Nie ma prawnej procedury „wypowiedzenia” Zielonego Ładu. Możemy go ignorować i płacić później kary albo aktywnie zabiegać o zmiany. My wybieramy drugą opcję – powiedział „Rzeczpospolitej” wiceminister klimatu i środowiska Krzysztof Bolesta.
Wiceszef resortu klimatu w wywiadzie opublikowanym w środę przypomniał, że „Zielony Ład to szereg różnych regulacji w całym pakiecie składającym się z kilkudziesięciu rozporządzeń, dyrektyw”.
– Jest tam część rozwiązań, które się nam nie podobają, jak np. data graniczna dotycząca rejestracji nowych pojazdów spalinowych czy system ETS2 obejmujący bezpośrednio mieszkańców UE (dodatkowe opłaty od ogrzewania, transportu). Jest też część korzystnych rozwiązań, takich jak np. Fundusz Sprawiedliwej Transformacji, z którego czerpie przede wszystkim Polska. Czy odpowiedzialny rząd chciałby pozbyć się miliardów złotych na transformację? Odpowiedź jest oczywista. Tych środków potrzebują m.in. nasze górnicze regiony – powiedział Bolesta.
Dopytywany, czy da się zatem wypowiedzieć poszczególne elementy tego ładu, które nam nie pasują, odparł: „To trochę jak w życiu. Wypowiedzieć jednostronnie i bez kar nie można nawet umowy z bankiem. A regulacje, o których rozmawiamy, to obecnie część europejskiego porządku prawnego. Poprzednicy nie wynegocjowali w wielu miejscach korzystnych rozwiązań, teraz musimy się z tym mierzyć”.
– Dlatego staramy się budować koalicje państw i rozmawiamy z Komisją, aby pewne regulacje zmienić – przekazał.
Na uwagę dziennikarza, że część z tego prawa nie została przyjęta jeszcze do polskiego prawodawstwa, np. ETS2, więc po prostu możemy to ignorować, odpowiedział: „Faktycznie, część tych rozwiązań nie została jeszcze wdrożona do polskiego prawa. Ignorować możemy wszystko, ale musimy mieć świadomość, że niewdrożenie tych regulacji do prawa polskiego wiąże się z konsekwencjami sankcyjnymi, jak pozwanie nas przez Komisję Europejską do Trybunału Sprawiedliwości UE, który zasądza kary”.