„Uprawiają hipokryzję” – mówi mer francuskiego miasta Calais w sprawie nielegalnej migracji przez La Manche i wzywa do „konfrontacji” z Wielką Brytanią.
Mer Calais, Natacha Bouchart (Partia Republikanie) komentowała zatonięcie łodzi z migrantami na kanale La Manche u wybrzeży Pas-de-Calais. Po wywróceniu się przeciążonej łodzi, zginęło 12 osób podróżujących do Wielkiej Brytanii. Bouchart chce teraz „starcia” z rządem brytyjskim, który obwinia za tego typu sytuacje.
W tym roku padają rekordy nielegalnych prób przedostawania się z Francji do Anglii migrantów. Tylko w ostatnią niedzielę ponad 700 migrantów przepłynęło kanał La Manche.
„W pewnym momencie będziemy musieli pokłócić się z tym rządem” – oświadczyła Natacha Bouchart podczas konferencji prasowej. Mer dodała, że bez zmian, „także za pięćdziesiąt lat nadal będziemy na tym samym poziomie, z ludźmi, którzy chcą się przeprowadzić się do Anglii, ponieważ nadal jest to El Dorado”.
Mer mówiła o „hipokryzji” Brytyjczyków, chociaż to raczej nie ich wina, że są postrzegani jako „Eldorado” i migranci chcą tam za wiać nawet za cenę życia. Francuskiej mer nie podoba się jednak „wzrost liczby brytyjskich przemytników”, a także „prawo pracy w Anglii”.
Nie jest to głos odosobniony. Także francuski minister spraw wewnętrznych Gérald Darmanin wezwał do zawarcia „traktatu migracyjnego między Wielką Brytanią a Unią Europejską”, którego celem byłoby przywrócenie „klasycznych stosunków migracyjnych” z Wielką Brytanią.
Po drugiej stronie La Manche, oskarża się z kolei Francję, że ta zezwala po cichu na takie wyprawy i pozbywa się w ten sposób problemu. Londyn wspomaga finansowo pilnowanie granic, ale efekty są mizerne. Sytuacja uległa pogorszeniu po tym, jak nowy lewicowy premier Keir Starmer anulował plany konserwatystów, deportacji migrantów do Rwandy.