Strona głównaWiadomościŚwiatWybory prezydenckie w USA i „wściekłe macice” na ulicach Waszyngtonu

Wybory prezydenckie w USA i „wściekłe macice” na ulicach Waszyngtonu

-

- Reklama -

W przeddzień wyborów na ulice wyszły tysiące kobiet w „obronie swoich praw” i na rzecz poparcia Kamali Harris. Narodowy Marsz Kobiet w Waszyngtonie odbył się 2 listopada. Ich hasłem przewodnim było „prawo do aborcji” i słynne kłamstwo – „moje ciało, mój wybór”.

Miało to wesprzeć Kamalę Harris, bo kandydatka Demokratów uczyniła „obronę prawa do aborcji” głównym tematem swojej kampanii. Na scenie ustawionej na „Freedom Plaza” kolejni przemawiający nawoływali do głosowania na kandydatkę Demokratów.

Celem tego „marszu kobiet” były nie tylko wybory prezydenckie, ale też wsparcie referendów, które zaplanowano w tym samym czasie w 10 stanach w sprawie ochrony życia dzieci poczętych. W Nebrasce wyborcy są pytani o akceptację nowego prawa w konstytucji stanowej i wydłużenie „czasu dozwolonego na aborcję”. W innych chodzi o ograniczenie aborcyjnej hekatomby.

Impreza pod nazwą „marszu kobiet” ma swój początek w roku 2017 r. i była reakcją na inaugurację prezydentury Donalda Trumpa. Minęły lata, ale polityczny cel tego zgromadzenia wściekłych lewaczek-aborcjonistek się nie zmienia.

Warto dodać, że temu sabatowi towarzyszyła także kontrdemonstracja. Bezwarunkowe poparcie kandydatki Demokratów dla aborcji, wywołało okrzyki nazywające Kamalę Harris „morderczynią dzieci”. Chociaż lewicowe demonstrantki starały się zasłonić przeciwniczki aborcji, to ich głos się jednak przebił. Marsz zakończył się na trawniku przed Białym Domem.

Źródło: Le Figaro

Najnowsze