Dominika Kulczyk i jej matka Grażyna Kulczyk udzieliły wspólnego wywiadu dla magazynu „Forbes Woman”. Opowiedziały nieznaną wcześniej historię o Janie Kulczyku.
Jan Kulczyk był jednym z najbogatszych Polaków w historii, a jego śmierć wciąż budzi wątpliwości i niektórzy twierdzą, że została sfingowana.
Umarł, czy nie – Kulczyk zostawił żonie i dzieciom imperium warte miliardy. Czym więcej czasu mija od odejścia miliardera, tym więcej szczegółów z jego życia zostaje zdradzanych prasie.
W ostatnim wywiadzie, którego „Forbesowi” udzieliły Dominika i Grażyna Kulczyk, ujawniono, jak wyglądało życie w domu bogacza i jaką rolę pełniła tam jego żona.
– Dzięki mamie nauczyliśmy się, że obiad jest o określonej godzinie, a buty stoją na swoim miejscu. (…) Ona była dla nas skałą. Dała nam nieskończoną ilość siebie – czasu, uwagi, wysiłku i troski – wyznaje Dominika w wywiadzie.
– Tato był żywiołem i jak tlenu potrzebował tej ogarniętej struktury w domu. Gdy wracał na weekendy, widział wszystko perfekcyjnie dopracowane. Wszystko było na najwyższym poziomie. To samo, do czego aspirował w biznesie, miał w domu. Ten perfekcjonizm bywał trudny dla nas wszystkich, bo perfekcjonizm może też być pułapką, która odcina prawdę na rzecz iluzji, że można zawsze wszystko robić na 100%, a przecież nie można – dodała.
Grażyna Kulczyk twierdzi, że poświęciła karierę zawodową, by być w domu.
– Do momentu, w którym pojawiły się dzieci, byłam całkowicie zorientowana na rozwój zawodowy. Kiedy rodzina zaczęła się kształtować, stanęłam przed wyborem: kariera męża i moja, czy dom i dzieci. Zdecydowałam się wtedy, że poświęcając maksymalnie dużo czasu rodzinie, będę wspierać karierę męża i budować z nim rodzinną firmę – stwierdziła.
W pewnym momencie bycie „tylko” gospodynią domową miało zacząć jej przeszkadzać i chciała wrócić do pracy. To miało nie spodobać się miliarderowi. Po stronie matki stanęła jednak Dominika.
– Pewnie rozmawiałyśmy o tym wcześniej, ale tamtego dnia, na tej kolacji, wybuchłam. Zdecydowanie zaprotestowałam. Wszyscy zawsze wiedzieli, że podobnie jak mama, potrafię postawić się tacie. I wtedy rzeczywiście poczułam się jak ta 'córeczka tatusia’, bo spojrzał na mnie zdziwiony, jakby myśląc: 'O Jezu, moja córeczka mówi takie rzeczy!’ – powiedziała.