Strona głównaMagazynFarsa prawna z wątkiem żydowskim

Farsa prawna z wątkiem żydowskim

-

- Reklama -

Premier Donald Tusk w dziedzinie jurysprudencji, trzeba przyznać, wszedł na wyżyny, łamiąc prawo międzynarodowe przy pomocy… uchwały. Chodzi oczywiście o przypadek oskarżonego przez Międzynarodowy Trybunał Karny premiera Benjamina Netanjahu, który zgodnie z gwarancjami Tuska nie zostanie aresztowany, jeśli pojawi się w Polsce, mimo ważnego nakazu aresztowania.

Przypomnijmy, że Międzynarodowy Trybunał Karny to pierwszy w historii stały sąd międzynarodowy powołany do sądzenia osób fizycznych oskarżanych o popełnienie najcięższych zbrodni, takich jak zbrodnie ludobójstwa, zbrodnie przeciwko ludzkości, zbrodnie wojenne i agresje, które miały miejsce po 1 lipca 2002 roku.

- Reklama -
1,5 proc. dla Fundacji Najwyższy Czas!

MTK powstał na podstawie przyjętego 17 lipca 1998 roku Statutu Rzymskiego, wynegocjowanego w siedzibie Organizacji ds. Wyżywienia i Rolnictwa ONZ (sic!) w Rzymie. Polska ratyfikowała Statut 9 października 2001 zgodnie z ustawą z 5 lipca 2001 r. Odtąd ma obowiązek respektować decyzje tego sądu w przedmiocie jego działania. Bo zasada respektowania prawa międzynarodowego jest jasna: ratyfikowane prawo międzynarodowe stoi wyżej niż prawo miejscowe!

Europa Suwerennych Narodów

Oczywiście Polska drogą ustawy podpisanej przez prezydenta może wystąpić z tej organizacji i wtedy nie będzie miała wobec MTK żadnych zobowiązań. Ale prezydent Andrzej Duda, który przecież świetnie to chyba rozumie, skoro jest dr. prawa, zamiast wystąpić z taką inicjatywą ustawodawczą, napisał… list do premiera Donalda Tuska, by Netanjahu nie tykać. Co w tej sytuacji zrobił śmiertelny wróg Dudy, czyli Tusk? Natychmiast obstalował stosowną… uchwałę, którą zamroził organy państwa, w sprawie Netanjahu. Przekaz jest jasny: zbrodniarzy ścigamy, ale nie jeśli zbrodniarze są Żydami, którzy jadą na obchody do Auschwitz. Żydzi w sprawie zbrodni wojennych – zdaniem Dudy i Tuska – są najwyraźniej poza prawem. Ta zdumiewająca konstrukcja pozaprawnego immunitetu z powodu narodowości została karnie potwierdzona przez wszystkich polityków koalicji oraz PiS, w tym samego Jarosława Kaczyńskiego, który – jak doniósł portal nczas.info – wmieszał w tę sprawę dodatkowo… dziesiętnicę smoleńską, mówiąc, że każdy powinien mieć prawo odwiedzać groby swoich bliskich.

Co z kolei naprowadziło mec. Romana Giertycha na trop polskiego obywatelstwa Netanjahu, który uniemożliwia wydanie obcemu sądowi poza unijnym Europejskim Nakazem Aresztowania: „Jak wynika z informacji z Wikipedii pan Benjamin Natanjahu jest synem obywatela polskiego, a więc obywatelem polskim, o ile nie zrzekł się naszego obywatelstwa. Ekstradycja obywatela polskiego jest co do zasady zakazana w Konstytucji, chociaż z wyjątkami, które obejmują wniosek MTK. Jednak nie dzieje się to automatycznie, gdyż o ekstradycji musi zadecydować sąd (art. 55 ust. 5 Konstytucji). Z tego wynika, że również o areszcie musi zadecydować sąd polski. Tymczasem sąd polski działa w sprawach aresztu wyłącznie na wniosek prokuratury. Z tego powodu Rada Ministrów, w skład której wchodzi Prokurator Generalny, może zablokować aresztowanie premiera Izraela. Zupełnie inna sytuacja jest tych osób, które nie mają polskiego obywatelstwa. W ich przypadku postanowienie aresztowe MTK działa automatycznie” – napisał Giertych.

Chyba tym wpisem jednak mec. Giertych oskarżonemu Netanjahu specjalnie nie pomógł (choć się starał), bo przecież jeśli rzeczywiście jest on obywatelem polskim, to także polska prokuratura powinna natychmiast wszcząć w jego sprawie postępowanie o podejrzenie o zbrodnie wojenne i w przypadku pojawienia się w Oświęcimiu zatrzymać go w areszcie wydobywczym. Najlepsze w całej tej licytacji na bezprawie jest jednak to, że Netanjahu w Polsce w ogóle pojawiać się nie zamierza.

Ale oczywiście nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Z całej tej gadaniny wynika, że uchwałą rządu można wyjść z UE. No bo niby dlaczego nie? Zróbmy to!

PS. Zapowiedziany na okładce wywiad ze Sławomirem Mentzenem z przyczyn technicznych ukaże się w kolejnym numerze, za co serdecznie przepraszam.

Najnowsze