Wygląda na to, że lewicowy radykalizm nie znajdzie większości i że Kamala Harris nie będzie prezydentem USA. Jeśli ktoś oczekiwał zmiany dynamiki wyborczej i trendów sondażowych, musiał poczekać do drugiego tygodnia października. Pojawiło się bowiem wtedy sporo badań, które dają nieznaczną, ale jednak przewagę Donaldowi Trumpowi. Potwierdzają to także rynki bukmacherskie.
Trump wychodzi na czoło
Faworyzowana przez lewicowo-liberalne media i spolegliwe sondażownie demokratka, jeśli nie dołuje, to przynajmniej stoi w miejscu. Jeśli ktoś chce wierzyć, że najnowszy sondaż Morning Consult, dający jej aż 5 proc. przewagi w skali kraju nad byłym prezydentem odzwierciedla stan wyścigu wyborczego – jego sprawa. Albo chce zaufać badaniu New York Times/Siena College, w którym pupilka Hollywood ma wyprzedzać Trumpa 49 proc. do 46 proc.
Słusznie bowiem zauważa portal Just the News, że „średnie sondaży pokazują obecnie, że Trump jest gotowy przejąć Pensylwanię, Michigan, Karolinę Północną, Georgię, Florydę i Arizonę. Harris ze swojej strony ma niewielką przewagę w Minnesocie i Nevadzie. Gdyby takie wyniki się utrzymały, Trump z łatwością wygrałby Kolegium Elektorów, o ile nie dojdzie do dużych niespodzianek”.
Generator sondaży RealClearPolitics (RCP), sumujący i uśredniający większość poważnych badań, nadal wykazuje w skali kraju przewagę Harris, ale zaledwie o 1,7 proc. Przyjmuje się, że dopiero przewaga znacznie ponad 2 proc. może dać demokratce zwycięstwo. Istotniejsze są jednak inne statystyki, te dotyczące stanów kluczowych (swing states), które rozstrzygną wybory. Tutaj już prowadzi Trump, niewiele, ale jest na czele; te 0,4 proc. daje mu wygraną. W Kolegium Elektorskim trzeba mieć 270 głosów. Według średniej RCP Trump miałby 302, Harris 236. To byłoby miażdżące zwycięstwo.
Zacięta walka
Do tej pory wyścig uznawano za remisowy, zacięty i trudny do wskazania faworyta. I nadal faktycznie tak jest. Jednakże wiele badań nie może być optymistycznych dla obecnej wiceprezydent. Sondaż telewizji NBC News pokazał, że kandydaci mają po 48 proc. poparcia. Ten wynik jest złą wiadomością dla Harris, która prowadziła z Trumpem we wrześniu 49 proc. do 44 proc. Jest to jednak zgodne z trendem sondaży, które wykazały, że dynamika, jaką miała wcześniej, słabnie. „Gdy lato zamieniło się w jesień, wszelkie oznaki sukcesu Kamali Harris ustały” – powiedział Jeff Horwitt, demokratyczny ankieter, który przeprowadził sondaż dla NBC, wspólnie z republikańskim ankieterem Billem McInturffem.
Sondaż „Wall Street Journal” pokazuje z kolei, że Trump wyprzedza w skali kraju Harris 46 proc. do 45 proc. Gazeta twierdzi, że wynik w stanach wahających się jest zbyt wyrównany, aby go przewidzieć, ale obecnie daje lekką przewagę Harris.
Sondaż opublikowany przez Pew Research Center wykazał natomiast, że wśród zarejestrowanych wyborców to wiceprezydent ma 1-punktową przewagę, 48 proc. do 47 proc.
Kolejną oznaką, że wysiłki kandydatki demokratów nie przynoszą efektów, jest badanie Rasmussen Reports, które mówi, że były prezydent utrzymuje 2-punktową przewagę piąty tydzień z rzędu (48 proc. do 46 proc.).
Dwójka pretendentów do Białego Domu praktycznie remisuje w siedmiu kluczowych stanach zgodnie z nowym badaniem Emerson College Polling/The Hill. Wyniki pokazują, że Trump wyprzedza Harris w Arizonie (49–47 proc.), Georgii (49–48 proc.), Karolinie Północnej (49–48 proc.) i Pensylwanii (49–48 proc.). Harris prowadzi zaś w Nevadzie (48–47 proc.), a kandydaci notują po 49 proc. zarówno w Michigan, jak i Wisconsin.
Wewnętrzne badania
Wiceprezydent i jej konkurent toczą zaciętą walkę w stanach „Rust Belt”, co pokazuje nowe badanie przeprowadzone przez Quinnipiac University. Były prezydent ma 3-punktową przewagę, 50 proc. poparcia do 47 proc., wśród wyborców Michigan. W Wisconsin Trump ma 2-punktową przewagę, uzyskując 48 proc. poparcia wobec 46 proc. Harris, która z kolei ma 3-punktową przewagę w Pensylwanii, zdobywając 49 proc. do 46 proc. I jeszcze jedno, najnowsze ogólnokrajowe badanie opinii przeprowadzone przez ActiVote też pokazuje, że Trump prowadzi z Harris o 1,2 punktu, 50,6 proc. do 49,4 proc.
Warto przy okazji odnotować, że republikanin opublikował wewnętrzne ankiety, które mówią, że wygrywa z Harris we wszystkich siedmiu kluczowych stanach. Sondaż przeprowadzony przez ankieterów kampanii Trumpa Tony’ego Fabrizio i Johna McLaughlina pokazuje, że były prezydent wyprzedza Harris o 5 punktów procentowych w Georgii, 50 proc.–45 proc.; 3 punkty w Arizonie, 49 proc.–46 proc.; i 1 punkt w Michigan, 49 proc.–48 proc., Nevadzie, 48 proc.–47 proc., Karolinie Północnej, 48 proc.–47 proc., Pensylwanii, 49 proc.–48 proc. i Wisconsin, 49 proc.–48 proc. Według tych danych, Trump może wracać do Białego Domu, bo otrzymałby 312 głosów elektorskich.
Obawy demokratów
Te dane nie pozostawiają wątpliwości: trudno wyrokować, kto wygra wybory, ale też trudno nie dostrzec poprawy wyników byłego prezydenta. Harris po kontrowersyjnym uzyskaniu nominacji Partii Demokratycznej szybko nadrobiła straty, jakie w starciu z Trumpem odnotowywał prezydent Joe Biden. Sprzyjała temu wręcz euforia lewicowych mediów, lewackich organizacji i celebrytów. Zyskała na popularności po konwencji demokratów w Milwaukee i po – w sumie dobrym, a dla niektórych zwycięskim – występie w debacie telewizyjnej. Zdaje się jednak, że szał minął i trzeba się zmierzyć z realiami.
Dostrzegają to komentatorzy polityczni i stratedzy Partii Demokratycznej. James Carville, jedna z najważniejszych postaci zwycięskiej kampanii wyborczej Billa Clintona w 1992 r., mówi, że „śmiertelnie się boi” wyborów. Wezwał jednocześnie, aby sztab demokratki wziął się do roboty. „Myślę, że ona i cała kampania – twierdzi – muszą być o wiele bardziej agresywni i o wiele mniej bierni, niż są”. Zaznacza: „Nie jestem teraz w szczególnie refleksyjnym nastroju. Jestem bardzo, bardzo zaniepokojony i bardzo przestraszony”.
Inny z kolei strateg demokratów David Axelrod, który kierował kampanią Baracka Obamy w 2008 r., uważa, że Harris musi zmienić charakter kampanii. „Miała świetny początek – mówi – zarówno podczas konwencji, jak i debaty. Ale w tych kampaniach za każdym razem, gdy przeskoczysz poprzeczkę, to poprzeczka jest podnoszona. Musi ona podnieść poziom swojej walki i dostosować strategię”.
Doradcy demokratów martwią się, że „miodowy miesiąc” Harris się skończył i zaczęły się schodki. Łatwo dostrzec, że początkowy impet poparty milionami dolarów wyraźnie osłabł. „Teraz, gdy minął okres euforii, ludzie zrozumieli, co Kamala Harris mówiła od początku: że jest słabszą stroną” – wyjaśnia Anthony Coley, były podwładny Bidena i Baracka Obamy, a obecnie konsultant polityczny.
Ten niepokój jest uzasadniony. Były prezydent zdecydowanie zyskał na popularności. Jeśli nawet przyjąć, że średnia sondażowa RealClearPolitics w skali kraju daje Harris prowadzenie mniej więcej 2 proc., to trzeba zaznaczyć, że w tym akurat momencie wyborów jest to tylko 2 proc. To spory kontrast w porównaniu z 2020 r., kiedy Biden prowadził z 10 proc. i 2016 r., kiedy Hillary Clinton wygrywała o 6 proc. A to oznacza, że Trump zmierza do zwycięstwa.
Nowa dynamika
Obawy demokratów rosną, ponieważ ostatnie zyski sondażowe Trumpa zmieniły krajobraz polityczny. Przewaga Harris w badaniach ogólnokrajowych może nie wystarczyć do zapewnienia sobie zwycięstwa, zwłaszcza biorąc pod uwagę niewielkie różnice w sondażach w stanach takich jak Michigan i Wisconsin, gdzie ostatnio straciła grunt pod nogami.
Przykładowo, The Hill and Decision Desk HQ (DDHQ) podaje, że szanse Harris na zwycięstwo 5 listopada spadły do 51 proc. w porównaniu z 56 proc. pod koniec września. W kluczowych stanach, w których wynik jest najważniejszy, Trump prowadzi teraz w pięciu z siedmiu, odwracając przewagę 4–3, którą Harris miała wcześniej. Podczas gdy krajowe sondaże nadal faworyzują Harris z przewagą 2,9 punktu, prawdziwe wyzwanie leży w Kolegium Elektorów.
Przyczyn tej sytuacji jest wiele. Wiceprezydent traci poparcie czarnoskórych wyborców i Latynosów. Od czasu nominacji nie zorganizowała ani jednej konferencji prasowej. Jeśli udziela wywiadów, to przeważnie w mediach mniej znaczących i nie wypada najlepiej. Jej wybranek na stanowisko wiceprezydenta, czyli gubernator Minnesoty Tim Walz, sromotnie przegrał debatę telewizyjną z republikaninem J.D. Vancem. Kiedy nad stanami południowymi i wschodnimi przechodził niszczycielski i śmiertelny (ponad 200 ofiar) huragan „Helene”, prezydent Biden wypoczywał na plaży, a wiceprezydent bawiła w Las Vegas, zbierając przy okazji pieniądze na kampanię; na ich reakcję ludzie czekali aż pięć dni.
Nie bez powodu też w kwestiach najbardziej kluczowych dla Amerykanów w tych wyborach, czyli kto sobie lepiej poradzi z ekonomią, nielegalną emigracją i bezpieczeństwem międzynarodowym, zawsze wygrywa kandydat republikanów. Być może ludzie w końcu przekonali się, że Harris – poza lewacką ideologią – nie może zbyt wiele zaoferować. W badaniu „Wall Street Journal” o 10 punktów procentowych więcej osób uważa, że Trump lepiej poradziłby sobie z gospodarką niż Harris – kwestią, którą wyborcy uważają za najważniejszą przy wyborze kandydata. O 16 punktów procentowych wyborcy opowiadają się za Trumpem w kwestii imigracji i bezpieczeństwa granic, kwestii nr 2 budzącej obawy.
Dlaczego nie zrobiła?
Jeśli kandydatka demokratów mówi, że poradzi sobie z nielegalną emigracją i obniży koszty życia, to powstaje proste pytanie, dlaczego nie uczyniła tego przez prawie cztery lata na stanowisku wiceprezydenta. Marc Lotter, dyrektor ds. komunikacji w America First Policy uważa, że nie wiadomo, jaką politykę może prowadzić Kamala Harris już jako prezydent, ale wyborcy wiedzą, czego mogą się spodziewać po byłym prezydencie Donaldzie Trumpie. Dodaje: „Dlatego nie wygrywa, bo nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie: Jak zamierzasz to zrobić? I dlaczego jeszcze tego nie zrobiłaś?”.
James Blair, który kieruje operacjami politycznymi kampanii Trumpa, twierdzi, że były prezydent znajduje się w „bardzo dobrej pozycji” w stanach kluczowych. Dodaje, że jego sztab gra ofensywnie i „widać, że oni są bardzo defensywni i prawdopodobnie nie podobają im się ich szanse w tej chwili”.
Obecne kursy bukmacherskie na wybory w 2024 r. dają byłemu prezydentowi największą przewagę, jaką miał jakikolwiek kandydat od lipca. Trump ma 9,2 proc. przewagi; bukmacherzy dają mu 53,9 proc. szans na wygraną, a Harris 44,7 proc. Kilka dni temu republikanin opublikował zrzut ekranu kursów bukmacherskich firmy Polymarket, które dawały mu aż 11,5 proc. przewagi. Te akurat dane, gdzie w grę wchodzą poważne pieniądze, są być może najistotniejsze.
Nikt nie jest jeszcze pewien stanowiska gospodarza Białego Domu, ale zmiana trendu wyborczego – choć nieznaczna – musi być dostrzegalna. Wyścig prezydencki przesuwa się na korzyść Donalda Trumpa. Końcówka kampanii może przynieść Kamali Harris jeszcze większe kłopoty.