Mecenas i poseł Koalicji Obywatelskiej Roman Giertych postanowił zabrać głos w sprawie, która w Polsce odbiła się szerokim echem. Chodzi o zatrzymanie youtubera „Buddy” i jego dziewczyny, znanej w sieci jako „Grażynka”. Słowa prawnika wywołały burzę.
Przypomnijmy, że 14 października Kamil L., znany jako „Budda”, oraz jego partnerka Aleksandra K., znana szerzej jako „Grażynka”, zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego Policji (CBŚP). Do zatrzymania doszło w jednym ze stołecznych hoteli. Wraz z nimi zatrzymanych zostało jeszcze osiem innych osób.
Podejrzani usłyszeli zarzuty wyłudzania podatku od towarów i usług oraz organizowania nielegalnych gier hazardowych. Nie przyznali się jednak do winy. Zarzuty dotyczą także kierowania oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej.
Sąd zdecydował o tymczasowym aresztowaniu pięciorga podejrzanych. Wśród nich są Budda i Grażynka oraz Tomasz Ch., Adam U. i Bartosz G.
Kamil L. był znany z organizowania w sieci loterii, w których nagrodami były m.in. luksusowe samochody. Od dłuższego czasu zapowiadał, że 13 października odbędzie się ostatnia loteria. W międzyczasie służby przyglądały się jego działaniom.
W internecie pojawiły się spekulacje na temat tego, kto będzie reprezentował Buddę i jego dziewczynę. Wśród nazwisk pojawiali się Roman Giertych i Jacek Dubois.
– Jesteśmy w trakcie rozmów, ale nie zostały sfinalizowane, także na razie nie reprezentuję, ale jest to prawdopodobne – przyznał w poniedziałek Dubois w rozmowie z NaTemat,, mówiąc o Kamilu L.
Giertych miałby natomiast bronić Aleksandrę K. O pomoc praną do niego miała zgłosić się rodzina kobiety. Polityk miał nawet złożyć przed kilkoma dniami w Prokuraturze Krajowej pismo stwierdzające jego pełnomocnictwo, jednak nie otrzymał zgody na widzenie się z zatrzymaną.
– Czekam na to, aż łaskawie prokuratura wyrazi zgodę na widzenie. I uważam, że wstrzymywanie takiej zgody jest sprzeczne z prawem człowieka – ocenił w rozmowie z NaTemat Giertych.
Aleksandra K. ma już jednak trzech prawników, którzy z głośnej sprawy rezygnować nie chcą. Zgodnie z polskim prawem podejrzany może mieć maksymalnie trzech obrońców.