Okazuje się, że podobne postulaty pojawiają się także w innych krajach Europy. Wygląda to na ustalenia powzięte na ostatnich nieformalnych szczytach szefów krajów unijnych. Przypomnijmy, że premier Donald Tusk zapowiada szkolenia wojskowe dla każdego i jeszcze w 2025 roku ma powstać konkretny plan powszechnych i dobrowolnych szkoleń.
Z niemal identyczną zapowiedzią wystąpił też prezydent Francji. Emmanuel Macron ogłosi „poważną przebudowę” szkoleń wojskowych w „nadchodzących tygodniach”. Wyjaśnił, że nie będzie to powrót do obowiązkowej służby wojskowej, co nie jest „realistyczną opcją”, ale rodzaj rozszerzenia programu „powszechnej służby narodowej” (SNU), którą już wprowadzono kilka lat temu.
W wywiadzie opublikowanym w sobotę przez kilka gazet regionalnych Emmanuel Macron powiedział, że ogłosi „w nadchodzących tygodniach gruntowną przebudowę” powszechnej służby narodowej (SNU), „która będzie odpowiadać potrzebom narodu i wyznaczonym priorytetom”.
Edzie to coś zastępczego wobec obowiązkowej służby wojskowej, którą zlikwidowano jeszcze za prezydentury Jacquesa Chiraka, wprowadzając uzawdowienie armii. Według Macrona nie ma powrotu do tej formy, bo Francja „nie ma już podstaw i środków logistycznych” do powołania 800 000 młodych ludzi.
Debata na temat przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej rozgorzała także w kilku krajach sąsiadujących z Francją, w tym w Niemczech. Ma to związek z budową „europejskiej obronności” motywowanej brakiem zaufania do gwarancji NATO. Sam Macron mówił wcześniej, że skończyła się „dywidenda” NATO.
Według niedawnego sondażu przeprowadzonego przez think tank Destin Commun dla Ouest-France, 61% ankietowanych Francuzów „opowiada się za przywróceniem obowiązkowej służby wojskowej”. Były premier Édouard Philippe, sojusznik Emmanuela Macrona i jeden z kandydatów na jego następcę w 2027 r., proponował „utworzenie dobrowolnej służby wojskowej, która umożliwiłaby dodatkowe szkolenie co najmniej 50 000 mężczyzn i kobiet każdego roku”.
Na początku 2024 r. rząd Gabriela Attala rozpoczął prace nad ujednoliceniem SNU. Program był skierowany do 15–17-latków. Tam bardziej jednak chodziło o „szkolenie obywatelskie” młodych ludzi z przedmieść i ich integrację społeczną. Ostatecznie, po rozwiązaniu parlamentu, nowy SNU nie został wprowadzony.
Minister Sił Zbrojnych, Sébastien Lecornu, sugerował ze swej strony „wzmocnienie” sił rezerwy do 100 000 osób.
Źródło: Voix du Nord/ Le Figaro