Minister edukacji Barbarze Nowackiej zależy na dobrym przyjęciu nowego, ważnego przedmiotu. Kampania prezydencka w tym nie pomaga. Wszystko wskazuje, że decyzję w sprawie edukacji zdrowotnej podejmie Donald Tusk – twierdzi we wtorkowym wydaniu „Gazeta Wyborcza”.
Jak wskazano w artykule, zespół, który pracuje nad podstawami programowymi tzw. edukacji zdrowotnej, nie zakończył jeszcze swoich prac po konsultacjach publicznych. Zaznaczono także, że „krok w tył jest jednak rozważany”.
Gazeta przypomniała, że przedmiot, który zastąpi nieobowiązkowe wychowanie do życia w rodzinie, w założeniu miał być obowiązkowy od IV klasy wzwyż i wejść do szkół od września tego roku.
„Szefostwu ministerstwa zależy, by przedmiot był dobrze przyjęty. Ale jak słyszymy, kampania prezydencka w tym nie pomaga. I wszystko wskazuje na to, że w sprawie tego przedmiotu szkolnego decyzje podejmie premier” – czytamy.
„GW” zaznaczyła, że MEN podkreśla, iż poparcie społeczne dla przedmiotu jest. „Problem może być jednak inny. Mówią o nim szkoły, zwraca uwagę rzeczniczka praw dziecka: «Tempo wprowadzania nowego przedmiotu jest zbyt szybkie»” – wskazano.
Gazeta zwraca uwagę, że nauczyciele nie czują się dostatecznie przygotowani. „Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że MEN zastanawia się nad przełożeniem wdrażania przedmiotu do szkół także ze względu na potrzebę przygotowania kadry. «Każda ewentualność brana jest pod uwagę» – słyszymy” – czytamy w artykule.