Na kanale Super Ring ukazała się rozmowa Łukasza Warzechy z Przemysławem Wiplerem. Padły pytania o narrację o „złym duchu” Konfederacji.
Warzecha przytoczył stawiane przez część wyborców wobec Wiplera zarzuty, że będzie jest on „złym duchem” Konfederacji jak Mieczysław Wachowski dla Lecha Wałęsy.
Polityk stwierdził, że jest on zupełnie inną postacią niż Wachowski i dodał, że „(…) ta linia krytyki, o której pan mówi, o tym podstępnym duchu, to są ci ludzie, tak mówią, których już z nami nie ma”.
– To są ci ludzie, którzy są wyborcami i największymi fanami, psychofanami, turbofanami, megafanami dwóch polityków, których z nami już nie ma, a którzy byli naszymi, jak się okazuje jednak kotwicami. Mówię o wielkim, wspaniałym nestorze polskiego ruchu wolnościowego, który zawsze w kluczowym momencie odpala polityczny pas szahida, czyli o Januszu Korwinie-Mikke – grzmiał Wipler.
Poseł podzielił się także anegdotą o przyjacielu, który powiedział mu: „chłopie, obok niego (Janusza Korwin-Mikke – przyp. red.) strach stać, bo nigdy nie wiadomo, kiedy wciśnie ten guzik i wszyscy wokół spłoniemy”.
– I, niestety, robił to wielokrotnie. I mógłbym puszczać filmiki, wypowiedzi – kontynuował Wipler.
Nie zabrakło także przypomnienia słynnej historii z Fundacją Patriarchat, po której głównie Krzysztof Bosak i Przemysław Wipler odcinali się od Korwin-Mikkego. Poseł podtrzymał powtarzaną od początku, kłamliwą wersję, jakoby słupki poparcia Konfederacji zaczęły spadać po udziale Korwin-Mikkego w tym spotkaniu.
– W momencie, w którym dwa lata temu idzie nam świetnie, przekonujemy do siebie, mamy gigantyczne poparcie wśród młodzieży, rośnie nam poparcie wśród kobiet, zwłaszcza w małych i średnich miejscowościach, pan Janusz idzie na spotkanie Fundacji Patriarchat, gdzie toczy się dyskusja, że kobiety to zasadniczo są dobytkiem mężczyzny, takim trochę lepszym niż koń i krowa, jednak dobytkiem, on siedzi i przysypiając kiwa tam głową, później mówi do kamery TVN-u, która się w tej piwnicy dziwnym trafem znalazła; siedzi 12 wariatów, pan Janusz i kamera TVN-u w piwnicy, która to wszystko nagrywa i pan Janusz, pytany, co o tym myśli, to mówi, że on zawsze mówił, że kobiety nie powinny mieć praw wyborczych. I to w tym momencie mamy z tego zbitkę i jesteśmy masakrowani tym filmikiem przez kilka tygodni. I te kobiety, które się do nas zaczęły przekonywać, nagle mówią: nie, to jednak są wariaci – grzmiał.
W rzeczywistości jednak sekwencja zdarzeń była inna. Otóż, szczyt sondażowy Konfederacja zaliczyła w lipcu 2023 roku, a spotkanie założycielskie Fundacji Patriarchat odbyło się w połowie września 2023 r. Ta „wpadka” Korwin-Mikkego mogła mieć jakiś wpływ na poparcie partii, jednak nie była momentem, w którym nastąpiło załamanie – a taką wersję forsuje Wipler.
Słupki Konfederacji przed wyborami parlamentarnymi zaczęły spadać latem 2023 r., kiedy to na listach znaleźli się Jakub Banaś, Anna Maria Siarkowska, czy Przemysław Wipler właśnie, który stał się jedną z twarzy formacji.
„Wipler dołączył do Konfy kilka miesięcy temu i od tamtej pory przoduje w odcinaniu się od jej założycieli. Do tego opowiada niestworzone rzeczy o kampanii. Tymczasem sondaże załamały się po tym, jak Banaś, Siarkowska i właśnie Wipler dołączyli do Konfy” – pisał w styczniu 2024 roku publicysta „Najwyższego CZAS!”-u Radosław Piwowarczyk.
Wipler dołączył do Konfy kilka miesięcy temu i od tamtej pory przoduje w odcinaniu się od jej założycieli. Do tego opowiada niestworzone rzeczy o kampanii. Tymczasem sondaże załamały się po tym, jak Banaś, Siarkowska i właśnie Wipler dołączyli do Konfy.
— Radosław Piwowarczyk (@R_Piwowarczyk) January 4, 2024
Wipler atakuje Korwin-Mikkego, ale chyba coś mu się pomyliło [VIDEO]
– Nie ma z nami pana Janusza, więc ten element odpada. Drugi element to był kolega Grzegorz Braun, co do którego nie wiedzieliśmy, czy on nam bardziej przysparza – bo ma niewątpliwie grono wielkich fanów i z uwagi na sposób uprawiania polityki, to, co mówi, ale też w jaki sposób mówi i robi, w niego wierzą – i nie wiedzieliśmy, czy więcej jest tych ludzi, czy tych ludzi, jak niektórzy moi koledzy, którzy głosowali, i koleżanki, na Prawo i Sprawiedliwość, przyjaciele, znajomi – mówią: Przemek, rzeczy, które on (Braun – przyp. red.) mówi i robi sprawiają, że się boję na was głosować – dodał w rozmowie z Warzechą Wipler.
Zapytany o spostrzeżenia w tym zakresie po przeszło 2 miesiącach od wyrzucenia Brauna, odparł: „No jesteśmy w sondażach plus 8 proc. średnio po tym rozstaniu, więc wydaje się, że ten lęk, który był niewątpliwy, bo Konfederacja jednak była Konfederacją, miała trzy komponenty, teraz mamy dwa komponenty, mamy dwóch takich, można powiedzieć głównych, liderów wizerunkowych, tożsamościowych”.
– Dla tej części konserwatywno-narodowej jest to Krzysztof Bosak, dla tej części wolnościowej jest to Sławomir Mentzen. Później jest ten poziom, powiedzmy, wykonawczy, jest grupa posłów z obu tych formacji, są najbardziej rozpoznawalni nasi politycy, średnia wieku – jestem tam chyba najstarszy w chwili obecnej, ja i europoseł Stanisław Tyszka – i dajemy sobie radę – twierdził Wipler.