Strona głównaWiadomościPolitykaAwantura w Białym Domu. Komorowski broni Zełeńskiego, Miller wyjaśnia. "To sprawdza się...

Awantura w Białym Domu. Komorowski broni Zełeńskiego, Miller wyjaśnia. „To sprawdza się w Europie, nie w USA”

-

- Reklama -

Leszek Miller stwierdził, że „Wołodymyr Zełenski, kłócąc się z Donaldem Trumpem, pogorszył sobie sytuację i wprowadził nas w bardzo poważny kłopot”. Natomiast Bronisław Komorowski przekonywał, że USA „abdykowały” z roli lidera Zachodu.

Po awanturze w Gabinecie Owalnym Donald Trump zerwał rozmowy z Wołodymyrem Zełeńskim. Więcej o tym przeczytacie w artykule poniżej.

Trump zerwał rozmowy z Zełenskim po konsultacji z doradcami

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

Europa Suwerennych Narodów

W „Prezydentach i Premierach” w Polsat News Leszek Miller skrytykował skutki awantury wywołanej przez Wołodymyra Zełeńskiego. Jego zdaniem „zapalnikiem” piątkowej awantury były słowa Zełeńskiego, które skierował do prezydenta USA.

- XVI Konferencja Prawicy Wolnościowej -

Ukraiński władca przekonywał, że jeśli USA nie spełnią kijowskich oczekiwań w sprawie bezpieczeństwa, to „najpierw Rosja nas połknie, a potem was”.

– Otóż żaden amerykański prezydent nie pozwoli sobie, żeby jakiś inny polityk podawał w wątpliwość siłę Ameryki i jej mocarstwowość. My się tutaj w Europie możemy bać Rosji, ale Amerykanie nie mogą – stwierdził Miller.

Dodał, że sposób, w jaki wypowiada się Zełeński, może sprawdzać się wobec władz w Europie, ale nie w USA.

– Nie musiał tak emocjonalnie reagować, bo obydwaj panowie – Trump i J. D. Vance – mówili prawdę – podkreślił Leszek Miller.

Amerykański przywódca wyliczał, że Ukraina przegrywa wojnę, ma problemy z mobilizacją wojska, jest krajem skorumpowanym oraz nie ma żadnych kart przetargowych. Ponadto bez wsparcia USA nie mogą prowadzić wojny.

– Wydawało mi się, że rolą Zełenskiego było po prostu przyjechać, podziękować za dotychczasową pomoc, podpisać umowę, która miała być parafowana i odjechać. Natomiast pogorszył sobie sytuację – skwitował Miller

Zaznaczył przy tym, że prezydent Ukrainy „wprowadził nas wszystkich w bardzo poważny kłopot” wskutek którego a sojusz Europy z USA „trzeszczy”. Podobnego zdania był Waldemar Pawlak.

– Te emocjonalne wypowiedzi to był swojego rodzaju finał, natomiast głębszy proces widać było już na posiedzeniu Rady Bezpieczeństwa ONZ – zwrócił uwagę Pawlak.

Chodzi o głosowanie USA przeciwko rezolucji Ukrainy w sprawie wojny.

– To było bezprecedensowe. Co ciekawe, USA nie kierowały się emocjami – to była twarda, dyplomatyczna decyzja – wyjaśnił wskazując, że USA ma obecnie „bliżej do Rosji niż Chinom czy Indiom”.

Ocenił też, że ukraińska dyplomacja jak i sam Zełeński „nie wyciągnęli wniosków z głosowania w ONZ, bo tam większość krajów poparła rezolucję, ale w Radzie Bezpieczeństwa USA złożyły rezolucję, za którą głosowała Rosja”.

– Dyplomaci ukraińscy nie odczytali tego znaku, iż nastąpiła radykalna zmiana polityki amerykańskiej – podkreślił Waldemar Pawlak.

Z kolei Bronisław Komorowski przyjmował ukraiński punkt widzenia. Przekonywał, że przez awanturę w Białym Domu USA „abdykowały” z „roli faktyczne lidera świata zachodniego”.

– Trump chce przypisać sobie rolę albo hegemona, albo uczestnika koncertu mocarstw, które będą rządziły światem, nie oglądając się na innych. Prawda jest taka: cały zachodni świat do niedawna wspierał Ukrainę, a Trump to wszystko zmienił – twierdził Komorowski.

– Źle się stało, że doszło do takiego skandalu przed kamerami. Gospodarzem w Białym Domu nie jest Zełenski, tylko Trump. To on do tego dopuścił, że przez cały czas byli tam obecni dziennikarze – kontynuował Komorowski.

Następnie mówił, że prezydent USA Donald Trump był przekonany, że Wołodymyr Zełeński podpisze umowę o wydobyciu metali ziem rzadkich i chciał zrobić to „mając Zełenskiego na kolanach, na oczach całego świata”.

– No i się naciął, trafiła kosa na kamień – twierdził Bronisław Komorowski.

Z taką oceną wyraźnie nie zgodził się Leszek Miller. Stwierdził, że mówienie o „abdykacji” jest błędne, ponieważ „lider świata demokratycznego nie jest przez nikogo desygnowany tylko wynika to automatycznie z siły kraju”.

Najnowsze