Argentyna, po dekadach socjalistycznych rządów, które doprowadziły kraj na skraj ekonomicznej przepaści, doświadcza obecnie bezprecedensowej transformacji pod przewodnictwem prezydenta Javiera Milei. Ten radykalny zwolennik wolnego rynku w niespełna rok udowodnił, że konsekwentna polityka gospodarcza oparta na ograniczaniu roli państwa może przynieść spektakularne rezultaty nawet w kraju pogrążonym w hiperinflacji.
Najbardziej spektakularnym osiągnięciem nowej administracji jest drastyczny spadek inflacji. Z poziomu 25% miesięcznie w momencie objęcia władzy przez Milei, spadła ona do zaledwie 2,7% w październiku 2024 roku. To dowód, że receptą na uporządkowanie finansów publicznych nie jest zwiększanie kontroli państwowej, lecz właśnie jej ograniczanie.
Milei, zgodnie ze swoimi przedwyborczymi obietnicami, rozpoczął bezprecedensową operację cięcia wydatków publicznych. Zamknął 13 ministerstw i zwolnił ponad 30 tysięcy pracowników sektora publicznego, co stanowi około 10% wszystkich pracowników federalnych. Ostatnio ogłosił także likwidację głównego urzędu skarbowego, zastępując go znacznie szczuplejszą strukturą, co ma przynieść 6,5 mln dolarów oszczędności rocznie.
Szczególnie pouczający jest przykład rynku mieszkaniowego. Po zniesieniu kontroli czynszów w styczniu 2024 roku, podaż mieszkań wzrosła o niemal 200%, a ceny czynszów w Buenos Aires spadły o 40%. To dobitnie pokazuje, że to właśnie nadmierna regulacja państwowa, a nie „chciwy kapitalizm”, była odpowiedzialna za kryzys mieszkaniowy.
Rynki finansowe entuzjastycznie zareagowały na reformy Milei. Ryzyko kraju mierzone różnicą oprocentowania obligacji USA i Argentyny spadło o ponad 10 punktów procentowych. Ceny argentyńskich obligacji denominowanych w dolarach wzrosły z około 20 centów za dolara pod koniec 2023 roku do 70 centów obecnie. To pokazuje, że inwestorzy wierzą w skuteczność reform wolnorynkowych.
Oczywiście, transformacja tak głęboko zsocjalizowanej gospodarki nie może przebiegać bezboleśnie. Wskaźnik ubóstwa przekroczył 50%, a bezrobocie wzrosło do 7,6%. Należy jednak pamiętać, że jeszcze przed reformami Milei, w 2023 roku, w biedzie żyło już 41,7% Argentyńczyków, a sytuacja stale się pogarszała.
Międzynarodowy Fundusz Walutowy przewiduje, że po dwuletnim okresie dostosowawczym gospodarka Argentyny wejdzie na ścieżkę zdrowego wzrostu. Prognozy na 2025 rok mówią nawet o 5-procentowym wzroście PKB.
Lekcja dla świata
Przypadek Argentyny pokazuje, że nawet gospodarka znajdująca się na skraju katastrofy może zostać uzdrowiona przez konsekwentną politykę wolnorynkową. Kluczem jest odwaga w przeprowadzaniu reform i determinacja w ograniczaniu roli państwa w gospodarce.
Reforma Milei przypomina transformację Polski z lat 90., kiedy to liberalizacja gospodarki i ograniczenie druku pieniądza pozwoliły na wyjście z kryzysu gospodarczego. To kolejny dowód na to, że recepta na sukces gospodarczy jest uniwersalna: mniej państwa, więcej wolnego rynku.
Mimo protestów związków zawodowych i spadku poparcia do wciąż wysokiego poziomu 47-54%, Milei kontynuuje swój program reform. Pozostaje mieć nadzieję, że nie ugnie się pod presją grup interesu i doprowadzi swoją wizję do końca, włącznie z planowanym zamknięciem banku centralnego i pełną dolaryzacją gospodarki.
Argentyński eksperyment pokazuje światu, że nawet w obliczu najgłębszego kryzysu gospodarczego, odpowiedzią nie jest więcej socjalizmu, lecz właśnie więcej wolnego rynku.