Prezydent Francji Emmanuel Macron odrzuca apele opozycji, by podał się do dymisji w związku z obecnym kryzysem politycznym w kraju i prawdopodobnym przyjęciem wotum nieufności wobec powołanego przez niego rządu Michela Barniera.
Macron podkreślił, że „lud francuski wybrał go dwukrotnie” i że pokładane w nim zaufanie będzie respektował „aż do ostatniej chwili, by być użytecznym dla kraju”. Jest to pierwsza wypowiedź prezydenta po tym, jak w poniedziałek Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen wycofało swoje nieformalne poparcie dla gabinetu Barniera.
Jest bardzo prawdopodobne, że w środę parlament przyjmie wniosek o wotum nieufności i rząd będzie musiał ustąpić.
Barnier zaapelował w wieczornym wywiadzie telewizyjnym o odpowiedzialność i ostrzegł, że obywatele odczują skutki finansowe niestabilności politycznej, jeśli jego rząd upadnie i kraj zostanie bez budżetu na 2025 r.
Zarówno prawica, jak i lewica obarczają Macrona winą za obecny kryzys polityczny, który rozpoczął się rozwiązaniem parlamentu w czerwcu tego roku. Obie strony domagają się, aby prezydent ustąpił ze stanowiska.
Macron sprawuje drugą i zarazem, zgodnie z konstytucją, ostatnią kadencję. Wybory prezydenckie mają się odbyć w 2027 r.
Len Pen rośnie w siłę, więc chcą sądownie zakazać jej startu w wyborach prezydenckich