W ostatnich dniach granica polsko-białoruska ponownie stała się miejscem wzmożonej aktywności przemytników i nielegalnych migrantów. Straż Graniczna poinformowała o zatrzymaniu kilkunastu z nich na Podlasiu, co potwierdza utrzymującą się presję na wschodnią granicę Polski.
Według doniesień podlaskiej Straży Granicznej, w ciągu ostatnich dni odnotowano kolejne próby nielegalnego przekroczenia granicy. Zatrzymani migranci, pochodzący głównie z krajów Bliskiego Wschodu i Afryki, zostali zawróceni lub przekazani do ośrodków dla cudzoziemców. Choć liczby te nie dorównują rekordowym statystykom z 2021 roku, kiedy dziennie rejestrowano nawet setki prób forsowania granicy, to jednak wskazują na utrzymującą się aktywność migracyjną.
Generał rezerwy Dariusz Łukowski, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, w rozmowie z RMF FM podkreślił, że skuteczność działań Straży Granicznej sięga niemal 100%, co przypisuje inwestycjom w infrastrukturę graniczną i reorganizacji służb.
Wśród podejmowanych działań wymienia się nie tylko zaporę graniczną, wzniesioną w 2022 roku na odcinku 186 km, ale także systemy elektroniczne – kamery i czujniki ruchu – które wspomagają monitoring granicy. Trwa również rozbudowa programu „Tarcza Wschód”, obejmującego rowy przeciwczołgowe, zapory inżynieryjne i pasy pod minowanie, co 7 marca ogłosił poseł Cezary Tomczyk, wskazując na pełną mobilizację w realizacji Narodowego Programu Odstraszania i Obrony. W międzyczasie Polska wraz z krajami bałtyckimi występuje z Deklaracji Ottawskiej, ograniczającej używanie min przeciwpiechotnych.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej nie jest wyłącznie problemem migracyjnym – to element szerszej gry geopolitycznej. Władze Białorusi, w odpowiedzi na sankcje UE i wsparcie dla białoruskiej opozycji po wyborach w 2020 roku, miały zorganizować operację „Śluza”, sprowadzając migrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki pod pretekstem turystyki, a następnie kierując ich na granice Polski, Litwy i Łotwy. Działania te miały destabilizować kraje UE i testować ich zdolności obronne.
W ostatnich dniach temat nabrał dodatkowego znaczenia w związku z trwającymi napięciami na linii Zachód-Rosja. Rozmowa prezydenta Donalda Trumpa z Władimirem Putinem wywołała spekulacje o możliwych reperkusjach dla sytuacji na granicy. Polska, jako kraj frontowy NATO i UE, pozostaje w stanie podwyższonej gotowości, co podkreśla przedłużenie zakazu przebywania w strefie nadgranicznej o kolejne 90 dni, ogłoszonego 7 marca przez ministra Tomasza Siemoniaka. W sumie zakaz ten obowiązuje już od 267 dni.
Wzmożone próby przekroczenia granicy ożywiają dyskusję o polityce migracyjnej Polski. Z jednej strony rząd podkreśla konieczność ochrony integralności terytorialnej i bezpieczeństwa, wskazując na skuteczność muru granicznego i innych środków odstraszania. Zbudowana w 2022 roku stalowa zapora o wysokości 5,5 metra, uzupełniona systemem perymetrycznym, znacząco utrudniła masowe przekraczanie granicy, co potwierdzają dane Straży Granicznej – w 2024 roku odnotowano mniej prób niż w szczytowym 2021 roku, kiedy zanotowano niemal 40 tysięcy incydentów.
Z drugiej strony organizacje takie jak Grupa Granica, krytykują politykę „push-backów” – zawracania migrantów na Białoruś – jako naruszenie prawa międzynarodowego, w tym Konwencji Genewskiej. Wskazują na trudną sytuację humanitarną osób koczujących po białoruskiej stronie, często w ekstremalnych warunkach pogodowych. W odpowiedzi władze argumentują, że migranci są narzędziem politycznym Łukaszenki, a Polska nie może pozwolić na otwarcie stałego szlaku migracyjnego.
Sytuacja na granicy polsko-białoruskiej pozostaje dynamiczna i trudna do przewidzenia. Eksperci wskazują, że wiosenne ocieplenie może zwiększyć liczbę migrantów, podobnie jak w 2024 roku, kiedy w kwietniu i maju odnotowano rekordowe 5,5 i 7,2 tysiąca prób miesięcznie. Jednocześnie skuteczność polskich służb i infrastruktury granicznej daje nadzieję na utrzymanie kontroli. Kluczowe będzie jednak dalsze wsparcie UE i NATO, zarówno w wymiarze finansowym, jak i politycznym, by przeciwdziałać tym hybrydowym zagrożeniom.