Sprawa pozornie nie jest priorytetowa, ale pokazuje jak daleko idą totalitarne ciągoty Brukseli, która uzurpuje sobie prawo do narzucania różnych ideologii. W tym przypadku ofiarą UE staje się Francja i jej kuchnia.
Ciekawe czy Francuzi to zdzierżą, bo sprawy kuchni to ich powód do dumy? Poszło o decyzję Paryża, który postanowił „odpowiednie dać rzeczy słowo” i chciał zakazać używanie nazw typu „stek”, „kiełbasa”, czy „bekon” dla wyrobów roślinnych. Producenci wegetariańskiego jedzenia przywłaszczają sobie od lat nazwy zarezerwowane dla wyrobów z mięsa.
Przeciw temu oszustwu językowemu sprzeciwiali się zwłaszcza rolnicy i producenci mięsa. We Francji to ciągle jeszcze silne lobby i udało się im doprowadzić do wydania przepisów, które zmuszały producentów jedzenia „wege” do poszukania sobie swoich własnych nazw na ich „podróbki”.
Tu jednak wtrącił się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej i zadał cios państwu francuskiemu. Zakazał francuskim władzom „zakazywać” używania fałszywych nazw typu „stek warzywny”, „bekon wegański”, „kiełbasa wegetariańska”, itp.
W piątek 4 października Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) orzekł, że Francja nie ma prawa zabraniać „producentom roślinnych alternatyw dla mięsa” używania tych terminów. W wyroku uznano, że państwo nie może zabronić używania „zwykłych” terminów mających na celu oznaczenie produktu. Problem w tym, czy rzeczywiście one oznaczają produkt?
Jest tu pewna „furtka”’, bo Trybunał Europejski uznał, że „jeżeli organ krajowy uzna, że konkretne warunki sprzedaży lub promocji środka spożywczego wprowadzają konsumenta w błąd, może ścigać przedsiębiorcę”. Wiadomo jednak, że ze względu na modę na tego typu ideologie, nikt nikogo ścigać nie będzie. Z wariactw pani Spurek można się było kiedyś śmieć, dziś należy się ich raczej bać.
W 2022 i 2024 r. francuski rząd opublikował dwa dekrety, które stwierdzały że używanie tradycyjnych nazw wyrobów mięsnych do produktów roślinnych, wprowadza w błąd i powoduje zamieszanie wśród konsumentów. Rzecznik KE zaznaczył, że po decyzji TSUE „ostateczna decyzja należy jeszcze do francuskiej Rady Stanu”. Skargę do TSUE wniosły podmioty z sektora produktów wegetariańskich i wegańskich i reprezentujące ich interesy stowarzyszenie Protéines France.
Niby drobna rzecz, ale wpisuje się w cały zestaw wyroków TSUE z ostatniego czasu, który staje się narzędziem narzucanie progresywizmu. Można tu przypomnieć kuriozalny wyrok ograniczający suwerenność państw unijnych i wprowadzający „boczną furtką” ideologię LGBT, który stwierdza, że „nie można odmówić uznania zmiany tożsamości płciowej uzyskanej w innym kraju”.
Źródło: AFP/ France Info