O przerażeniu „zachodnich elit” Donaldem Trumpem pisze portal Atlantico. Zwłaszcza planem „przywrócenia demokratycznych instytucji tym, którzy czują się ich pozbawieni”. „W przeciwieństwie do swojej pierwszej kadencji, tym razem ma ambitny program” – stwierdza portal.
Widzi jednak priorytety prezydenta w ekonomii i uważa, że „Trump jest najbardziej leseferystycznym prezydentem, znacznie bardziej niż Ronald Reagan”, a gospodarka USA będzie „mogła osiągnąć swój naturalny poziom wzrostu”. Zwraca się jednak uwagę, że Trump „odziedziczył duży dług i tendencję inflacyjną”.
Drugi punkt jego programu to technologie. „Trump stawia przede wszystkim na innowacyjny potencjał nowych technologii, a w szczególności na geniuszy z Doliny Krzemowej” – stwierdza analityk portalu Atlantico. Kolejny ważny element to „energia”, bo „Trump i jego zespół wierzą w maksymalne wykorzystanie wszystkich źródeł energii”. Zwiększone wydobycie gazu ziemnego sprawi, że Stany Zjednoczone staną się znaczącym eksporterem dla Europy. Z kolei nowe technologie zostaną zastosowane przy tworzeniu reaktorów jądrowych XXI wieku.
Czwarty priorytet to rząd i biurokracja. Grupa doradcza pod przewodnictwem Elona Muska i Viveka Ramaswamy’ego podejmie „próbę przekształcenia rządu federalnego i dostosowania go do ery cyfrowej”. Ich praca skupi się na trzech obszarach: redukcji kosztów, redukcji zatrudnienia i eliminowaniu regulacji. „Jeśli transformacja okaże się sukcesem, może mieć ona rewolucyjny wpływ na odzyskanie zaufania społecznego” dodaje analityk.
Po piąte chodzi o wolność słowa. Administracja Joe Bidena stworzyła potężny aparat państwowej cenzury nad wypowiedziami cyfrowymi, rzekomo w celu ochrony „demokracji”. Jednak amerykańska konstytucja zabrania jakiejkolwiek formy cenzury prewencyjnej. Administracja Trumpa obiecała powrót do otwartego społeczeństwa i nie ma powodu, by w to wątpić.
Według portalu, Trump chce „zmienić układ wszystkich elementów geopolitycznej szachownicy” i wyznaczyć granice, których „nie można przekroczyć bez odwetu ze strony Ameryki”, ale bez „wplątywania się w problemy innych narodów”. Dlatego „musi zakończyć wojny toczące się obecnie na Bliskim Wschodzie i na Ukrainie” i będzie próbował „utrzymać zawieszenie broni między Izraelem a Palestyńczykami na tyle długo, aby ustanowić ogólny pokój”.
Głównym celem Trumpa pozostają Chiny, „jedyny rywal militarny i gospodarczy Stanów Zjednoczonych”. Problemem będzie NATO i sposób, w jaki Trump poradzi sobie z sojuszem atlantyckim, który ma inne zobowiązania.
Z punktu widzenia Trumpa problem z NATO polega na tym, że Europejczycy nieustannie domagają się amerykańskiej ochrony ich zasobów, ale sami nie chcą się do tego przyczyniać. W języku Trumpa Europejczycy są „zwycięzcami”, a Stany Zjednoczone „przegranymi”. Z pewnością będzie próbował tu przywrócić równowagę.
Sojusznicy europejscy zostaną poproszeni o większy wkład w postaci sprzętu wojskowego, czy szkoleń i pomocy dla Ukrainy. Jeśli wojnę na Ukrainie uda się stosunkowo szybko zakończyć, sojusz będzie funkcjonował przez lata, ale z większym wkładem Europy. Jeśli wojna będzie trwała, to stopień, to chęć ograniczenia kosztów może wywołać Donalda Trumpa do podjęcia nowych działań – twierdzi „Atlantico”.
Trump nie jest zainteresowany wyprowadzeniem USA z NATO, ale też nie jest „zainteresowany wzmocnieniem ani restrukturyzacją sojuszu”, bo „jego uwaga skupiona jest na Chinach, a pomiędzy tymi dwoma biegunami rozciąga się szerokie spektrum możliwości sojuszy”.
Pada też opinia, że „dla ludzi wokół Trumpa, takich jak Musk i Vance, Francja i Unia Europejska są wzorem wszystkiego, czego chcieliby uniknąć w Stanach Zjednoczonych”, bo kontynent, który „kiedyś był światowym liderem w dziedzinie technologii i handlu, jest postrzegany jako miejsce, w którym dochodzi do wspomaganego samobójstwa poprzez nieograniczoną imigrację i nadmierne regulacje”.
Tyle analityk Atlantico, ale już politycy francuscy wyrażają obawy wprost i szykują się do „samoobrony”. „Zostaniemy zmiażdżeni”, jeśli Francja i UE nic nie zrobią – ostrzega np. premier Francji François Bayrou. Według premiera, Francja i Unia Europejska zostaną „zdominowane, zmiażdżone i zmarginalizowane”.
Francuski minister sił zbrojnych Sébastien Lecornu, powiedział z kolei, że mowa inauguracyjna Donalda Trumpa była „poważnym kopniakiem w tyłek stolic europejskich” i powinno to „w końcu określić ramy europejskiej autonomii w dziedzinie obrony”. Sébastien Lecornu zaapelował do stolic europejskich o rozwijanie własnego przemysłu obronnego i dodał, że „zakupy większej ilości broni od Stanów Zjednoczonych jest historyczną sprzecznością”.
Źródło: Le Figaro/ Atlantico/ AFP