Strona głównaMagazynJak promować patriotyzm konsumencki?

Jak promować patriotyzm konsumencki?

-

- Reklama -

Likwidacja małego i drobnego biznesu stanowi efekt uboczny tego, na jakich fundamentach została postawiona Unia Europejska – mówi w rozmowie z Tomaszem Cukiernikiem Karol Skorek, prezes zarządu Stowarzyszenia Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK.

– Na samym początku proszę opowiedzieć, czym zajmuje się Stowarzyszenie Przedsiębiorców i Rolników SWOJAK?

- Reklama -

– Dwa zasadnicze cele naszej organizacji to promocja wolności gospodarczej oraz patriotyzmu konsumenckiego. Prowadzimy kampanię „Swój do swego po swoje”, która jest jedną z największych akcji edukacyjno-informacyjnych promujących polskie produkty w mediach społecznościowych. Staramy się być organizacją nowoczesną, stąd też kładziemy nacisk na tworzenie atrakcyjnych materiałów audiowizualnych, czy też responsywnych stron internetowych.

– Dlaczego warto kupować polskie produkty?

– Istnieje szereg argumentów za patriotyzmem konsumenckim. Możemy mówić o względach higienicznych, gdyż produkty od lokalnego rolnika nie są dotykane codziennie przez setki osób, jak w supermarkecie. Możemy mówić o względach środowiskowych, gdyż lokalna produkcja oznacza mniejsze obciążenie środowiska z tytułu transportu. Natomiast najważniejsze jest to, że wybór polskiego produktu z półki sklepowej pozwala krajowemu producentowi na szerszą akumulację kapitału, na zwiększenie poziomu inwestycji, na zatrudnienie nowych ludzi. Natomiast wspieranie obcych towarów pogarsza nasz bilans płatniczy i powoduje uzależnienie od Zachodu – często takie złotówki dane zagranicy są np. reinwestowane w nasze papiery dłużne.

– Jakie aktualnie są największe problemy polskich przedsiębiorców i z czego one wynikają?

– Nasze środowisko dobija wzrost kosztów prowadzenia działalności ekonomicznej. Rachunki za gaz i energię przyprawiają wielu z nas o zawał serca. Faktury za te dobra rosną w sposób skokowy i nieprzewidywalny, przez co tracimy zdolność do prowadzenia długoterminowego rachunku ekonomicznego. Ostatnio w mediach coraz częściej pisze się o bankructwach naszych ulubionych lokalnych piekarni i cukierni – obawiam się jednak, że tych fali plajt będzie coraz więcej. Perspektywy nie są wesołe. Ze względu na nadmiar obciążeń fiskalnych nasze państwo jest już niczym wąż, który zaczął pożerać własny ogon.

– Z innych rozmów z przedsiębiorcami wiem, że poza wzrostem cen surowców i energii elektrycznej z punktu widzenia fiskalnego przede wszystkim dobija ich Polski Ład poprzedniego rządu (głównie zasady naliczania składki zdrowotnej) oraz nadmierne przeregulowanie gospodarki, a nie zanosi się na to, by ten rząd miał zamiar iść w przeciwnym kierunku. Z czego wynika taka niechęć rządzących do biznesu?

– Zbyt często zawodowymi politykami zostają osoby, które całą swoją karierę zawodową opierają na środkach finansowych pozyskanych wyłącznie z budżetu państwa. Ze względu na brak tej życiowej styczności z rynkiem, te środowiska na ogół nie rozumieją tego, jak funkcjonuje gospodarka. Zauważmy, że debata publiczna została zdominowana przez kwestie obyczajowe. Nikt już nawet nie wysila się, by sformułować jakieś działanie pozytywne na rzecz ułatwienia prowadzenia działalności ekonomicznej.

– Czy przedsiębiorcy zrzeszeni w „Swojaku” popierają obecność Polski w Unii Europejskiej?

– Zdania są w tej materii podzielone. Osobiście jednak sądzę, że brukselskie elity zatraciły kontakt z rzeczywistością. Odnoszę przykre wrażenie, iż już nikt na tym kontynencie nie myśli w kategoriach zysku i strat, biznesu, rentowności czy zachowania konkurencyjności na rynkach światowych. Na siłę za to forsujemy dziwne projekty ideologiczne. Żyjemy w epoce nowego mesjanizmu, który zakłada, że Europa musi cierpieć za klimatyczne grzechy świata. Stąd usilne promowanie takich pomysłów, jak: mechanizm ETS 2, ESG, Zielony Ład, sygnaliści etc.

– Do czego doprowadzą wspomniane koncepcje?

– Wspomniane koncepcje doprowadzą do znaczącej deindustrializacji i marginalizacji Europy. Większość produkcji przemysłowej przeniesie się w inne rejony świata. Europejczycy znacząco zubożeją, jak również na własne życzenie zatracą majątek wypracowany przez poprzednie pokolenia. Zwykłych ludzi będą dobijać rosnące koszty życia. Doprowadzimy do utworzenia nowego parafeudalnego ustroju, w którym własność i pozycja w społeczeństwie będzie dziedziczna. Ceny nieruchomości osiągną zawrotne rozmiary, więc przeciętny człowiek zatraci możliwość zdobycia czegoś na własność. Nie założymy też łatwo własnego biznesu, bo na naszej drodze staną horrendalnie wysokie składki na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne związane ze starzejącym się społeczeństwem, jak również dziesiątki regulacji i urzędów.

– Ale czy Unia Europejska nie robi tego, żeby wyeliminować mały i drobny biznes, bo duże międzynarodowe koncerny z tymi problemami i dodatkowymi kosztami sobie poradzą, a lokalne firmy niekoniecznie?

– Likwidacja małego i drobnego biznesu stanowi efekt uboczny tego, na jakich fundamentach została postawiona Unia Europejska. Bruksela stała się centrum lobbingu, do którego zjeżdżają poważne środowiska biznesowe z gotowymi projektami aktów prawnych. Mechanizm działa głównie tak, że tworzymy regulacje pod pretekstem dobra ogółu, dobra konsumentów. Biurokraci zakładają dla MŚP bariery wejścia: rejestry, opłaty rejestracyjne, urzędy kontrolne. W takim układzie istniejące dłużej na rynku firmy zacierają ręce, a nowe płaczą ze zgryzoty.

– Jakich zmian oczekują środowiska przedsiębiorców, aby wszystkim żyło się dostatniej?

– Po pierwsze polskie przepisy sanitarno-środowiskowo-podatkowe mają tendencję do tego, by wrzucać wszystkich do jednego worka. Tzn. narzucamy często te same obowiązki na wielką korporację, jak i na warzywniak prowadzony przez sympatyczną panią Halinę. Uważam natomiast, że skala obciążeń administracyjnych powinna rosnąć wraz z wielkością firmy. Innymi słowy, zostawmy w spokoju małe, rodzinne firmy i zacznijmy egzekwować różnorakie obowiązki od gigantów ekonomicznych.

– A czy Pana zdaniem obciążenia administracyjne nie powinny być jednak równe dla wszystkich, aby wszystkie podmioty na rynku mogły ze sobą uczciwie konkurować?

– Pomimo całego mojego entuzjazmu dla systemu kapitalistycznego, ten ustrój gospodarczy ma systemowo wbudowaną tendencję do akumulacji kapitału przez nielicznych, do powstawania monopoli, również w sytuacji uczciwej konkurencji. Dlatego właśnie pod koniec XIX wieku wówczas chyba najbardziej wolnorynkowe państwo świata, czyli Stany Zjednoczone, wprowadziły prawo antymonopolowe. Stoję na stanowisku, że zawsze wskazane są rozwiązania, które promują upowszechnienie własności, które pozwalają na zachowanie szerokiej i zamożnej klasy średniej w danym państwie. Stosowanie pewnej progresji w zakresie obowiązków fiskalnych czy administracyjnych, w moim rozumieniu, to jeden z elementów zdroworozsądkowej polityki antymonopolowej.

– Jaka jest wasza druga propozycja zmian?

– Po drugie zachęcam te bardziej merytoryczne środowiska polityczne do podnoszenia kwestii wprowadzenia emerytur obywatelskich. Nie jest to może rozwiązanie doktrynalnie wolnościowe, ale jest to rozwiązanie kompromisowe, które może zostać zaakceptowane przez opinię publiczną. W tym momencie przedsiębiorca przychodzi do biura księgowego i pyta o kwotę „brutto brutto”, czyli ile łącznie będzie musiał zapłacić za swojego pracownika. Ten podział na składki ZUS pracownika i pracodawcy, rozbity dodatkowo na poszczególne „fundusze” (emerytalne, wypadkowe, chorobowe itp.), ma charakter fikcyjny i wprowadza wyłącznie zamęt – przecież wiadomo, że dla przedsiębiorcy liczy się całkowity koszt pracownika i całkowity przychód, jaki pracownik generuje w skali miesiąca. Natomiast w systemie emerytur obywatelskich możemy wprowadzić składki ryczałtowe zarówno dla pracowników, jak i pracodawców, co zdecydowanie uprości funkcjonowanie systemu obowiązkowych ubezpieczeń społecznych.

– Ale czy to wytrzyma system emerytalny? Czy wyliczono koszty takich zmian?

– Nie mogę podać kosztów tych zmian, gdyż są one zależne od przyjętych założeń, tzn. jak wysokie świadczenie otrzymamy oraz jak wysokie składki na siebie narzucimy. Wiem natomiast, że obecny system emerytalny i tak zmierza ku samozniszczeniu, więc trzeba prowadzić debatę nad rozwiązaniami pozytywnymi, akceptowalnymi zarówno dla emerytów, jak i przedsiębiorców. Co zrobimy za 10, 20, 30 lat, kiedy piramida wieku społeczeństwa polskiego osiągnie skrajnie niekorzystny kształt? Nie zapominajmy, że starzejący się ludzie będą głosować co do zasady za rozwiązaniami o charakterze socjalnym, więc radykalne postulaty likwidacji ZUS-u będą uznawane przez elektorat za ekstremizm.

– Dziękuję za rozmowę.

Najnowsze