadecy z CDU i CSU oraz socjaliści z SPD – porozumieli się w sprawie zniesienia konstytucyjnego „hamulca zadłużenia”. Między innymi w odniesieniu do tzw. wydatków na obronność, czyli w praktyce przede wszystkim na ogromnie biurokratyczne i kosztowne „ministerstwo obrony” i jego liczne agendy. Tak więc wieloletnia konstytucyjna „kotwica budżetowa”, czyli zakaz zadłużania państwa ponad określony i niewysoki poziom (do 0,35 procenta ostatniego produktu krajowego brutto nowego długu rocznie), już nie będzie miała zastosowania do wydatków na cele ściśle wojskowe i na niemiecki urzędniczy MON. A także na inne cele, w tym te „klimatyczne”. Bo nowe regulacje mają objąć wszelkie resortowe i osobne wydatki, które przekraczają jeden procent PKB, czyli poziom około 43 miliardów euro. Wszystkie wydatki budżetu RFN powyżej tego poziomu mają już nie podlegać zakazowi kredytowania i zadłużania się (!). Wunderbar!
A kolejne aż 500 miliardów euro wstępnie zaplanowano, w ramach „specjalnego funduszu pozabudżetowego” i na okres 10 lat, na remonty i budowy podupadającej infrastruktury, w tym na pilne remonty aż około 5 tysięcy mostów, kilkuset dróg i kilkunastu tras kolejowych. W większości także na nowy wielki kredyt. Z tej sumy 100 mld euro ma być do dyspozycji rządów 16 landów RFN. Z tego funduszu miałyby być finansowane remonty i inwestycje we wspomnianą infrastrukturę transportową i energetyczną, ale także w tę „edukacyjną” oraz w „badania i ochronę zdrowia”. A przy tym, w przypadku 16 landów, hamulec ich długu ma zostać podwyższony do poziomu obowiązującego do marca br. dla budżetu federalnego, tj. do 0,35 proc. PKB. Wszystkie kraje związkowe RFN, jak np. mała Brema czy Saksonia, też będą więc mogły zaciągać swoje nowe długi – w wysokości do 0,35 procent ich PKB. Super!
Aby przeforsować te „ambitne” plany inwestycji faktycznych, pozornych i innych wydatków – na wspomniany ogromny, bo w sumie aż ponad bilionowy kredyt – rządzący socjaliści z SPD i „demokraci” z CDU-CSU musieli uzyskać poparcie, jeszcze w starym Bundestagu, kogoś trzeciego. Tj. poparcie albo demoliberałów z FDP – mocno niechętnych dalszemu wielkiemu zadłużaniu podatników, albo poparcie szalonych euro-bolszewików z partii Zielonych. Oczywiście wybrali tych ostatnich. Po kilkunastu dniach rozmów, 14 marca SPD i postchadecy „osiągnęli kompromis z Zielonymi”.
Uzgodnili z nimi plan zaciągnięcia nowego wielkiego długu – na koszt obecnych podatników i ich wnuków, ściśle z tym związany plan zmiany konstytucji RFN oraz ramowy plan tych dodatkowych wydatków rzędu setek miliardów euro. Między innymi „na obronność”, w tym na obronę cywilną i „ochronę ludności”, na infrastrukturę, na dalszą wojskową pomoc dla Ukrainy (do aż czterech miliardów euro w tym roku prawdopodobnie zostaną dodane kolejne trzy miliardy) i oczywiście na „ochronę klimatu”.
Bo te dwa ostatnie „ambitne zadania” i parę innych wydatków, w sumie ponad stumiliardowych, było warunkiem poparcia całości tych „postępowych” planów przez partię i posłów Zielonych. Jak podała niemiecka prasa, Zielonym „udało się wynegocjować znaczące ustępstwa”. Przede wszystkim ci niebezpieczni euro-bolszewicy wytargowali to, że aż 100 miliardów euro z planowanego przez CDU i SPD „specjalnego funduszu na obronność” ma trafić docelowo do tzw. funduszu klimatu i transformacji (KTF). A ponadto uzgodniony projekt ww. ustawy mówi wyraźnie o „dodatkowych inwestycjach w celu osiągnięcia klimatycznej neutralności do roku 2045”. Wunderbar!
Otwarte wrota do dalszej budowy euro-komunizmu
Bundestag wybrany w wyborach 23 lutego br. ma zebrać się na swoim posiedzeniu inauguracyjnym dopiero 25 marca. Zmiany konstytucji RFN dot. „hamulca zadłużenia” i poluzowania zasad finansów państwa wymagają większości co najmniej dwóch trzecich głosów w Bundestagu i w Bundesracie (izbie rządów 16 landów). Ale opozycyjno-prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD) i Partia Lewicy są stanowczo przeciwne ww. projektom i całemu „pakietowi zadłużenia” – choć z różnych powodów. A obie te partie mają łącznie ponad jedną trzecią posłów w nowym Bundestagu, więc mogłyby zablokować ww. szalone projekty nowego i ogromnego zadłużenia Niemców. W związku z tym główne partie systemowe – CDU i SPD – postanowiły przeforsować te swoje niecne i mocno ryzykowne plany już 18 marca – jeszcze w starym składzie Bundestagu, w którym wspólnie z Zielonymi mają ponad 2/3 posłów.
Jednak na te kombinacje rządzących partii systemowych – sprzeczne z prawem Niemiec i traktatami UE, zabraniającymi m.in. zadłużania się ponad poziom 60 proc. PKB – AfD i Partia Lewicy złożyły skargi do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego, już 11 i 12 marca. AfD twierdzi, że zwołanie Bundestagu w starym składzie jest już formalnie bezpodstawne. A ponadto stary Bundestag już nie ma prawnej legitymacji do decydowania o tak ważnych sprawach, jak zmiany w konstytucji RFN, w okresie gdy nowy parlament z innym układem partii i posłów został wybrany już prawie 4 tygodnie wcześniej. A przewodnicząca AfD Alicja Weidel nazwała plany CDU i SPD „finansowym zamachem stanu”. Richtig!
Z kolei dla Partii Lewicy zaplanowane przez SPD i CDU na 18 marca specjalne posiedzenie i ważne decyzje Bundestagu w starym składzie to „naruszenie praw posłów wybranych w wyborach parlamentarnych 23 lutego”. Lewica sprzeciwia się też przeznaczeniu wielomiliardowych dodatkowych środków, opartych na nowych pożyczkach, w dużej mierze na MON i sprawy armii i na militarne wspieranie kijowskiej Ukrainy.
Ale te sprzeciwy ww. partii i innych środowisk zdały się na nic. Bo sędziowie z Trybunału w Karlsruhe odrzucili wszystkie wnioski o uznanie ww. posiedzenia parlamentu RFN za nielegalne. A 18 marca w Bundestagu za zmianą konstytucji RFN zagłosowało aż 513 posłów. Tylko 207 głosowało przeciw – tych z AfD, FDP, Lewicy i BSW. Nikt nie wstrzymał się od głosu. Tym samym wnioskodawcy z CDU i SPD uzyskali wymagane dwie trzecie (489) głosów. Wcześniejsze wnioski liberałów z FDP i narodowych konserwatystów z AfD o rezygnację z tego głosowania i o pozostawienie tych historycznych decyzji nowemu Bundestagowi, wybranemu 23 lutego, zostały odrzucone głosami „demokratów” z CDU-CSU, SPD i Zielonych. Tak więc wrota do nowego wielkiego zadłużenia Niemiec i pośrednio też innych krajów eurokołchozu, jak przede wszystkim już od lat mocno zadłużonych Włoch, Hiszpanii, Portugalii, Belgii i Francji, zostały już otwarte. Więc dalsza budowa eurokomunizmu mocno przyspieszy. Odbije to się kiedyś bardzo negatywnie na stanie kasy i gospodarki nie tylko Niemiec, ale też większości innych krajów coraz bardziej socjalistycznej UE, w tym Polski.
Liczni ekonomiści ostrzegali jeszcze przed 18 marca przed bardzo poważnymi konsekwencjami dla Niemiec i innych krajów UE, jeśli Niemcy faktycznie zaciągną ponad bilion euro nowego długu. Np. prof. Lars Feld z Instytutu Waltera Euckena we Fryburgu szacował, że niemiecki dług publiczny wzrośnie z obecnego poziomu około 64–65 procent PKB (w grudniu 2024 r.) do aż ponad 90 procent PKB w ciągu najbliższych dziewięciu – dziesięciu lat. Spowodowałoby to dodatkowe wydatki na odsetki od tych długów w łącznej wysokości od 250 do aż 400 miliardów euro (!) – w zależności od zmian oprocentowania obligacji rządu RFN na rynkach, powiedział Feld podczas przesłuchania w komisji finansów Bundestagu. A „rynki”, czyli międzynarodowi lichwiarze, już teraz zareagowały ponoć mocno nerwowo – poziom oprocentowania tych niemieckich obligacji i pożyczek już trochę wzrósł (wg faz.net). Z kolei np. prof. Veronika Grimm z Norymbergi ostrzegała posłów Bundestagu przed zachwianiem „stabilności w Europie”. Bo jeśli wzrośnie oprocentowanie niemieckich obligacji skarbowych, spowoduje to znaczny wzrost stóp procentowych dla już bardzo zadłużonych [właściwie już zbankrutowanych] takich krajów UE, jak Włochy i Hiszpania – do poziomów, które będą już „prawie niemożliwe do obsłużenia przez te kraje”. Grimm ostrzegła, że zwiększy to różne ekonomiczne i polityczne „zagrożenia w strefie euro”. Gut!
W związku z tą całą „demokratyczną” hucpą SPD i postchadeków dziennik „Neue Osnabrücker Zeitung” pisał jeszcze przed 18 marca o „bezczelnym wyborczym oszustwie” popełnionym przez kierowników SPD i CDU. Skrytykował też ich „gorączkowe negocjacje z Zielonymi”. Natomiast „Münchner Merkur” krytykował już 18 marca: „Gigantyczne nowe długi zostały w pośpiechu przepchnięte przez proces parlamentarny, ponieważ w nowym Bundestagu nie ma dla nich większości. Pomimo wszystkich konstytucyjnych i merytorycznych wątpliwości, CDU-CSU, SPD i Zieloni ogłaszają, że zatwierdzenie tego długu XXL będzie ich pierwszym obywatelskim obowiązkiem, gdy stary parlament zbierze się dziś na ostatnią sesję [..]. Jednak wielu posłów Bundestagu, a także tych z parlamentów krajowych, których przedstawiciele, jak np. Hubert Aiwanger [przewodniczący Wolnych Wyborców – Freie Wähler], mają współdecydować o tym w Bundesracie, dostaje zawrotów głowy na widok tego ogromu zadłużenia. Nie można mieć im tego za złe. Bo [politycy] planujący te biliony długu obciążają kraj ogromnym ryzykiem”. Zu recht!