W sortowni bagażu na warszawskim lotnisku Chopina eksplodowała walizka. Przyczyną wybuchu było rozszczelnienie pojemnika z suchym lodem, który miał zabezpieczać przewożone próbki biologiczne. Zarzuty w tej sprawie usłyszał Egipcjanin Omar S.
Do zdarzenia doszło na początku października br. Jak ustalił dziennikarz Radia ZET Mariusz Gierszewski, eksplozja nastąpiła, gdy walizka została umieszczona na regale w sortowni. Materiał wybuchowy w postaci suchego lodu (zestalony dwutlenek węgla) znajdował się w butelce przechowującej próbki z komórkami płuc chomika.
Szczęście w nieszczęściu, że do eksplozji nie doszło na pokładzie samolotu, choć skutki zdarzenia i tak były poważne. Wybuch zniszczył walizkę, uszkodził regał, a rozsypane próbki musiały zostać zabezpieczone przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW).
Walizkę nadał egipski naukowiec Omar S., który przewoził próbki biologiczne w celach badawczych. Został on zatrzymany i usłyszał zarzut nieumyślnego sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym, za co grozi do trzech lat więzienia. Omar S. nie przyznał się do winy, a według nieoficjalnych informacji ABW poprosiła go o opuszczenie Polski.
Informatorzy Radia ZET sugerują naruszenie procedur bezpieczeństwa. Urząd Lotnictwa Cywilnego jasno określa warunki przewożenia suchego lodu: wymaga on zgody linii lotniczych oraz oznaczenia ilości, która nie może przekraczać 2,5 kg.
Rzecznik ministra koordynatora służb specjalnych potwierdził, że mężczyzna nie zadeklarował przewożonych substancji. Został przesłuchany przez funkcjonariuszy Straży Granicznej i Centrum Antyterrorystycznego ABW, po czym został zwolniony.
Nieoficjalnie mówi się, że Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego poprosiła Omara S. o opuszczenie Polski. Naukowiec, który ukończył studia doktoranckie w Genewie i był wcześniej asystentem na Uniwersytecie Niemieckim w Kairze, prowadzi w Polsce firmę zajmującą się badaniami przyrodniczymi.