Przywódczyni francuskiej prawicy Marine Le Pen zapewniła w poniedziałek, że wyrok sądu, który orzekł wobec niej pięcioletni zakaz ubiegania się o funkcje publiczne, nie oznacza „w żaden sposób” jej wycofania się z życia politycznego.
W wywiadzie dla telewizji TF1 Le Pen oznajmiła, że nie zamierza ulec – jak to określiła – „zaprzeczeniu demokracji”.
„Zawsze będę u boku Francuzów, miliony ich we mnie wierzą i mi ufają” – oświadczyła.
Sąd w Paryżu uznał w poniedziałek liderkę francuskiej prawicy Marine Le Pen za winną sprzeniewierzenia funduszy publicznych w procesie dotyczącym fikcyjnego zatrudniania asystentów eurodeputowanych.
Za winnych defraudacji sąd uznał również ośmioro eurodeputowanych, współoskarżonych wraz z Le Pen. Sądzeni wraz z nimi dawni asystenci w PE zostali uznani za winnych ukrywania zdefraudowanych środków.
Ogółem sąd oszacował wartość wyrządzonych szkód na 2,9 mln euro. Proces dotyczył praktyk z lat 2004-16. Sąd uznał, że asystenci, zatrudniani wówczas przez polityków Frontu Narodowego (obecna nazwa – Zjednoczenie Narodowe) w Parlamencie Europejskim, pracowali faktycznie na rzecz partii.
Sąd może przychylić się do wniosku prokuratury o pięcioletni zakaz udziału w wyborach dla Le Pen, co przekreśliłoby jej szanse na start w wyborach prezydenckich w 2027 r. Wymiar sprawiedliwości może również odrzucić wniosek prokuratury, która chce, by zakaz był egzekwowany natychmiast (bez względu na apelację).
(PAP)