Strona głównaMagazynDlaczego będę kandydował w najbliższych wyborach prezydenckich?

Dlaczego będę kandydował w najbliższych wyborach prezydenckich?

-

- Reklama -

Jestem głęboko przekonany, że wszyscy, podobnie jak i ja, chcecie silnej i bogatej, dumnej i bezpiecznej Polski. A co ważniejsze, doskonale wiecie, czego trzeba, żeby Polska rzeczywiście taka była.

Bo bogactwo, a następnie siła i duma narodu bierze się właśnie z tej przedsiębiorczości, z pracowitości i z oszczędności. Polacy przez dekady PRL-u żyli w biedzie. Nie dlatego, że byli jacyś gorsi od nas, głupsi, że nie chciało im się pracować czy rozwijać, tylko żyli w absurdalnym, socjalistycznym systemie gospodarczym. Żyli w państwie bez wolności politycznej, wolności osobistej, bez wolności słowa i bez wolności gospodarczej. I kiedy wszyscy Polacy powoli tracili nadzieję, że coś się może zmienić, kiedy ludzie pogodzili się z tym, że już zawsze będą biedni i zniewoleni, niemożliwe stało się możliwe i cały blok sowiecki szlag trafił

- Reklama -

Niewola przegrała z wolnością, a socjalistyczna, etatystyczna gospodarka z wolnym rynkiem oraz z kapitalizmem. Polacy szybko zrozumieli, że jeżeli wezmą się do ciężkiej pracy, jeżeli będą zakładać firmy, będą się uczyć, rozwijać, to kiedyś ich dzieci, czyli my, będą żyły na zupełnie innym poziomie i będą miały zupełnie inne możliwości rozwoju. I trzeba przyznać, że naprawdę naszym rodzicom udało się to niesamowicie. Od tego czasu, od 1990 roku, Polska jest jednym z najszybciej rozwijających się gospodarczo państw na całym świecie. Nasz sukces nie jest w skali europejskiej, on jest w skali globalnej. Nasze PKB liczone w dolarach od 1990 roku wzrosło już teraz dziesięciokrotnie. Jesteśmy na zupełnie innym poziomie gospodarczym. Nie mamy problemu z bezrobociem, raczej jest problem z brakiem rąk do pracy. Mamy coraz nowocześniejszą infrastrukturę, coraz gęstszą sieć autostrad i dróg ekspresowych, po której jeżdżą coraz lepsze samochody. Mamy rozwijające się miasta. Udało nam się przy tym zachować poziom bezpieczeństwa, który jest absolutnie niedostępny dla państw na Zachodzie.

Udało się to wszystko nie dzięki polskim politykom, ale pomimo ich. Udało się to dzięki ciężkiej pracy Polaków. To jest sukces Polaków, naszych rodziców, naszych dziadków, a także nas samych. Wszyscy, którzy przez ten czas ciężko pracowali, rozwijali się, uczyli, zakładali firmy, wyjeżdżali za granicę, żeby zdobyć więcej doświadczenia oraz pieniędzy, oni wszyscy budowali ten sukces gospodarczy i oni są jego autorami

Dzięki temu obecnie młodzi Polacy nie mają absolutnie żadnych kompleksów względem Zachodu. Nie patrzymy na państwa z Europy Zachodniej z zazdrością, jak tacy ubodzy sąsiedzi, którzy chcieliby, żeby u nas było tak jak kiedyś. Widzimy, że coraz częściej to oni zazdroszczą nam. Patrząc na Polskę widzą, co utracili u siebie. Widzą, że polityka ich państw wcale nie była bezalternatywna. Że w wielu sprawach, np. w sprawie imigracji, można i należało postąpić inaczej. Oni by chcieli, żeby teraz u nich było tak, jak jest obecnie u nas.

Nie da się ukryć, że przez te 30 już parę lat odnieśliśmy naprawdę wielki sukces. Ale nie ma absolutnie żadnego powodu, żebyśmy teraz się zatrzymywali. Mamy wielkie szczęście, że naprawdę wielu Polaków dalej jest jeszcze głodnych sukcesu. Dalej nam się chce. Dalej chcemy się uczyć, pracować, zakładać firmy, podbijać świat. To jest wielki kapitał Polski. To jest nasza wielka nadzieja, że naprawdę mamy szansę, że prawdziwe wielkie sukcesy to są dopiero przed nami. Że nasze dzieci i wnuki będą żyły na poziomie absolutnie niewyobrażalnym dla naszych rodziców, kiedy ci wychodzili z socjalizmu. Możemy wszyscy razem, już niedługo razem z naszymi dziećmi, żyć w naprawdę silnej i bogatej, dumnej i bezpiecznej Polsce.

Ale to piękne marzenie, ten wielki sen niestety wcale nie musi się ziścić. Jak już wiemy, historia jeszcze się nie skończyła i na naszym niebie niestety pojawiają się czarne chmury. Pojawiają się zagrożenia, które sprawiają, że przyszłość niestety może wyglądać zupełnie inaczej. 10 lat temu Rosja zaatakowała Ukrainę, zajęła Donbas i Krym. Już wtedy było wiadomo, że czas pokoju w Europie niestety się skończył, że musimy dysponować silną armią po to, żeby nikomu nie przyszło do głowy nas zaczepiać czy dokonywać jakichkolwiek ataków na Polskę. Od 2,5 roku trwa pełnoskalowa wojna Rosji z Ukrainą. Od tego momentu nikt nie może mieć absolutnie żadnych wątpliwości, że ryzyko konfliktu zbrojnego niestety jest realne. Musimy zrobić wszystko, co możliwe, żeby być do tego gotowi. Premier Donald Tusk mówił przecież, że żyjemy w czasach przedwojennych. Szef BBN-u mówił, że mamy trzy lata na przygotowanie się do konfrontacji. To oznacza, że mający dostęp do tajnych raportów, analiz prezydent oraz premier są przekonani, że rzeczywiście ryzyko tej wojny jest duże.

Niestety, jak patrzę na działania naszego państwa, nie widać tego, żebyśmy się do tego konfliktu poważnie przygotowywali. Ciągle tylko słyszymy od polityków, co kiedyś być może będziemy mieć. Płacimy dziesiątki miliardów dolarów zaliczek na drogi, zagraniczny sprzęt, który być może pojawi się u nas za kilka lat. A w tym samym czasie prawdziwego sprzętu, takiego do dyspozycji polskich żołnierzy, mamy coraz mniej. Jesteśmy coraz słabsi, mamy coraz mniej przeszkolonych rezerwistów, nasz przemysł zbrojeniowy jest coraz słabszy i sukcesywnie traci kolejne zdolności produkcyjne. Jeżeli spojrzymy na nasze dowodzenie, jest tam absolutny bałagan. Polski system dowodzenia do upadku PRL-u był zmieniany już kilkanaście razy, jest całkowicie niejasny oraz zagmatwany. Mamy coraz mniej sprzętu. W tym momencie mamy najmniej czołgów od lat 40 XX wieku, kiedy nawet nie było niezależnego państwa polskiego. Mamy dużo mniejszy potencjał niż jeszcze dwa albo trzy lata temu. Produkujemy jakieś śladowe ilości amunicji artyleryjskiej. Nasza roczna produkcja Rosjanom starczyłaby na trzy dni walki. Roczna produkcja Polski na trzy dni wojny. Tak wygląda nasze przygotowanie do walki.

Polskie firmy zbrojeniowe, państwowe są absolutnie niewydolne, a te prywatne są bojkotowane przez państwo, przez co nie mogą się rozwijać. Brakuje nam też żołnierzy, rezerwistów. Średni wiek polskiego rezerwisty to jest 50 lat. Państwo polskie chce wysyłać do wojny 50-letnich staruszków, zamiast młodych mężczyzn. Nie ma kogo mobilizować pośród 20- albo 30-latków, bo nikt tam nie jest przeszkolony. A gdy już taki rezerwista w wieku przedemerytalnym trafi w końcu na szkolenie, dostanie tam 50-letni hełm i stary karabin. Polskie wojsko w tym momencie nie ma nawet podstawowego sprzętu. Brakuje mundurów, brakuje namiotów, brakuje nawet śpiworów. Żołnierze słyszą, że mają wdeptywać Putina w ziemię, a nie mają nawet butów do tego wdeptywania. Nie istnieje też obrona cywilna. Według NIK-u ona nie istnieje. Zaledwie 4% Polaków w ogóle miałoby szansę znaleźć się w jakimś schronie, gdyby w ogóle Polacy wiedzieli, gdzie ten schron jest. To jest poważne zagrożenie, z którym niestety musimy się zmierzyć.

Ale to nie koniec zagrożeń. Mamy Unię Europejską, która coraz konsekwentniej ewoluuje w kierunku superpaństwa. Urzędnicy brukselscy, politycy niemieccy chcą doprowadzić do przejęcia kolejnych kompetencji od państw członkowskich. Chcą pozbawić Polskę prawa weta. Jeżeli to im się uda, jeżeli dojdzie do przeforsowania planowanej zmiany traktatów, Polska faktycznie straci swoją suwerenność i stracimy wpływ na losy własnego państwa, w którym żyjemy. Jak patrzę na obecnych polityków, na obecnych prezydentów, czy też tych poprzednich, gdy patrzę na polskich premierów, tych obecnych, no to niestety znikąd nadziei, bo obie strony tego sporu robiły wszystko, co mogły, żeby na raty oddawać naszą suwerenność, nasze kompetencje Unii Europejskiej.

To przecież Donald Tusk podpisał traktat lizboński, który zmniejszał wpływ Polski na Unię Europejską, ale to Lech Kaczyński go ratyfikował. To politycy PiS-u zgodzili się na Zielony Ład, to politycy PiS-u zgodzili się na to, żeby Unia Europejska mogła tworzyć swój dług, żeby mogła nakładać na nas podatki, zgodzili się na to, żeby powiązać KPO z tak zwaną praworządnością po to, żeby Unia miała możliwości nie dawania nam pieniędzy. I ta Unia Europejska, która chce przejąć od nas kolejne, która chce mieć jak najwięcej władzy, która chce sprawić, że nie będziemy mogli się temu przeciwstawić, do czego chce użyć tej władzy? Do szalonej polityki klimatycznej, która zwiększa nasze koszty życia, która sprawia, że przemysł w Europie staje się teraz mniej konkurencyjny. Kolejne fabryki, kolejne branże przemysłu przenoszą się do Azji. Dobrze płatne miejsca dla inżynierów przenoszą się do Azji, a zamiast tego ściągamy inżynierów z Afryki. To naprawdę się nie może udać. To nie jest kierunek, w którym powinniśmy iść.

Polski nie stać na unijną politykę klimatyczną. Widać to po naszym budżecie, którego deficyt w tym roku eksplodował. Po latach, kiedy deficyt wynosił kilkanaście, czasem kilkadziesiąt miliardów złotych, w tym roku ma dobić do 200 miliardów złotych. Dług publiczny Polski w tym roku ma się zwiększyć o 300 miliardów złotych i po raz pierwszy przebić 2 biliony. A pamiętamy, jak jeszcze kilka lat temu wynosił zaledwie 1 bilion złotych i jego przekroczenie było taką psychologiczną barierą. To teraz poszło znacznie szybciej, bo już mamy 2 biliony złotych. Mamy w tym roku rekordowe potrzeby pożyczkowe. A wszystko to przy w miarę dobrej sytuacji gospodarczej, bo nasze PKB rośnie o 3%. A w przyszłym roku ma być jeszcze gorzej. Parę dni temu rząd zaplanował deficyt na poziomie astronomicznych prawie 300 miliardów złotych. A polski dług publiczny ma się zbliżyć do tej konstytucyjnej bariery 60% PKB – wynieść, zdaje się, 59,8% PKB.

Z wielką Prędkością idziemy na ścianę. Nasze problemy budżetowe są coraz większe. Obecny rząd w ogóle nad tym nie panuje. Składa kolejne obietnice, na których realizację niestety nie ma pieniędzy. Mamy też coraz większe problemy z biurokracją. Nasi przedsiębiorcy są pętani coraz większą liczbą przepisów, zarówno krajowych, jak i tych zagranicznych. Polscy politycy, kiedy dostają już do wdrożenia jakąś dyrektywę unijną, obudowują ją kolejnymi wymaganiami, tak żeby polski przedsiębiorca miał większą liczbę wymagań, miał większą liczbę przepisów, z którymi musi się zmierzyć, niż jego konkurent z Europy Zachodniej. A polski system podatkowy jest coraz bardziej skomplikowany, coraz bardziej zagmatwany i coraz bardziej niejasny. I niestety ten trend się utrzymuje. Urzędnicy aparatu skarbowego dalej są wykorzystywani do tego, żeby robić naloty na jakieś festyny, żeby dawać mandaty jakiejś starszej pani, która próbuje sobie dorobić do emerytury sprzedając marchewkę czy jakieś inne warzywa. Polski aparat skarbowy dalej traktuje polskiego podatnika niestety jak wroga. I nie widać tu niestety żadnych zmian.

Obecny rząd, widać już, będzie w pełni kontynuował politykę poprzedniego rządu. Według obecnych zapowiedzi dalej będzie komplikował system podatkowy, dalej będzie podnosił podatki i będzie się wycofywał z niektórych dobrych rozwiązań, które zaproponował poprzedni rząd. I wiecie, co jest w tym kontekście, o którym dzisiaj tu rozmawiamy, naprawdę straszne? Zastanawialiście się kiedyś, ile razy poprzedni prezydenci Lech Kaczyński, Bronisław Komorowski czy też Andrzej Duda zawetowali zmianę prawa podatkowego? Ile razy trzech poprzednich prezydentów stanęło w obronie polskiego podatnika? Wiecie może? Ani razu.

Ani jeden z poprzednich prezydentów ani razu nie wstawił się za polskim podatnikiem. Posłusznie akceptowali każdą, nawet najbardziej absurdalną, najbardziej nieludzką, najbardziej skomplikowaną zmianę prawa podatkowego. Żaden polski podatnik nie znalazł nigdy obrońcy w postaci prezydenta państwa polskiego. Polscy prezydenci całkowicie odpuścili niestety sobie tą działkę.

Kolejne zagrożenie, które wszyscy widzimy, to jest zagrożenie związane z masową imigracją. Widzimy, co się dzieje na Zachodzie i widzimy, do czego doprowadziła w krajach Europy Zachodniej masowa imigracja. Do powstania gett, do problemów kulturowych, do radykalnego wzrostu przestępczości. W Niemczech w ostatnim roku uchodźcy stanowili 2,5% społeczeństwa, ale odpowiadali za 15% przestępstw przeciwko zdrowiu i życiu, za 13% przestępstw seksualnych, a było ich zaledwie 2,5%. W Szwecji w zeszłym roku było ponad 150 zamachów bombowych, a w Holandii 650. Tam dzieją się sceny całkowicie niewyobrażalne dla Polaków, którzy przywykliśmy do tego, że mamy bezpieczeństwo na ulicy, że takie rzeczy w Polsce po prostu się nie dzieją. I Unia Europejska robi co może, żeby te błędy, które popełnili u siebie, żeby przenieść je też do nas. Mamy przecież przyjęty już pakt migracyjny, który zmusza państwa członkowskie, w tym Polskę, do przyjmowania nielegalnych imigrantów. I mamy polskich polityków, którzy nie wyglądają mi na takich, którzy mieliby ochotę i siłę i możliwości w ogóle to powstrzymać. Imigranci, zwłaszcza ci nielegalni, nie tylko płyną do Polski z zachodu przez Unię Europejską, ale też szturmują naszą granicę z Białorusią. I jak odpowiada na to polska klasa polityczna? Donald Tusk mówił, że ci przestępcy, ci bandyci, którzy zagrażają życiu i zdrowiu polskich żołnierzy i Polskiej Straży Granicznej, którzy chcą rozpocząć bytność w Polsce od złamania naszego prawa i nielegalnego dostania się tutaj, to są biedni ludzie, którzy szukają swojego miejsca na ziemi. A marszałek Sejmu Szymon Hołownia to ich gości w Sejmie i robi sobie z nimi zdjęcia i całemu światu pokazuje, witamy was, przyjdźcie, bo chcemy was tutaj ugościć nawet w naszym Sejmie.

Nie możemy na to pozwolić. Problem z masową nielegalną imigracją największy jest taki, że jest to proces nieodwracalny, co widzimy już po państwach Zachodu. Jeżeli raz się na to zgodzimy, jeżeli raz w sposób masowy wpuścimy tu nielegalnych imigrantów z całego świata, to już się nie będzie można z tego wycofać. Nie da się cofnąć wtedy tych negatywnych skutków.

A jakie to są te negatywne skutki, to niestety na Zachodzie nie można mówić w sposób głośny i uczciwy, bo wszyscy są pętani przez lewicową poprawność polityczną, która niestety jest kolejnym sporym zagrożeniem dla Polski i dla Polaków. Lewicowa ideologia, niezwykle agresywna, coraz bardziej panosząca się po całym świecie, kwestionuje dobro, prawdę i piękno i zastępuje je kłamstwem, złem oraz brzydotą. Ci ludzie nie rozumieją, na czym polega prawda, zaprzeczają podstawowym prawom biologii, zaprzeczają podstawowemu rozumowi, kwestionują najbardziej podstawowe rzeczy i są w tym coraz bardziej agresywni. Poprzejmowali już uniwersytety na Zachodzie, wchodzą do szkół i demoralizują tam dzieci. I niestety w Polsce zaczyna to zmierzać w tym samym kierunku. Skrajna, radykalna lewica opanowała w Polsce edukację. Mamy zmianę na stanowisku ministra, która, pani obecna minister, widać, że będzie kontynuowała niestety te zachodnie trendy, co stanowi olbrzymie zagrożenie dla naszych dzieci.

Zagrożona też jest wolność słowa. Pod pozorem walki z mową nienawiści, pod pozorem obrony konsensusu naukowego zakazuje się ludziom mówić tego, co myślą, tego, co czują. Zakazuje się mówić prawdę. Na Zachodzie można pójść do więzienia za mówienie prawdy. I nie można pozwolić na to, żeby tego rodzaju przepisy, tego rodzaju regulacje, tego rodzaju konsekwencje radykalnej lewicowej ideologii pojawiły się również w Polsce.

Te wszystkie zagrożenia są niezwykle poważne i musimy zrobić wszystko, co możliwe, żeby się im przeciwstawić. To jest nasz obowiązek, to jest obowiązek nas wszystkich, bo wszyscy, jak tu jesteśmy na tej sali, całe nasze pokolenie, wszyscy jesteśmy tu tylko na chwilę. Niedawno nas nie było i niedługo już nie będzie nas na tym świecie. Uczestniczymy tylko w tej wielkiej sztafecie pokoleń. Polacy od tysiąca lat, nasi przodkowie, pracowali, budowali ten kraj, zakładali rodziny, przekazywali dzieciom kulturę, tradycje, język, budowali to państwo, tworzyli ten naród. Z bronią w ręku walczyli o naszą niepodległość, o naszą granicę, o nasze wolności, często oddając za to życie. I po tym tysiącu latach zmagań, po tych wielkich sukcesach i porażkach, po stawieniu czoła niemieckiemu i sowieckiemu totalitaryzmowi, my teraz mamy zwinąć naszą flagę i powiedzieć, że kończymy tą zabawę? Mamy powiedzieć, że się poddajemy, bo już nam się nie chce, bo nie mamy siły dalej tego ciągnąć, nie mamy siły dalej walczyć? Mamy być tym pokoleniem, które dobrowolnie odda naszą suwerenność niemieckim i brukselskim urzędnikom? Mamy być tym pokoleniem, które nie pomyśli, że warto przygotować się na konfrontację z Rosją? Mamy być tym pokoleniem, które będzie szukało tylko miejsca, gdzie tu należy uciekać na wypadek kryzysu, zamiast bronić państwa polskiego? Nie możemy sobie na to pozwolić. Nie mamy do tego prawa. To jest nasza odpowiedzialność, od której nie możemy się uwolnić.

Jesteśmy to winni zarówno naszym dzieciom, jak i naszym przodkom. Nie chcemy być tym pokoleniem, które na kartach historii, które w przyszłych podręcznikach zostanie zapamiętane jako te, które postanowiło zakończyć tysiącletni projekt niepodległego państwa polskiego. Nie możemy na to pozwolić. Nie możemy oddać naszej suwerenności biurokratom z Berlina i Brukseli. Nie możemy dać się zastąpić imigrantom z całego świata, którzy nie znają i nie rozumieją naszej kultury czy naszej tradycji, dla których Polska nie jest żadnym szczególnym miejscem na ziemi. Nie możemy zastąpić naszej kultury przez lewicową, negującą prawdę, rozum, piękno, płeć, lewicową ideologię, którą próbują nam tutaj zaszczepić polski rząd, Unia Europejska oraz wielkie międzynarodowe korporacje.

Głęboko wierzę, że Polaków czekają jeszcze rzeczy wielkie. Głęboko wierzę, że możemy żyć niedługo w silnej i bogatej, dumnej i bezpiecznej Polsce. Wierzę, że jesteśmy w stanie to wszystko osiągnąć. Co więcej, ja wiem jak do tego doprowadzić. Dlatego będę kandydował w najbliższych wyborach prezydenckich w 2025 roku.

Artykuł stanowi treść wystąpienia Sławomira Mentzena z inauguracji jego kampanii prezydenckiej. Tytuł nadała redakcja.

Najnowsze