GIS ponownie zapowiedział kontrolę kart wszystkich szczepień dzieci w Polsce. Najpewniej chodzi wyłącznie o dzieci polskie. Kontrola będzie „ręczna”, ponieważ karty szczepień w zdecydowanej większości istnieją tylko fizycznie, nie zaś w formacie cyfrowym.
Kontrola szczepień powraca
W ubiegłym miesiącu już szef GIS Paweł Grzesiowski, znany jako sanitarny zamordysta, zapowiadał ujawnienie trzech grup niezaszczepionych dzieci. Jego zdaniem kilka procent osób to dzieci, które zniknęły z systemu.
– Celem kontroli będzie weryfikacja kart szczepień obowiązkowych, byśmy mogli odpowiedzieć na pytanie, ile w Polsce dzieci jest zaszczepionych w poszczególnych rocznikach przeciwko 13 chorobom zakaźnym, które są objęte obowiązkowym kalendarzem szczepień – mówił Grzesiowski.
Więcej na ten temat przeczytacie poniżej.
Kontrola za dwa tygodnie
Teraz temat powraca. Jak zapowiedział w Radiu ZET, „Główny Inspektorat Sanitarny szykuje się do wielkiej kontroli kart szczepień, która ma rozpocząć się za około dwa tygodnie”.
Ma to być pierwsza taka w historii kontrola na tak dużą skalę. Do przeanalizowania będzie 7,5 mln dokumentów.
Wszystko to będzie zaś przeglądane „ręcznie”.
– Ten system jest wciąż oparty na papierowych dokumentach, w związku z tym inspektor musi pójść do punktu szczepień i sprawdzić, oglądając każdą kartę szczepień – podkreślił Grzesiowski.
Akcja ta planowana na wcześniejszy termin, została opóźniona z powodu wzrostu zachorowań na grypę. Jak wyjaśnił Grzesiowski, w przychodniach był wówczas tłok.
Każda placówka będzie miała bardzo różny czas kontroli. W jednych może to potrwać trzy dni, w innych nawet miesiąc.
Podczas kontroli dane mają zostać przeniesione do formy cyfrowej. W przyszłości ma to ułatwić kontrolę społeczną.
Sanepid złamie RODO?
Co ważne, nie wiadomo właściwie, na jakiej podstawie ma być wykonana kontrola. Inspektorzy będą sprawdzali i przetwarzali bez zgody rodziców dane medyczne ich dzieci.
Można się domyślać, że zgody rodziców na to nie otrzymają i zapewne nawet o nią nie wystąpią. Sam Grzesiowski nie podawał podstawy prawnej, na której mają działać inspektorzy.
Fałszywa podstawa kontekstowa
Znany zamordysta sanitarny powiedział, że poprzez tę akcję chce dotrzeć do rodziców, którzy nie posyłali swoich dzieci na aplikowanie im preparatów, narzuconych przez urzędników.
Polsat News przytacza przy tym fałszywą informację o „pierwszym przypadku błonicy” w Polsce, która miała zniknąć 25 lat temu. Jak się okazuje, to po prostu fejk, ponieważ błonica występuje w Polsce, chociażby w ubiegłym roku czy dwa lata temu. Najpewniej jednak była ona wykryta u osób zaszczepionych, zaś teraz media wspierane przez globalny przemysł farmaceutyczny podkreślają, że to „pierwszy przypadek” u „niezaszczepionego” dziecka.
Błonica w Polsce. Trwa nagonka na „antyszczepionkowców”. Dr Witczak przypomina niewygodne fakty