W niedzielę 27 października odbywają się wybory parlamentarne w Bułgarii. To już siódme przedterminowe głosowanie 6,6 miliona Bułgarów od kwietnia 2021 r. O 240 miejsc w parlamencie walczy 4,8 tys. kandydatów i wygląda na to, że być może znowu żadna formacja nie uzyska większości.
Pierwsze wyniki sondaży exit poll zostaną podane po zamknięciu lokali, o godz. 20 czasu miejscowego (godz. 19 w Polsce). Komentatorzy wskazują na rosnące notowania prawicy i zdobycie mandatów przez prorosyjskich nacjonalistów z partii Vazrajdane (Renesans).
Od 2021 kręci się Bułgarii karuzela wyborcza i powtarzalny wynik, w którym żadna partia nie uzyskuje większości i zdolności do stworzenia stabilnej koalicji. 60% ankietowanych ocenia sytuację jako „wyjątkowo niepokojącą”. W siłę rośnie partia Renesans, postrzegana jako prorosyjska, której sondaże dawały 13–14%.
Podobne notowania ma słabnąca koalicja centrowa CC/BD. Partii GERB, na czele której stoi były premier Boïko Borisow, sondaże dawały około 26% głosów. GERB w mocno podzielonym parlamencie nie znajdzie jednak sojuszników do stworzenia większościowej koalicji. Ciekawy będzie wskaźnik frekwencji. Pięć miesięcy temu wyniosła ona zaledwie 34%, co było najniższym wskaźnikiem od czasu obalenia komunizmu 35 lat temu.
Rosnące notowania prawicowego „Renesansu” to między innymi skutek poparcia tej partii dla przyjętej w Sofii ustawy ograniczającej propagandę LGBT w szkołach. Według niektórych, partia „Vazrajdane” może stać się potencjalnym partnerem dla partii GERB.
Na marginesie wyborów warto przypomnieć, że oskarżenia o „prorosyjskość” w Bułgarii nie musi być związana z wojną na Ukrainie. Sympatie dla Moskwy wynikają często z przyczyn historycznych, czy religijnych. Stałym problemem Bułgarii była też korupcja związana z politykami partii pro-unijnych.