Czy znany polski kantor internetowy Cinkciarz padł właśnie ofiarą biurokratycznej decyzji Komisji Nadzoru Finansowego (KNF)?
Historia problemów spółki Conotoxia, która odpowiada za kantor internetowy Cinkciarz, sięga października 2023 roku. Jak się okazuje, wówczas Komisja Nadzoru Finansowego cofnęła firmie zezwolenie na świadczenie usług płatniczych. Cały szkopuł tkwi w tym, że zdaniem przedsiębiorcy nie doszło do naruszenia żadnych zasad. Otóż KNF przez lata nie zgłaszała zastrzeżeń do sposobu przechowywania środków klientów, aż w pewnym momencie zażądała wprowadzenia dużych zmian w systemach informatycznych. Gdy Conotoxia przystąpiła do prac (po kontroli Komisja wydała aż 53 zalecenia), które poskutkowały m.in. opóźnieniami w realizacji transakcji, KNF potraktowała tę sytuację jako pretekst do wydania decyzji cofającej zezwolenie na dalsze świadczenie usług płatniczych.
Jak twierdzi twórca kantoru Cinkciarz Marcin Pióro, arbitralna decyzja urzędników wpędziła firmę w ogromne kłopoty, z których trudno się teraz wyplątać.
– To nie był nadzór, to była próba zniszczenia naszej spółki. KNF odebrała nam prawo do funkcjonowania na uczciwym rynku, działając jak sędzia i kat zarazem. Jedną decyzją urzędnik próbuje zniszczyć to, co budowaliśmy latami. To sabotaż gospodarczy. NIK może zbadać dokumenty, ale kto naprawi szkody wyrządzone przez KNF? Ilu jeszcze przedsiębiorców musi upaść, zanim ktoś się tym zajmie na poważnie? – pyta retorycznie Marcin Pióro.
NIK zbada działanie KNF?
Kilka miesięcy temu media informowały, że Najwyższa Izba Kontroli (NIK) weszła z doraźnymi kontrolami do Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Jak podał serwis Business Insider, NIK sprawdza tam m.in. funkcjonowanie systemu przeciwdziałania praniu brudnych pieniędzy i finansowaniu terroryzmu oraz nadzór nad kilkoma znanymi spółkami, takimi jak: Polnord, Ursus, VeloBank i GetBack (dziś Capitea).
Niestety według statystyk wiele decyzji Komisji Nadzoru Finansowego, uderzających w polskie firmy, okazuje się niezasadna. Dane ujawnione przez „Dziennik Gazetę Prawną” pokazują, że blisko połowa spraw wszczętych przez prokuraturę w latach 2023 i 2024 na podstawie zawiadomienia KNF została… umorzona. Donosząc do prokuratury, Komisja zazwyczaj wpisuje firmę, do której ma zastrzeżenia, na listę ostrzeżeń publicznych. Powody mogą być różne: działalność niezgodna z regulaminem danego podmiotu, prowadzenie działalności bez stosownego zezwolenia itd.
Zdaniem specjalistów, których zacytował „Dziennik Gazeta Prawna”, tryb działania KNF jest niekonstytucyjny, ponieważ złożenie doniesienia do prokuratury i ogłoszenie tego w mediach de facto ogranicza zasadę wolności działalności gospodarczej zawartą w art. 20 Konstytucji. Co więcej, sam wpis na listę ostrzeżeń jest czynnością materialno-techniczną, a nie decyzją administracyjną, a więc nie przysługuje od niego jakiekolwiek odwołanie, w ramach którego można byłoby zweryfikować poprawność czynności podejmowanych przez Komisję.
Przypadek Cinkciarza niestety nie jest wyjątkiem. Za dobry przykład niech posłuży Polski Bank Apeksowy, który w październiku 2017 r. chciało powołać 40 banków spółdzielczych. Chociaż KNF początkowo dała zielone światło, to jednak po roku odmówiła zgody na powołanie zrzeszenia. Spółdzielcy złożyli odwołanie, po którym sąd prawomocnie uchylił decyzje nadzoru. Tylko co z tego, skoro prawomocny wyrok zapadł dopiero w 2022 r., gdy PBA był już od kilku lat w apelacji…