Strona głównaWiadomościPolskaSzpital zarzucił minister Leszczynie kłamstwo. Teraz ma na głowie kontrole

Szpital zarzucił minister Leszczynie kłamstwo. Teraz ma na głowie kontrole

-

- Reklama -

Szpital powiatowy w Żywcu stał się epicentrum konfliktu między władzami lokalnymi a Ministerstwem Zdrowia. U podstaw sporu leży kwestia finansowania i zarządzania placówką, ale szybko przerodził się on w publiczną wymianę oskarżeń o kłamstwo i manipulację.

Wszystko zaczęło się, gdy dyrektor szpitala w Żywcu, Małgorzata Świątkiewicz, publicznie oskarżyła minister zdrowia Izabelę Leszczynę o „wprowadzanie opinii publicznej w błąd”. Była to reakcja na serię zarzutów, które minister postawiła placówce. Leszczyna twierdziła, że szpital „szantażuje” NFZ, jest „przeskalowany” i nieadekwatny do potrzeb „niewielkiego powiatu żywieckiego”. Co więcej, minister sugerowała, że placówka wykonuje wysoko wycenione zabiegi kardiochirurgiczne bez odpowiedniego kontraktu i przyciąga nadmierną liczbę pacjentów spoza powiatu.

- Reklama -

Odpowiedź dyrekcji szpitala była stanowcza i szczegółowa. Świątkiewicz punkt po punkcie odparła zarzuty minister, przedstawiając dane i dokumenty. Wyjaśniła, że szpital ma tę samą liczbę łóżek co poprzednia placówka, posiada umowę na kardiologię (ale nie kardiochirurgię), a większość pacjentów to mieszkańcy powiatu. Co więcej, dyrektor podkreśliła, że powiat żywiecki wcale nie jest mały – to 25. największy powiat w Polsce.

Reakcja Ministerstwa Zdrowia na te kontrargumenty zdecydowana i przypomina głębokie standardy PRL-u. Jak podaje Wirtualna Polska, ministerstwo zdecydowało się na przeprowadzenie kontroli w szpitalu. Co ciekawe, kontrola ma być prowadzona „zza biurka” w Warszawie, co dodatkowo zaostrzyło napięcia. Równolegle swoją kontrolę rozpoczął Narodowy Fundusz Zdrowia.

Te działania spotkały się z ostrą krytyką ze strony władz lokalnych i dyrekcji szpitala. Starosta żywiecki Adrian Midor publicznie zarzucił ministerstwu, że zamiast szukać rozwiązania, eskaluje konflikt. Władze lokalne podkreślają, że u podstaw problemu leży niedofinansowanie – NFZ zalega szpitalowi około 40 milionów złotych za tzw. nadwykonania, głównie w dziedzinie kardiologii.

Sprawa szybko nabrała wymiaru społecznego. Mieszkańcy 150-tysięcznego powiatu żywieckiego, zaniepokojeni możliwością utraty dostępu do lokalnej opieki medycznej, zmobilizowali się do działania. W krótkim czasie zebrano 25 tysięcy podpisów pod apelem o ratowanie szpitala, który został dostarczony do kancelarii premiera Donalda Tuska.

Źródło:wp.pl

Najnowsze