Jestem skłonny założyć się, że w przyszłym roku wojna na Ukrainie się zakończy, ale ostrzegam, że wkrótce możemy zostać wciągnięci w kolejną – uważa dziennikarz „Najwyższego Czas-u!”, były redaktor naczelny telewizji wRealu24, Dominik Cwikła.
Zgodnie z tradycją postanowiliśmy zebrać w jednym miejscu komentarze znanych i lubianych publicystów oraz polityków, którzy zgodzili się podzielić się z nami swoimi przewidywaniami na 2025 rok.
Więcej opinii na temat nadchodzących dwunastu miesięcy możecie przeczytać w artykule opublikowanym na łamach noworocznego numeru „Najwyższego Czas-u”, którego e-wydanie możecie nabyć TUTAJ.
Czytaj więcej: Cwikła: Uniokratów nie obchodzi, że ktoś ich „zmasakrował”, bo… [VIDEO]
Dominik Cwikła: Jestem skłonny się założyć, że w przyszłym roku wojna rosyjsko-ukraińska zostanie zakończona. I jak ostrzegałem – chyba jako jeden z nielicznych – że ta wojna wybuchnie, tak samo ostrzegam i obawiam się, że wkrótce możemy zostać wciągnięci w kolejną.
W 2014 roku na portalu parezja.pl ostrzegałem w kontekście pojawiających się separatystów na wschodzie Ukrainy oraz na Krymie, że to jeszcze nic. Że w ciągu kilku lat wybuchnie jawna wojna nie z jakimiś bojówkami wspieranymi przez Rosję, ale że Rosjanie wjadą na pełnych obrotach na terytorium Ukrainy.
Dlatego nie byłem za bardzo zaskoczony wybuchem wojny w 2022 roku. Jedyne, co mnie zdziwiło, to fakt, że minęła niemal dekada. Spodziewałem się jej wcześniej.
I jak to z trafnymi przewidywaniami bywa, nie przebiły się one do mainstreamu i zapewne nikt poza mną o nich nie pamięta. Być może ludzie mieli być celowo „zszokowani” agresją Rosji, by być jeszcze bardziej i dłużej chętnymi do wspierania Ukrainy własnym kosztem.
W 2025 roku wojna rosyjsko-ukraińska zakończy się. Ukraina utraci wschodnie terytoria, ale najpewniej zachowa suwerenność od Kremla (bo nie Waszyngtonu). I obawiam się, że w 2025 roku może wybuchnąć kolejna wojna, tym razem z naszym udziałem. Bynajmniej agresorem nie będzie Rosja, lecz Kijów. I to także moje wcześniejsze przewidywanie z 2014 roku.
W imię doktryny „jesteśmy sługami narodu ukraińskiego” rządzący przedtem PiS totalnie nas rozbroił, przekazując sprzęt dla Ukrainy. Państwo to otrzymało też gigantyczne środki od innych państw Zachodu, w tym od Niemiec czy USA. Ukraina, nawet pokonana, będzie miała sprzęt i amunicję. A my mamy „wyższość moralną”, wzorem godnej pogardy piłsudczykowej „sanacji”.
Jak zadowolić obywateli pokonanego państwa, które utraciło terytorium? Zajmując inne oczywiście. Naturalnym celem ataku Ukrainy będzie Polska. Choć media mętnego nurtu w ogóle nie dopuszczają do siebie takiej myśli, zapewne rządzący również, to wielu poważnych urzędników w państwie ukraińskim jest przekonanych, że my nadal „okupujemy” zachodnie rejony ich państwa.
Obym się mylił, a Nowy Rok 2025 był dla nas szczęśliwy. Jednak nie zalecam polegać na życzeniach, lecz na starożytnej doktrynie „si vis pacem, para bellum”, czyli „chcesz pokoju, szykuj się do wojny”.