Podczas niedawno obchodzonej na Węgrzech rocznicy powstania z 1956 roku premier Viktor Orban oskarżył Unię Europejską o chęć ustanowienia w jego kraju „marionetkowego rządu”. Jako przykład wskazał Polskę, twierdząc, że decydującą rolę w zmianie władzy w naszym kraju odegrała Ursula von der Leyen: „Tak właśnie nasz przyjaciel Donald Tusk został premierem Polski. Ten sam scenariusz jest obecnie realizowany w odniesieniu do Węgier”. Porównał też działania UE do postępowania ZSRR w rzeczonym 1956 roku. Czy Orban ma powód by obawiać się utraty władzy na Węgrzech?
Najnowszy sondaż poparcia partii w kraju nad Cisą i Dunajem wykazał, że na opozycyjne ugrupowanie Tisza chce głosować 42 proc. badanych, natomiast Fidesz Orbana uzyskał wśród ankietowanych tylko 40 proc. głosów. Jeśli porównamy te prognozy z wynikami wyborów z 9 czerwca br., to się okaże, że Tisza notuje wzrost poparcia o 12 proc. głosów, natomiast Fidesz spadek o 5 proc. Warto w związku z tym zadać sobie dwa pytania:
Kim jest lider Tiszy? Jaki jest profil ideowy tej partii?
Otóż Peter Magyar – bo o nim mowa – jest konserwatystą i byłym działaczem Fideszu. Programowo nie odcina się od swojej matki – partii. Przykładem tego jest jego opinia na temat konfliktu zbrojnego na Ukrainie. Otóż uważa on, że rząd naszych bratanków, nie powinien się w nim opowiadać po żadnej ze stron. Ponadto, w tak istotnych dla jego rodaków sprawach społecznych, jak służba zdrowia, edukacja i media, wypowiada się bardzo ogólnikowo. Domaga się jedynie większej wolności i pluralizmu. Krytykuje też rząd Orbana za korupcję i oligarchizację kraju.
Czy te zarzuty są uzasadnione?
Na to pytanie musimy odpowiedzieć twierdząco. Według danych zebranych przez organizację International Transparency Węgry są najbardziej skorumpowanym państwem w UE. Swoich związków z władzą, nie ukrywają zresztą sami węgierscy oligarchowie. Najbogatszy z nich Lorinc Meszaros na pytanie, co jest tajemnicą jego biznesowego sukcesu, odpowiedział: „Bóg, szczęście i Viktor Orban”.
Oddajmy jeszcze głos analitykowi Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych: ,,Kluczem do późniejszej dywersji węgierskiej demokracji są relacje, które powstały między partią polityczną Orbana Fideszem a niewielką liczbą powiązanych z nią potężnych oligarchów. Jak udokumentowało Centrum Badań nad Korupcją w Budapeszcie, rząd Orbana systematycznie wykorzystywał zamówienia jako sposób na wydawanie lukratywnych kontraktów kolegom powiązanym z rządzącą partią Fidesz i osobiście z Orbanem. Ta sieć kumpli zgromadziła ogromne zasoby w sektorach: finansowym, rolnym i nieruchomości. Początkujący oligarchowie wykorzystali następnie swoje nowo odkryte bogactwa, aby wykupić stacje radiowe, kanały telewizyjne i gazety, w tym niektóre z najważniejszych mediów opozycyjnych na Węgrzech. Niektóre, jak „Nepszabadsag” i „Magyar Nemzet”, zostały po prostu zamknięte, podczas gdy inne przeszły na bardziej prorządowe stanowisko po zmianie właściciela.
Po przejęciu przez magnatów finansowych bliskich Orbanowi gazet, stacji telewizyjnych, radiowych i portali internetowych obóz władzy dokonał ich konsolidacji. Prawie pół setki prorządowych redakcji przeszło w ręce nowego podmiotu: Fundacji Prasy i Mediów Europy Centralnej. Ten ruch pozwolił na jeszcze lepsze zharmonizowanie działań w zakresie propagandy i finansowania. Rząd, wykorzystując swą pozycję potentata na rynku ogłoszeń, zaczął wspierać podległe mu media środkami z reklam państwowych.
Innym instrumentem Orbana do walki z opozycją, zwłaszcza tą wspieraną z zagranicy, jest powołany na mocy ustawy Urząd Ochrony Suwerenności. Do kompetencji tego urzędu należy badanie organizacji, które korzystają z finansowania zewnętrznego i wpływają na kształt debaty politycznej na Węgrzech. Zdaniem eksperta Instytutu Europy Środkowej (IEŚ) urząd ten ,,ma na celu zniechęcenie podmiotów zagranicznych do inwestowania w opozycyjne organizacje na Węgrzech, co pośrednio jest odbierane jako atak na ich płynność finansową. Ponadto SZVH (Urząd Ochrony Suwerenności – przyp. red.) w swoich działaniach deklaruje ochronę interesu narodowego, co w realiach węgierskich równa się ochronie interesu partii Fidesz. Jest to nowe narzędzie w rękach koalicji rządzącej, służące do ograniczenia zdolności prowadzenia kampanii wyborczych przez partie opozycyjne, w przyszłych wyborach parlamentarnych na Węgrzech”.
Jednak samoobrona?
Analityk IEŚ nie wspomniał jednak o tym, że jedną z przyczyn uchwalenia tej ustawy była pro imigracyjna agitacja prowadzona na terenie Węgier przez niektóre organizacje, takie jak np. Open Society Foundations George’a Sorosa. Orban: „Zawsze znajdą się ludzie i grupy interesów, które nie chcą dobra dla wspólnoty, którą ty reprezentujesz, w tym przypadku Węgrów. Chcą na niej zyskać, chcą mieć wpływy, chcą ingerować w jej decyzje. Chcą doprowadzić do sytuacji, że Węgry staną się krajem imigracyjnym”.
Poza rzeczonym scaleniem różnych podmiotów na poziomie mediów, doszło też do zespolenia w kraju nad Balatonem prorządowej elity finansowej. Powstał Nemzeti Egyutmukodesi Rendszer (NER), czyli System Współpracy Narodowej. Organizacja ta ma służyć władzy do scentralizowanego nadzoru nad gospodarką. Podobnie jak w przypadku środków masowego przekazu, ma to niewiele wspólnego z zasadami wolnego rynku.
Mit założycielski opozycji
Wracając do partii Magyara, jej powstanie miało związek ze skandalem dotyczącym prezydent Węgier Katalin Novak, protegowanej Orbana. Novak ułaskawiła osobę skazaną na karę pozbawienia wolności za tuszowanie przestępstw pedofilskich. Upublicznienie tej sprawy wywołało społeczne oburzenie i serię demonstracji na ulicach Budapesztu. Ich organizator Peter Magyar zyskał w ten sposób dużą popularność. To z kolei skłoniło go do powołania do życia wspomnianej partii politycznej – Tisza.
To zresztą nie jedyny skutek tej afery politycznej. Nacisk opinii społecznej zmusił bowiem prezydent Novak do dymisji. Nie oznaczało to jednak końca kłopotów Fideszu związanych z tą sprawą. Skandal ten uderzył bowiem w wizerunek partii Orbana jako obrońcy tradycyjnych wartości moralnych i wartości rodzinnych. Podważył też wiarygodność rządu (w sprawę była zamieszana minister sprawiedliwości, która również podała się do dymisji).
Reformy Orbana
Od chwili ponownego przejęcia władzy na Węgrzech przez Viktora Orbana w roku 2010 (pierwszy raz sprawował ją w okresie 1998–2002) doszło w tym kraju do wielu ważnych reform gospodarczych. Viktor Orban znacjonalizował fundusze emerytalne i część aktywów sektora bankowego. Obniżył podatek CIT do wysokości 9 proc. (najniższy w Europie). Danina z tytułu podatku dochodowego spadła do 15 proc. Wzrósł jednak podatek od towarów i usług (VAT) z 25 proc. do 27 proc. Obciążył też ciężarami fiskalnymi banki i firmy ubezpieczeniowe (w międzynarodowym rankingu konkurencyjności podatkowej Węgry przesunęły się na 11 miejsce wśród 38 sklasyfikowanych państw). Ażeby zmniejszyć zadłużenie państwa, Orban postanowił obciąć wydatki w socjalu. Ograniczył zasiłki dla bezrobotnych i emerytury pomostowe. Podwyższył wiek emerytalny dla kobiet do 65 lat. Reformy te pozwoliły na obniżenie zadłużenia państwa z 80 proc. do 76 proc. Uzdrowienie finansów i napływ inwestycji umożliwił też redukcję bezrobocia z 12 proc. w 2010 roku do 4,6 proc. w 2024 roku. Pod rządami Orbana zaczęła się też dynamicznie rozwijać gospodarka. W latach 2015–2023 skumulowany wzrost PKB wyniósł 26 proc. Dla porównania, Polska odnotowała w tym samym okresie 32 proc. wzrostu, a Czechy 15 proc. Ważne miejsce w działaniach władz węgierskich zajmuje polityka prorodzinna. Obejmuje ona jednak nie wszystkich wychowujących dzieci, ale tylko wychowujących i pracujących. W ramach tej polityki rodziny otrzymują ulgi podatkowe. Wynoszą one 900 zł miesięcznie na każde dziecko. Porównując to do sytuacji naszego kraju, rodzina z trojgiem i więcej dziećmi oraz dochodami 100 tys. rocznie jest zwolniona z płacenia podatków. Ponadto, jeżeli matka rezygnuje z pracy zawodowej, to otrzymuje przez pierwsze trzy lata 70 proc. wynagrodzenia. Jakie efekty przyniósł ten program? O ile w 2010 roku statystyczna Węgierka miała 1,22 dziecka, to w dziesięć lat później już 1,5.
Według Viktora Orbana stosunki ekonomiczne na świecie zmierzają w kierunku oddzielenia gospodarki Wschodu od Zachodu, na wzór XX wieku z okresu zimnej wojny. Ta tendencja zagraża węgierskiej gospodarce opartej na eksporcie.
Neutralność gospodarcza
Wzrost znaczenia Globalnego Południa i Wschodu daje Węgrom możliwość znalezienia nowych rynków zbytu. To jednak nie jedyny powód nawiązania relacji gospodarczych z tymi obszarami. Otóż roczny wzrost w UE mieści się w przedziale 0–3 proc. PKB. Taka dynamika rozwoju jest niewystarczająca dla Węgier, tym bardziej że konkurencyjność UE ciągle się pogarsza. Na ten fakt, zwrócił zresztą uwagę w swoim raporcie były premier Włoch Mario Draghi. Aby zwiększyć konkurencyjność, Węgry potrzebują dodatkowych kapitałów, które zapewniłyby im wzrost gospodarczy na poziomie 3–6 proc. Uzyskanie tego pułapu rozwoju PKB ma służyć przyjęcie przez Węgry zasady tzw. neutralności gospodarczej. Pod tym terminem należy rozumieć możliwość zawierania umów gospodarczych dotyczących pozyskiwania surowców energetycznych, technologii i kapitałów, bez względu na charakter ustrojowy państwa, z którego pochodzą. Stąd też zacieśnienie współpracy z Turcją, z której Węgry importują gaz, Azerbejdżanem (koncern węgierski MVM kupił udziały w spółce energetycznej wydobywającej ropę naftową i gaz ziemny w tym kraju), Rosją (rozbudowa elektrowni jądrowej w Paks, zawarcie kolejnej umowy z Gazpromem na dalsze dostawy gazu) i z Chinami przede wszystkim w zakresie produkcji samochodów elektrycznych. W oparciu o technologie pochodzące z państwa środka uruchomiono w Segedynie fabrykę takich aut. W Debreczynie powstała wytwórnia baterii elektrycznych, a w Pecsu przedsiębiorstwo produkcji samochodów osobowych. W ramach tej samej branży działa też na Węgrzech kapitał japoński i koreański.
Przyszłość Węgier Orbana
Jaka zatem przyszłość czeka Węgry pod rządami Viktora Orbana? Zależeć to będzie w największej mierze od sytuacji gospodarczej tego kraju. Ta jednak jest w ostatnim czasie dość zmienna. Wprawdzie wysoka w ubiegłym roku inflacja (17 proc.) maleje, ale jednocześnie spada produkcja przemysłowa i konsumpcja wewnętrzna. Na niektóre z przyczyn tego stanu rzeczy wskazał podczas niedawnego przemówienia przed europarlamentem sam Orban: „Mamy politykę klimatyczną, a przestaliśmy mieć politykę przemysłową (…) dekarbonizacja doprowadziła do spowolnienia produktywności i utraty miejsc pracy”.
Węgrom nie pomaga też wstrzymanie przez UE wypłaty środków z funduszy europejskich (KPO). W związku z powyższym, warto zadać sobie pytanie, czy Wiktorowi Orbanowi uda się przezwyciężyć istniejące trudności i utrzymać władzę? Kwestię tę nie sposób jest rzecz jasna dzisiaj rozstrzygnąć. Nie ulega jednak wątpliwości, że przed rządem obecnej kadencji stoi najpoważniejsze z dotychczasowych wyzwań politycznych.